Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przeżył piekło w Auschwitz, zmarł w rocznicę transportu

Małgorzata Więcek-Cebula
Wczorajszej nocy zmarł Józef Stós, pochodzący z Okocimia uczestnik pierwszego transportu Polaków do obozu KL Auschwitz
Wczorajszej nocy zmarł Józef Stós, pochodzący z Okocimia uczestnik pierwszego transportu Polaków do obozu KL Auschwitz paweł archiwum g. mruszczak
Józef Stós, jeden z ostatnich żyjących uczestników pierwszego transportu polskich więźniów do KL Auschwitz, zmarł wczoraj w Krakowie. Miał 95 lat.

Data 14 czerwca na jego życiu odcisnęła nieusuwalne piętno. Dokładnie tego dnia, 76. lat temu, był jednym z kilkuset więźniów, których hitlerowcy wywieźli w pierwszym transporcie do KL Auschwitz. Wczoraj, w dniu kolejnej rocznicy tego tragicznego wydarzenia, Józef Stós zmarł. - Bardzo dotknęła nas jego śmierć - mówi Ryszard Lis, prezes Towarzystwa Opieki nad Oświęcimiem w Tarnowie.

Pierwszy transport

3 maja 1940 r. Józef Stós został aresztowany przez gestapo i jako zakładnik osadzony w więzieniu w Tarnowie. Miał wówczas 19 lat. Na wolność już nie wyszedł. Jako jeden z 728 pierwszych więźniów został 14 czerwca przetransportowany do powstającego wówczas obozu koncentracyjnego. - Załadowali nas do wagonów pasażerskich specjalnego pociągu. Pociąg ruszył. Muzyka w głośnikach na peronach. O godzinie dwunastej wiadomości. Paryż padł! Nawet, jeśli to prawda, to i tak Paryż, to nie cała Francja. Dojechaliśmy do stacji Auschwitz - tak wspominał to po latach. O obozowym życiu opowiadał wielokrotnie, nie tylko w rodzinnym Okocimiu.

- Udało im się nas zaskoczyć, zastraszyć, podporządkować. I w jakimś stopniu upodlić. Każdy z nas, po zarejestrowaniu, otrzymywał dwa wydrukowane na białym płótnie, jednakowe numerki, a trzeci kładł na otrzymanym bagażu. Rozdano nam numery od 31 do 758 włącznie. Wszyscy mieliśmy czerwone trójkąty, bo byliśmy Polakami, ja miałem numer 752 - wspominał. Początkowo pracował w „odwszalni”, potem skierowano go do betoniarni. Dodawał, że wszędzie, gdzie pracował, był bity za nawet najdrobniejsze „przewinienie”, wymyślane przez kapo.

Nauczył się jednak żyć w tym piekle i unikać wpadek, które mogłyby się skończyć tragicznie. W KL Auschwitz spędził cztery lata. Ciężko chory, przeżył tylko dzięki pomocy kolegów. W 1944 r. został przeniesiony do KL Sachsenhausen, następnie do KL Buchenwald, a konkretnie do podobozu Hadmersleben. Ostatecznie udało mu się stamtąd uciec. Po wojnie wrócił do Okocimia. Skończył architekturę, pracował w wielu biurach projektowych.

Chętnie angażował się w prace społeczne. Nadzorował między innymi rozbudowę kościoła w Okocimiu, a także budowę świątyni w Złotej.

- W tej parafii powstała nawet kaplica poświęcona postaci ks. Maksymiliana Kolbego, a także innym więźniom obozu - opowiada Franciszek Brzyk ze Stowarzyszenia Miłośników Okocimia.

Honorowy obywatel

Pod koniec życia, ze względu na pogarszający się stan zdrowia, Józef Stós przeprowadził się do rodziny w Krakowie. W Brzesku i rodzinnym domu obok kościoła w Okocimiu pojawiał się już sporadycznie.

- Ostatni raz spotkałem go u nas podczas oficjalnych uroczystości w 2006 roku. Otrzymał wówczas tytuł Honorowego Obywatela Brzeska, później widywałem go już tylko w telewizji przy okazji oświęcimskich obchodów - mówi Franciszek Brzyk.

Stós był założycielem i honorowym prezesem Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Rodzin Oświęcimskich (ChSRO).

Wszystko wskazuje na to, że zostanie pochowany na cmentarzu parafialnym w Okocimiu, w rodzinnym grobowcu, obok swojej żony.

- Świadków I Transportu jest wśród nas z roku na rok coraz mniej. Pozostało ich już tylko sześciu - wzdycha Ryszard Lis.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto