Bochnia: Dyskusyjny Klub Książki Audio

Niektórzy z nich po prostu lubią literaturę w każdej postaci, nieważne, czy drukowana, czy mówiona. Dla reszty to jedyna szansa, żeby zapoznać się z nowościami na rynku wydawniczym.

Spotkania odbywają się w niewielkim pomieszczeniu działu Zbiorów Audiowizualnych przy Powiatowej i Miejskiej Bibliotece Publicznej w Bochni. Wokół stolika półki wypełnione są po brzegi kasetami z nagranymi książkami. Taki nośnik to jednak współcześnie już przeżytek. Teraz literaturę nagrywa się na płytach CD lub wgrywa do specjalnych czytaków.

- To urządzenie, które umożliwia słuchanie książek. Przypomina trochę stary model komórki. Nawet łatwo się je obsługuje - mówi 63-letnia Krystyna Jaszczyńska, członkini DKKA. Ze swoim czytakiem w bibliotece pojawia się raz na kilka tygodni. Pracownice wgrywają jej nieraz kilka tytułów, wszystko zależy od tego, ile pomieści karta pamięci.

- W naszych zbiorach mamy około tysiąca tytułów na czytaka. Wydawałoby się, że to dużo, jednak czytelnicy zwracają nam uwagę, że niewiele jest w nich interesujących pozycji. Nie wiem, kto układa listy do czytaka, ale najpierw powinno się zbierać opinię użytkowników, a później nagrywać - mówi Beata Truś, moderatorka DKKA i pracownik biblioteki.

Jak dodaje Truś, często więc czytelnicy wracają do biblioteki z książką, którą ledwo zaczęli czytać.
- Ja właśnie mam teraz taką pozycję, że z trudem przebrnęłam przez prolog. Żałuję, że dzisiaj zapomniałam swojego czytaka, to bym sobie coś nowego wgrała - mówi Krystyna.

Szybki rzut oka na listę i faktycznie, brak na niej bestsellerów. Te można "przeczytać" w ramach spotkań DKKA.
- Ze spotkania na spotkanie członkowie dostają płytę z wybraną pozycją. Potem o niej rozmawiamy, dzielimy się uwagami - mówi Beata Truś. Na ostatnim spotkaniu pojawiło się wyjątkowo mało osób.

- Jeszcze nie skończyli świętować - śmieje się Krystyna. Dla niej literatura do słuchania to jedyna możliwość "czytania". Kobieta cierpi bowiem na degenerację rogówki. Teraz czeka ją przeszczep, bo z każdym miesiącem widzi coraz gorzej.
- Jeszcze rok temu jak coś mi spadło na podłogę, mogłam to bez problemu znaleźć. Teraz muszę się pilnować, bo jak coś strącę, to czekam na męża. Sama widzę już za słabo - mówi.

W codziennym życiu radzi sobie bardzo dobrze. Na pamięć zna rozkład mieszkania, przedmiotów czy klawiszy w telefonie. Cieszy się, że utrata wzroku nie uniemożliwiła jej obcowania z literaturą, która jest jej wielką pasją.

- Kiedyś brałam nawet udział w konkursach wiedzy o danej książce mówionej. Teraz już nie mam tyle czasu, mąż przeszedł na emeryturę, to mnie często zagaduje. Nie ma jak słuchać - żartuje. Na spotkania DKKA regularnie przychodzi też Anna Myśliwiec. Ze wzrokiem nie ma żadnych problemów, po prostu lubi literaturę.

- Książki czytam tonami. Moja mama żartuje, że jeśli przeciętny Polak czyta jedną książkę rocznie, to ja wyręczam spokojnie w tym czasie jedno miasto - mówi z uśmiechem 27-latka.

W miniony poniedziałek przy ciastkach i herbacie dyskutowano o "Lali" Jacka Dehnela, którą czytał sam autor.
Do bocheńskiego klubu dyskusyjnego może przyjść każdy.

- Tak jak i książki, audio mogą pożyczać wszyscy, nie tylko członkowie Polskiego Związku Niewidomych - przypomina Beata Truś.
Jak dodaje bibliotekarka, z tej możliwości najchętniej korzystają uczniowie, którym nie chce sie czytać kilkusetstronicowych lektur.
- Często przychodzą też do nas kierowcy, których czeka długa podróż. Wolą słuchać wtedy książki niż radia. Na tradycyjnie czytanie nie mają czasu - opowiada Truś.