Był luty 2016 roku. Policja w odstępie jednego dnia odebrała dwa zgłoszenia od różnych osób o tym, że Józef O. posiada 475,99 gramów amfetaminy. Narkotyki miały się znajdować w jego nowo wybudowanym domu oraz w samochodzie marki mercedes. Śledczy podjęli temat, ale jednocześnie ich podejrzenia wzbudziło samo zawiadomienie.
Jedno ze zgłoszeń dotyczyło przechowywania narkotyków w domu mężczyzny, a drugie - w jego samochodzie. Oba z wysoką precyzją - jak podkreślał sąd - „praktycznie co do centymetra” - wskazywały, gdzie ukryte są środki odurzające.
- Nie jest możliwym, aby osoba postronna, niemająca naocznej wiedzy, gdzie te narkotyki się znajdują, takiego zgłoszenia dokonała - zwracał uwagę sędzia Jaromierz Sobusiak z Sądu Rejonowego w Brzesku.
Jego zdaniem, oskarżeni na użytek postępowania wymyślili wytłumaczenie, że o miejscu ukrycia narkotyków powiedział im sąsiad Józefa O. Problem w tym, że w chwili procesu już nie żył i nie było jak zweryfikować tej informacji.
Jeden z oskarżonych bronił swoich racji, próbując dowodzić, że kilkanaście razy zawiadamiał służby o tym, że Józef O. jest dilerem narkotykowym. Według sądu, nie było na to dowodów w krakowskim ani sądeckim oddziale CBŚ, ani w biurze spraw wewnętrznych Komendy Głównej Policji w Krakowie. Adam C. był według sądu częstym gościem tych jednostek, próbując zainteresować je osobą Józefa O,. ale nie było wówczas mowy o wątku narkotykowym.
Uwagę śledczych wzbudził też fakt, że Adam C. i Piotr L. dzwonili na policję z aktywowanych na ten użytek numerów telefonu. Żaden z nich nie służył do wykonywania innych połączeń, ani wychodzących, ani przychodzących. - Miało to na celu, żeby oskarżeni nie zostali wykryci - uznał sąd.
Fakt, że oba doniesienia na policję dzielił tylko jeden dzień i oba były wykonane ze świeżo aktywowanych numerów, które następnie zamilkły, doprowadziło sąd do kolejnego wniosku - że działania oskarżonych musiały być skoordynowane.
Sąd wymierzył obu oskarżonym karę roku i trzech miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności oraz wypłatę na rzecz pokrzywdzonego po 20 tys. zł tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę (zatrzymanie, zarzuty oraz utratę dobrego imienia w środowisku lokalnym).
Uzasadniając wysokość kary, sąd tłumaczył, że społeczna szkodliwość czynu obu mężczyzn była bardzo znaczna. Józefowi O. mogło bowiem grozić nawet do 10 lat więzienia.
WIDEO: Ranking najpopularniejszych postanowień noworocznych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?