Bochnia-Brzesko. W obu szpitalach jest już kilkudziesięciu chorych na COVID-19, już trzy osoby zmarły

Coraz więcej zakażeń w Krakowie. Miasto zamyka punkty obsługi mieszkańców

Źródło: x-news/TVN24

W Szpitalu Powiatowym w Bochni od poniedziałku liczba łóżek dla pacjentów zarażonych koronawiruem wynosi 35. - W oddział „covidowy” przekształciliśmy II oddział chorób wewnętrznych - mówi Jarosław Gucwa, wicedyrektor szpitala i ordynator oddziału ratunkowego.

Drastyczny wzrost liczby miejsc dla chorych na COVID w Bochni i Brzesku

Zgodnie z dyspozycją wojewody małopolskiego, od poniedziałku 12 października szpital wygospodarował 19 łóżek, a do poniedziałku 19 października liczba ta miała wzrosnąć do 35. Możliwe, że zgodnie z wytycznymi wojewody szpital zostanie zobowiązany do przygotowania kolejnych kilku łóżek.

Fakt, że sytuacja zmienia się z dnia na dzień widać choćby po harmonogramie prac przygotowawczych. Gdy w bocheńskim szpitalu przygotowywano oddział na 15 łóżek dla pacjentów z COVID-19 (tyle wynosiła pierwotna liczba), nadeszła informacja o wzroście do 19. - Musieliśmy wyburzyć coś, co było planowane na 15 i od razu uwzględnić miejsce na 28 łóżek - przyznaje wicedyrektor.

Niestety, wszystko odbywa się to kosztem dotychczasowych miejsc dla chorych. Odrębny problem to brak rąk do pracy, bo lekarzy i pielęgniarek brakuje w całym kraju.

- Gdybyśmy nawet postawili jakieś namioty, potrzeba byłoby personelu, a już w tej chwili „jedziemy na oparach” - przyznaje Jarosław Gucwa.

Oddział „covidowy” również w Brzesku

W szpitalu powiatowym w Brzesku w oddział dla pacjentów z koronawirusem przekształcono część oddziału chorób płuc. - Jest on najbardziej odseparowany i jako jedyny ma wejście z zewnątrz, dzięki czemu nie trzeba wchodzić do szpitala, aby się tam dostać - mówi Monika Mikołajek-Burek, rzecznik brzeskiego szpitala.

Również w tej placówce utworzenie oddziału dla chorych na COVID-19 wymagało reorganizację placówki. Pacjenci z oddziału chorób płuc są leczeni na oddziale internistycznym. - Nigdy na oddziałach nie ma pełnego obłożenia, mamy rezerwę liczby łóżek - dodaje rzeczniczka.

Od poniedziałku 12 października placówka dysponowała 24 łóżkami, a od 19 października decyzją wojewody liczba ta miała wzrosnąć do 36 łóżek.

Pacjentów z koronawirusem ciągle przybywa w Bochni i Brzesku

W szpitalu w Bochni jest w tej chwili 24 pacjentów chorych na koronawirusa, choć osób zdiagnozowanych było zdecydowanie więcej. Jarosław Gucwa jako ordynator stosuje praktykę, by w szpitalu trzymać tylko osoby w najbardziej poważnym stanie.

Okazuje się bowiem, że nawet połowa zgłaszających się na SOR ma pozytywny wynik na obecność COVID-19. - O ile wiosenna fala zachorowań nas oszczędziła, teraz niestety już tak nie jest. Obecnie odsyłam do domu ludzi, którzy nie wymagają pozostania w szpitalu. W ciągu ostatniej doby nie przyjąłem do szpitala nikogo, kto nie miałby powyżej 70 lat i nie dusiłby się bez podania tlenu - mówił nam na początku tygodnia ordynator.

Szybki wzrost liczby zakażonych obserwowany jest również w Brzesku. - Mamy chorych nie tylko z powiatu brzeskiego, ale nawet z Dąbrowy Tarnowskiej. Sytuacja zmienia się bardzo szybko z powodu braku miejsc w innych szpitalach - przyznaje Monika Mikołajek-Burek.

W tej chwili w brzeskim szpitalu zajętych jest 27 łóżek, w tym dwa stanowiska intensywnej terapii z wentylacją mechaniczną.

Niestety, są już pierwsze przypadki śmiertelne koronawirusa. W ubiegły poniedziałek (12.10.2020) w szpitalu Bochni z powodu COVID-19 zmarły dwie osoby. Były to kobiety w wieku 85 i 87 lat, jedna była mieszkanką powiatu bocheńskiego, druga - powiatu wielickiego. W piątek (16.10.2020) w szpitalu w Brzesku zmarła 89-letnia mieszkanka powiatu sądeckiego.

Wszystko to dzieje się w kontekście coraz powszechniej obserwowanego „koronasceptycyzmu” i zarzucania lekarzom, że fałszują statystyki, aby szpitale mogły czerpać korzyści z leczenia osób z COVID-19. - W przeciwieństwie do powszechnie spotykanej opinii, szpitale nie zarabiają na pacjentach zarażonych koronawirusem. NFZ płaci za nich mniej niż za zwykłych pacjentów - mówi Jarosław Gucwa.

Jego zdaniem oskarżania medyków jest niesprawiedliwe. - Życzę komuś powodzenia, żeby za 500 zł dziennie zorganizował łóżko, leczenie, sprzęt, środki ochrony osobistej personel. Z przyjemnością oddam oddział covidowy razem z tymi pieniędzmi, a nawet dopłacę.

Problemy z leczeniem chorych na inne choroby niż COVID w Bochni

Coraz częstszym problemem jest zakażenie koronawirusem pacjentów, którzy mają mieć przeprowadzony zabieg chirurgiczny. - Mamy problem z odsyłaniem pacjentów do III poziomu zabezpieczenia. Szpital Uniwersytecki w Krakowie który z założenia miał leczyć takich pacjentów, odmawia w większości ich przyjęcia - mówi Jarosław Kycia, dyrektor szpitala powiatowego w Bochni.

Podkreśla, że poziom drugi, który dotyczy placówki m.in. w Bochni, obejmuje leczenie zachowawcze pacjentów internistycznych i zakaźnych, natomiast procedury niezachowawcze powinny być leczone w szpitalach na III poziomie zabezpieczenia.

- Naszym zdaniem pacjenci z COVID-19, wymagający leczenia chirurgicznego zgodnie z obowiązującymi wytycznymi powinni trafiać do szpitala o trzecim poziomie zabezpieczenia tj. w naszym przypadku do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Tak więc obecnie przygotowujemy się również do przyjmowania i leczenia pacjentów chirurgicznych z zakażeniem COVID-19 - dodaje Kycia.

Pobierz bezpłatną aplikację Nasze Miasto i bądź na bieżąco!

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania. Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy zakładkę "koronawirus", w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią.