Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bełchatów: Misiewicz w prokuraturze, a w starostwie wciąż pat

Maciej Wiśniewski
Bełchatów: Bartłomiej Misiewicz latem często przyjeżdżał do Bełchatowa. Teraz z tych spotkań będzie musiał wytłumaczyć się prokuratorowi
Bełchatów: Bartłomiej Misiewicz latem często przyjeżdżał do Bełchatowa. Teraz z tych spotkań będzie musiał wytłumaczyć się prokuratorowi Maciej Wiśniewski
Bełchatów za sprawą Bartłomieja Misiewicza znów jest na ustach całej Polski, bo to tutaj asystent ministra obrony miał składać ofertę, którą teraz bada prokuratura.

Czy Bartłomiej Misiewicz składał korupcyjną ofertę radnym powiatowym Platformy Obywatelskiej? Czy handel stanowiskami to przestępstwo, czy zwyczajna polityka? I czy w ogóle do jakichkolwiek propozycji doszło? Na te pytania próbuje odpowiedzieć Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie, która wszczęła śledztwo w sprawie spotkania, do którego doszło 30 sierpnia w bełchatowskim starostwie. Bartłomiej Misiewicz, wówczas rzecznik w Ministerstwie Obrony Narodowej i szef biura politycznego ministra Antoniego Macierewicza, w towarzystwie prezesa koncernu PGE GiEK Sławomira Zawady miał składać propozycję współpracy radnym powiatowym PO. Za poparcie w głosowaniu nad powołaniem nowego wicestarosty Misiewicz miał obiecywać radnym PO pracę w koncernie.

Śledztwo, czy mistyfikacja?

Sprawa stała się głośna na całą Polskę, gdy o spotkaniu w starostwie napisał Newsweek. To właśnie po tej publikacji zawiadomienie do prokuratury złożyło dwóch posłów PO, Cezary Tomczyk i Jan Grabiec. Wszczęcie śledztwa nic jeszcze nie oznacza, to w zasadzie zabieg proceduralny. Żeby wyjaśnić, czy doszło do kupczenia stanowiskami, trzeba przesłuchać świadków, a jak tłumaczy Sławomir Mamrot, rzecznik Prokuratury Okręgowej, można to zrobić tylko na etapie postępowania przygotowawczego, czyli po wszczęciu śledztwa.

Przesłuchano już większość uczestników spotkania, w tym radnych PO. - Prokurator pytał o spotkanie, opowiedziałam, co wiem i na tym koniec - mówi zdawkowo Elżbieta Kudaj, radna PO, która uczestniczyła w spotkaniu z Misiewiczem. Od początku radni PO nie chcą mówić o kulisach spotkania.

Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie, której od kwietnia szefuje prokurator Magdalena Witko, powołana na to stanowisko przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę. Prywatnie to żona Marcina Witko, prezydenta Tomaszowa Maz. i byłego posła PiS.

- Należy się uważnie przyglądać temu, w jaki sposób będzie prowadzone to śledztwo - mówi Elżbieta Radziszewska, poseł PO z Piotrkowa. Od razu bowiem po wszczęciu śledztwa pojawiły się głosy, że przecież to konflikt interesów, by sprawę polityka PiS, prowadziła żona polityka tej samej partii, który podlega Antoniemu Macierewiczowi, pełnomocnikowi PiS w okręgu piotrkowskim. Misiewicz to przecież jego bliski współpracownik. Zwłaszcza, że sam szef MON wydał oświadczenie, w którym napisał, że jest przekonany, iż śledztwo wykaże nieprawdziwość medialnych oskarżeń i próbę zorganizowania politycznej nagonki na PiS oraz na Misiewicza.

- Do spotkania, którego dotyczy śledztwo doszło w Bełchatowie, a tamtejsza prokuratura podlega Prokuraturze Okręgowej w Piotrkowie - tłumaczy Sławomir Mamrot. - Śledztwa szczególnie trudne, zawiłe, których waga znamionuje dużą szkodliwość społeczną czynu zwykle przejmuje wydział śledczy prokuratury okręgowej. Po to te wydziały są, żeby takie, trudne sprawy prowadzić - wyjaśnia, dodając, że szefowa piotrkowskich śledczych tego postępowania nie nadzoruje.

Zdaniem Elżbiety Radziszewskiej, przeniesienie śledztwa do innej prokuratury nic nie zmieni. - Dziś w Polsce nie mamy niezależności prokuratury, PiS tę niezależność zniósł, więc cała odpowiedzialność spada na prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę - podkreśla Elżbieta Radziszewska.

Poszło o wicestarostę

Wbrew intencjom inicjatorów spotkania z 30 sierpnia, sprawa stała się na tyle głośna, że Misiewicz zapłacił za nią funkcją rzecznika MON. A spotkanie przecież było niepozorne, zorganizowane naprędce, by szukać poparcia dla powołania na fotel wicestarosty osoby, z obozu posła Dariusza Kubiaka. Sam poseł podkreśla, że wbrew temu co pisała prasa, nie chodziło o jego siostrę. Dorota Pędziwiatr kandydowała na to stanowisko w czerwcu, ale zabrakło wówczas głosów. I nie ma ich dalej, a pat w powiecie wciąż trwa.

W maju Grzegorz Gryczka został odwołany z funkcji wicestarosty. I na tym koniec, bo w bełchatowskim PiS nie ma zgody na powołanie jego następcy. Od pół roku więc lider Ziemi Bełchatowskiej piastuje urząd teoretycznie bez poparcia rady powiatu. Sytuacja jest dziwna, bo Gryczka bierze udział w posiedzeniach zarządu powiatu, podpisuje decyzje i pobiera wynagrodzenie.

- Prawo nie przewiduje funkcji „pełniącego obowiązki” starosty - mówi Gryczka. - Sytuacja jest niekomfortowa, ale ja pracuję normalnie, bo mam zobowiązania. Zarząd musi pracować, bo w powiecie jest wiele zadań do wykonania - podkreśla.

Teoretycznie taka sytuacja może trwać do końca kadencji. Nie bardzo wie też co z tym zrobić nadzór prawny wojewody, który kontroluje samorządy. - Trwa postępowanie wyjaśniające w tej sprawie - mówi jedynie Michał Bogusiak z łódzkiego urzędu wojewódzkiego.

Gryczka podkreśla, że po wyborach samorządowych w 2014 roku zawierał koalicję z szefem PiS w powiecie bełchatowskim, senatorem Wiesławem Dobkowskim i nigdy do jej zerwania nie doszło. - Ja się nie trzymam kurczowo stanowiska, tylko wykonuję zobowiązania koalicyjne, które zawarliśmy - podkreśla. - Umówiliśmy się na wspólną pracę na rzecz powiatu, przez półtora roku ta współpraca układała się dobrze i z mojej strony nie wydarzyło się nic, co rzutowałoby na możliwość jej kontynuacji.

Nieoficjalnie mówi się, że relacje między starostą i wicestarostą zaczęły się psuć od momentu, kiedy sekretarzem powiatu została Elżbieta Naturalna, szefowa rady miejskiej i stronniczka posła Kubiaka w wewnętrznym sporze bełchatowskiego PiS-u. Gryczka m.in. miał być za bardzo eksponowany.

Sam Waldemar Wyczachowski komentować patowej sytuacji oficjalnie nie chce. Podkreśla, że decyzja należy do władz partii i radnych powiatowych PiS. Ręce umywa także Dariusz Kubiak.

Sytuacja polityczna w lokalnym PiS może się zmienić po 20 listopada, kiedy to rządząca Polską partia wybierze swoich pełnomocników okręgowych. Funkcję tę w Piotrkowie ma stracić minister Macierewicz. Głównymi kandydatami na schedę po nim są posłowie Anna Milczanowska i Robert Telus. Posłanka z Radomska blisko współpracuje z Dariuszem Kubiakiem. Oboje należeli też do grupy Beaty Mateusiak-Pieluchy z Pajęczna, która była szefową łódzkich struktur PiS. Była, bo pod koniec października prezes Jarosław Kaczyński odwołał ją z funkcji. Okręgiem rządzi już posłanka Joanna Kopcińska, która 20 listopada formalnie ma zostać zatwierdzona przez partię.

Jak w nowym układzie wyglądać będzie pozycja senatora Dobkowskiego, trudno na razie powiedzieć. Są też tacy, którzy podkreślają, że szybkie działania prokuratury i przesłuchania uczestników sierpniowego spotkania nie są przypadkowe i mają związek z wewnętrznymi wyborami w PiS. Choć Sławomir Mamrot kalendarza przesłuchań nie zdradza, to z całą pewnością jeszcze przed 20 listopada w prokuraturze stawią się i Dariusz Kubiak i Anna Milczanowska, a może i również sam Misiewicz.

Powiatowa sesja odbędzie się natomiast 30 listopada. Być może po wewnętrznych wyborach PiS znajdzie w końcu większość, by powołać nowego wicestarostę. Mówi się, że mógłby to być Miłosz Rudnicki, ale oficjalnie kandydata wciąż nie ma. Niewykluczone jest też odwołanie samego Waldemara Wyczachowskiego. Ponoć senator ma wystarczającą większość, która czeka na zielone światło.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto