Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Biały symbol pojednania, pokoju i miłości. Jak powstają opłatki z Lublina?

Piotr Nowak
Piotr Nowak
Dwoją się i troją, żeby każda rodzina miała czym się połamać podczas Wigilii. - Pracę zaczynamy nawet pięć miesięcy wcześniej, żeby dla nikogo nie zabrakło opłatka - słyszymy w lubelskiej opłatkarni. - Dzięki niemu łatwiej pokonać dzielące nas różnice – wyjaśnia duszpasterz.

- Przygotowanie opłatków dla całej diecezji zajmuje około 4-5 miesięcy - mówi Beata Dyrka, kierownik opłatkarni, która działa przy Kurii Metropolitalnej w Lublinie. Na co dzień wytwarza także hostie i komunikanty, które wykorzystywane są w kościołach. Opłatki, za pośrednictwem parafii, trafiają do około miliona katolików, którzy mieszkają na terenie archidiecezji lubelskiej.

Przepis na opłatek jest prosty: woda i mąka. Po wyrobieniu ciasto jest rozprowadzane na płycie maszyny podobnej do gofrownicy i smażone. Tak uzyskane płachty ciasta są za suche, żeby je kroić, więc na chwilę trafiają do pomieszczenia z parą. Po takiej „saunie” są przycinane na mniejsze prostokąty i pakowane.

- Ile wypieków dziennie opuszcza piekarnię? - pytamy jednego z pracowników. - Tego nie sposób zliczyć - zastrzega Krzysztof Zgierski, piekarz zatrudniony w lubelskiej opłatkarni od 15 lat. Dziennie wypieka około 1000 płatów ciasta w kształcie prostokąta o krawędziach 40 i 35 cm. Każdy płat zawiera sześć standardowych opłatków. Każdego roku manufakturę opuszcza 280 tysięcy kompletów po trzy duże i dwa małe opłatki.

- Święta są w grudniu, ale my musimy być gotowi przed końcem listopada. Większość dostarczyliśmy do parafii przed pierwszą niedzielą adwentu – mówi Beata Dyrka. Kapłani zwykle błogosławią opłatki na początku adwentu, który w tym roku rozpoczął się w niedzielę 1 grudnia.

- Po to piekę pół roku opłatek, żeby był dla każdego - mówi pan Krzysztof. - Nie wyobrażam sobie Wigilii bez opłatka. Kiedy z rodziną dzielimy się opłatkiem, pojawia się refleksja, że ja też przyłożyłem do tego rękę. I jest satysfakcja - mówi.

- Opłatek jest symbolem pojednania, pokoju, miłości, życzliwości, wdzięczności, ale też bliskości. Pomaga przełamać nam naszą pychę, dumę. Zwróćmy uwagę, że przy dzieleniu się trzymamy wyciągniętą dłoń. Dzięki temu gestowi łatwiej pokonać dzielące nas różnice i odbudować relacje - wyjaśnia ks. Bogusław Suszyło, rektor kościoła św. Piotra Apostoła w Lublinie. Opłatek to też symbol chleba, którym Jezus łamał się z uczniami i którym dzielili się pierwsi chrześcijanie. - Warto, żeby był pobłogosławiony przez księdza i w ten sposób nawiązywał do Eucharystii - mówi duszpasterz.

Wiejską tradycją jest dzielenie się przez gospodarzy i gospodynie opłatkiem ze zwierzętami. Ze swoimi kotami i psami często dzielą się też mieszkańcy miast. - Jeśli w ten sposób chcemy, żeby Bóg im pobłogosławił to nie widzę w tym nic zdrożnego. Raczej nie przemówią ludzkim głosem w Wigilię, ale może odwdzięczą się przywiązaniem - przyznaje ks. Bogusław Suszyło.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Biały symbol pojednania, pokoju i miłości. Jak powstają opłatki z Lublina? - Kurier Lubelski

Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto