Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bochnia: fotograf wyróżniony na Grand Press Foto 2011

Małgorzata Więcek-Cebula
Fotograf Piotr Sionko, w tle jego zdjęcie z Haiti, wyróżnione w kategorii wydarzenia
Fotograf Piotr Sionko, w tle jego zdjęcie z Haiti, wyróżnione w kategorii wydarzenia Fot. archiwum
Z Piotrem Sionko, fotografem, wyróżnionym podczas Grand Press Foto 2011, rozmawia M. Więcek-Cebula

M. W.-C.: Bardzo smutne to Pana zdjęcie...
P. S.: Faktycznie, jest przygnębiające i co najgorsze nie daje nadziei. Bywają przecież zdjęcia ilustrujące tragiczne historie, ale mające coś pozytywnego. W tym przypadku to smutna historia małej dziewczynki. Jej matka zginęła w największej katedrze Port-au-Prince w stolicy Haiti. To zdjęcie nawiązuje nie tylko do przeszłości, ale też do przyszłości tego dziecka, która nie klaruje się najlepiej.

Czytaj także: Złapali bandziorów

Co się teraz dzieje na Haiti?
Nie jest dobrze. Ta fotografia przedstawia tak naprawdę historię całego ubiegłego roku na Haiti. Jest to też obraz całego państwa. Wszyscy, z którymi rozmawiałem będąc tam, podkreślali, że trzeba wielu dziesiątek lat by państwo się odbudowało nie tylko po katastrofie tej geograficznej, ale także politycznej. Po ostatnich wyborach (w maju 2011 prezydenturę objął muzyk Michel Martelly - red.) nic się nie zmieniło. Od trzęsienia ziemi minął rok, a tam ciągle nie ma stabilizacji. Nie ma szans na reformy i zmiany czy nawet odbudowanie tego, co się zawaliło. To jest trochę taka mentalność afrykańska. Haitańczycy są bardzo podobni pod tym względem do afrykańczyków. Przystosowują się do sytuacji, która ich spotyka i nie chcą zmian. Jeśli mieliby coś zmienić, potrzebują silnego głosu. Ale nie ma tam takiej osoby w państwie, dlatego jest tak źle.

Wróćmy do fotografii, która została wyróżniona podczas Grand Press Foto i znalazła się w grupie 15 najlepszych zdjęć w kategorii: wydarzenie. Czy jest recepta na wykonanie tak dobrego zdjęcia?
Nie ma recepty. Każde zdjęcie jest indywidualne. Ważne jest to, jak się podchodzi do fotografowanego tematu. Trzeba wiedzieć, co się fotografuje i co się chce uzyskać. Nie będę specjalnie oryginalny, jeśli powiem, że to nie aparat robi dobre zdjęcia, może pomaga, ale tak naprawdę liczy się miejsce, czas i "ten" moment. Akurat w przypadku tej fotografii miało to ogromne znaczenie. Każdy, kto by się tam pojawił i wykonał to zdjęcie jakimkolwiek aparatem, uzyskałby dokładnie taki efekt.

Jak to się stało, że Pan się znalazł na Haiti?
To była kolejna, może trochę szalona podróż mojego życia. Powodowana potrzebą serca ale też doświadczenia. Głównym celem wyprawy było pokazanie Haiti po trzęsieniu ziemi. W pewnym sensie było to doświadczenie samego siebie, jako osoby podróżującej. Wiedziałem, że jak pojadę do takiego miejsca: niebezpiecznego, nieprzychylnego białemu człowiekowi i zagrożonemu epidemią - tam cały czas panuje cholera - to inaczej będę patrzył na świat. Byłem pewien, że ta podróż wpłynie na moje postrzeganie wszystkiego dookoła. Że wiele się zmieni także w moim własnym życiu. I tak się stało. Nominacja jest dowodem na to, że było warto tam pojechać.

To była prywatna wyprawa?
Jak najbardziej prywatna. To zresztą - jak już wspomniałem - trzecia tego typu podróż, którą odbyłem razem z moim kolegą dziennikarzem. Dwa lata temu byliśmy w Kenii. I jako pierwsi Polacy odwiedziliśmy babcię prezydenta Baracka Obamy. Kolejna podróż to była wyprawa do Afryki do RPA i Zimbabwe. I teraz na Haiti.

Co oprócz następstw trzęsienia ziemi fotografował Pan na Haiti?
Podczas tej podróży dotarliśmy też do wioski w górach, położonej 70 kilometrów od Haiti, w której mieszkają potomkowie polskich legionistów. Na początku XIX wieku osiedlili się na Haiti i tam pozostali. Spotkaliśmy tam resztki polskości. To przedstawiciele ósmego pokolenia żołnierzy Napoleona Bonapartego. Dziś ci ludzie niewiele różnią się już wyglądem od haitańczyków, mają latynowską karnację, ale rysy europejskie. Mają też spolszczone nazwiska. To mocny ślad Polski i Krakowa w tej wiosce. To było miłe doświadczenie na drugim końcu świata spotkać ludzi o polskich korzeniach.

Gdzie zaplanował Pan kolejną wyprawę?
Dookoła świata - taki mamy wspólnie z moim kolegą pomysł. Choć ja z tego względu, że mam w Polsce pewne zobowiązania zawodowe, nie będą mógł uczestniczyć we wszystkich etapach tej podróży. Nie odmówię sobie na pewno Afryki i Ameryki Południowej. W przyszłości chciałbym pojechać raz jeszcze do Haiti. Może za kilka lat. Chciałbym odnaleźć tę dziewczynkę ze zdjęcia. Zobaczyć, jak potoczyły się jej losy.

Rozmawiała Małgorzata Więcek-Cebula

Codziennie rano najświeższe informacje z Tarnowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zamów newsletter!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto