Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bochnia: nie pozwolił na drogową fuszerkę i zablokował budowlańców!

Małgorzata Więcek-Cebula
Przedsiębiorca Grzegorz Gołdas przekonuje, że nawierzchnia wykonana bez podbudowy z kruszywa rozleciałaby się w dwa lata
Przedsiębiorca Grzegorz Gołdas przekonuje, że nawierzchnia wykonana bez podbudowy z kruszywa rozleciałaby się w dwa lata Małgorzata Więcek-Cebula
Dzięki interwencji jednego z mieszkańców Bochni samorząd nie stracił kilkudziesięciu tysięcy złotych. Niesolidni drogowcy najpierw położyli asfalt bez podbudowy, a zaraz potem musieli go zerwać.

- Zrobiłem awanturę, bo nie mogłem pozwolić na to, by tak wykonana droga rozleciała się po dwóch latach - mówi Grzegorz Gołdas. Swoim autem zablokował ekipę budowlańców, która kładła na drodze asfalt, nie usypując wcześniej podbudowy z kruszywa. W efekcie musieli warstwę nawierzchni zaraz usunąć.

Ta historia wydarzyła się kilka dni temu w Smykowie. Pewnie nie byłoby sprawy, gdyby nie czujność właściciela położonej tam działki. Grzegorz Gołdas, przedsiębiorca budowlany, doprowadził do wstrzymania prac drogowych przez firmę z Dębicy, która wygrała przetarg ogłoszony przez bocheński magistrat.

Inwestycja była wykonywana w poprzedni poniedziałek na niewielkiej drodze. Na ten dzień firma realizująca kilka zleceń w mieście zaplanowała wylanie asfaltu na blisko kilometrowym odcinku w Smykowie. Inwestor, czyli miasto, przewidywał 15-centymetrową warstwę kruszywa i dopiero na takiej podbudowie asfalt. Drogowcy z Dębicy doszli jednak do wniosku, że kruszywo nie jest potrzebne i że mogą w ten sposób zaoszczędzić sporo czasu i pieniędzy. Zaczęli kłaść asfalt bez odpowiedniej podbudowy. Mieli jednak pecha, ponieważ akurat wtedy, gdy asfaltowali, zjawił się na swojej działce młody przedsiębiorca.

- Gdybym nie zablokował robót, wszyscy obwinialiby mnie, że to ja zniszczyłem drogę, ponieważ do swojej działki dojeżdżam ciężkimi samochodami - wyjaśnia Grzegorz Gołdas. - Wykonawca w tym przypadku nie zużył na podbudowę żadnego kruszywa, po prostu zostało przeprofilowane stare podłoże i na nim układano masę. To drogowe oszustwo pozwoliło na oszczędność co najmniej 60 tysięcy złotych.

Całe zamieszanie skończyło się na interwencji policji i decyzji bocheńskiego magistratu o wstrzymaniu prac.
- Wezwaliśmy wykonawcę do zakończenia robót, a następnie zerwania nakładki asfaltowej położonej na niewłaściwie przygotowanym podłożu - wyjaśnia Tomasz Ryncarz, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Bochni.

Przedstawiciel magistratu tłumaczy także, że pracownicy dębickiej firmy, która asfaltowała drogę, nie powiadomili urzędu o rozpoczęciu robót, choć mieli taki obowiązek. Uniemożliwili tym samym właściwe sprawowanie nadzoru nad inwestycją.

- Zgodnie z zapisami umowy, w celu sprawdzenia rzetelności wykonania prac, przed odebraniem tej drogi zostaną wykonane punktowe odwierty kontrolne. Dotyczy to również pozostałych inwestycji realizowanych przez tego wykonawcę na terenie naszego miasta - dodaje Tomasz Ryncarz.

W rozmowie z "Gazetą Krakowską" zapewnił, że burmistrz spotka się z właścicielami firmy, która dopuściła się drogowej fuszerki. Na razie niesolidni drogowcy musieli ściągnąć położoną warstwę asfaltu, co naraziło ich na straty około 80 tysięcy złotych.

Teraz na drogę muszą wysypać kruszywo i dopiero gdy ta część prac zostanie odebrana, wyasfaltują ten odcinek drogi. - Mogę obiecać, że będziemy teraz bardzo czujni - zapewnia rzecznik bocheńskiego magistratu.


Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto