MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Poseł Adrian Zandberg rozmawiał ze zwolennikami na kartuskim Rynku

Maciej Krajewski
Maciej Krajewski
W poniedziałek późnym popołudniem poseł Adrian Zandberg, wraz z innymi przedstawicielami partii Razem, w tym też posłanką Magdaleną Biejat, spotkał się na kartuskim Rynku ze swoimi zwolennikami. Przede wszystkim przybyła pokaźna grupa młodzieży, mówiąc o problemach, z jakimi w ostatnim czasie zmagają się w szkole oraz na rynku pracy.

Spotkanie ze zwolennikami na Rynku poprzedziły jeszcze rozmowy z innymi członkami partii. Także i tutaj tematy jednak skupiały się na prawach pracowniczych, prawach człowieka, ochronie środowiska i polityce prospołecznej.

- Postawiliśmy sobie taki cel, żeby posłanki i posłowie Razem przyjechali do każdego okręgu, w którym mamy struktury i między innymi dlatego jesteśmy tutaj - tłumaczy Adrian Zandberg. - Przyjeżdżamy z bardzo prostym przesłaniem: Lewica to prawa pracownicze i prawa człowieka. Prowadzimy taką akcję mobilizacji ludzi, żeby organizowali się w swoich miejscach pracy w związkach zawodowych, w szczególności w gastronomii. To jest miejsce, gdzie bardzo często ludzie są zatrudniani na „śmieciówkach”, zatrudnieni na czarno. Walczymy o to, aby to zmienić.

Poseł Razem wspomniał przy tym, że w planach Lewica ma zamiar zmienić też m.in. ustawę o inspekcji pracy, aby owa inspekcja mogła ustanawiać stosunek pracy, jeśli ktoś ma nielegalną „śmieciówkę”.

- Ale walczymy też na poziomie lokalnym, pomagając ludziom się organizować, wstąpić do związku zawodowego i upominać się o swoje prawa - dodaje Adrian Zandberg.

Zwolennicy wśród młodzieży

W poniedziałek na Rynku pojawiła się też niemała grupa członków organizacji młodzieżowej Lewicy. Były zarówno osoby z gminy Kartuzy oraz całego powiatu, a także okolicznych rejonów. W rozmowach na Rynku i wcześniej z członkami partii przewijały się tematy ogólnopolskie, w tym także kwestia świeckiego państwa.

- Mamy odwagę mówić o tym wszędzie. Jest zmiana pokoleniowa i ma ona miejsce w każdej miejscowości, nie tylko w dużych miastach. Młode Polki, młodzi Polacy chcą Polski, która jest europejska. Takiej, w której prawa kobiet, świeckość państwa to oczywistość. Bo to nie o to chodzi, żeby ktoś walczył z religią, ale żeby każdy mógł żyć po swojemu. Żeby państwo nie zajmowało się meblowaniem ludziom w głowach - mówieniem im w co mogą wierzyć, a w co nie - podkreśla Adrian Zandberg. - Chcemy takich normalnych, europejskich standardów.

Tematem przewodnim wśród młodzieży była jednak bardzo bliskie im kwestie edukacji. Młodzi zaznaczali, że chcą, aby szkoła ich uczyła, a nie wmawiała, jakie mają mieć poglądy. Jak to określa sam poseł Zandberg: mają dosyć nacjonalistycznego zaduchu w szkole i chcą, aby szkoła ich traktowała poważnie.

- Rozmawialiśmy o tym, jakiej chcemy szkoły i że jest alternatywa dla pana Przemysława Czarnka (ministra edukacji i nauki - dop. red.). Naprawdę nie musi być tak, że szkoła to miejsce, gdzie jakiemuś ministrowi się wydaje, że będzie wpychać młodym ludziom do głowy na siłę nacjonalizm albo swoje poglądy, swoje przekonania - mówi Adrian Zandberg. - My chcemy szkoły, która szanuje uczniów, która pozwala im na to, aby to oni mogli decydować o tym co myślą i w co wierzą, a nie żeby próbowała ich lepić jak figurki z plasteliny i grzebać im w głowach.

Obecni na Rynku wspomnieli też o trwającej inicjatywie zbierania podpisów pod obywatelskim wotum nieufności dla ministra Czarnka. Organizują to wspólnie Lewica wraz z Akcją Demokracja.

- Zbieramy te podpisy i w całej Polsce na żywo i również w ramach naszego objazdu, ale także w Internecie, na stronie Akcji Demokracja - wyjaśnia posłanka Magdalena Biejat. - Wykorzystujemy tę akcje również do tego, aby spotykać się z młodymi, dawać im głos na naszych konferencjach prasowych, zapraszać ich do debaty, bo też Lewica uważa, że z młodymi należy rozmawiać. Należy im dać przestrzeń, żeby mówili o tym, czego chcą i czego potrzebują, a nie udawać ich przyjaciół i mówić ponad ich głowami, nie wiedząc nawet czego oczekują.

Będzie kolejna interwencja nad jez. Mausz?

Rok temu poseł Adrian Zandberg spotkał się z mieszkańcami w Sulęczynie. Wszystko w związku ze wzbudzającą wiele kontrowersji sprawą budowy żwirowni na jeziorem Mausz. Na początku sierpnia 2020 roku radni sulęczyńscy większością głosów przyjęli uchwałę o miejscowym planie zagospodarowania dla działek, na których miałaby powstać kopalnia. Proces jednak niedługo później został zawieszony w świetle decyzji Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

Obecnie inwestor zmienił założenia, podporządkowując się decyzji RDOŚ i sprawa zdaje się iść dalej. W poniedziałek na Rynku Adrian Zandberg zapewnił, że nie zamierza jej tak zostawić.

- Nie może być tak, że w imię interesu jednego biznesmena niszczy się krajobraz i naturę, ale też rozwala się życie dziesiątkom ludzi, którzy utrzymują się tam z turystyki - mówi poseł Zandberg. - Naszym zdaniem to nie jest miejsce, gdzie taka rzecz powinna być wybudowana. Są miejsca, gdzie jest sens, ale nie tam, gdzie one po prostu zniszczą piękny krajobraz. To jest wyjątkowa okolica i też taka, która przynosi ludziom po prostu chleb na stół.

Na ten moment jednak poseł nie mógł mówić o konkretach, ale w planach są rozmowy zarówno z samorządem jak i RDOŚ. Najprawdopodobniej w najbliższym czasie Adrian Zandberg jeszcze raz przyjedzie do Sulęczyna.

- My tej sprawy nie zostawimy, będziemy interweniować dalej. Będziemy rozmawiać z samorządem, napiszemy też do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, bo mamy tutaj nową decyzję - dodaje poseł. - Mam nadzieję, że ten niemądry pomysł uda się powstrzymać.

od 7 lat
Wideo

Wybory na Litwie - Miażdżące zwycięstwo obecnego prezydenta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kartuzy.naszemiasto.pl Nasze Miasto