Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bochnia. Mały Oliwier Basiński jest ciężko chory i potrzebuje pomocy

Tomasz Rabjasz
Oliwier Basiński z Bochni mimo, że ma dopiero roczek, już bardzo wiele przeszedł. Chłopiec cierpi na padaczkę lekooporną. Ataki są bardzo groźne i zagrażają jego życiu. Aby pomóc mu wygrać walkę z okrutną chorobą, potrzebna jest pomoc.

Rodzice chłopca robią, co w ich mocy, aby Oliwier wyzdrowiał. Wraz z synkiem odwiedzili oni już dziesiątki gabinetów lekarskich i szpitali w całej Polsce. Stały się one dla chłopca drugim domem. Aby pokonać chorobę Oliwiera, próbowali różnych metod leczenia i rehabilitacji. Niestety, nic do tej pory nie pomogło. Nie poddają się jednak i cały czas szukają nowych rozwiązań, które pozwoliłyby ich dziecku na normalne życie.

Urodził się zdrowy

Na początku nic nie wskazywało na to, że Oliwier będzie miał tak poważne problemy ze zdrowiem. Urodził się całkowicie zdrowy i dostał maksymalną liczbę punktów w dziesięciopunktowej skali Apgar. Normalnie się rozwijał.
Jego problemy zaczęły się, kiedy miał cztery miesiące. - W nocy, tuż po tym, jak dostał tzw. szczepionkę 6 w 1, pojawiły się u niego ataki gardłowego krzyku i ścisk całego ciała. Ataki te zaczęły się powtarzać - wspomina Marcin Basiński, tata Oliwiera.

Co gorsza, jego synek doznał oczopląsu. Do tego doszło również niskie napięcie mięśniowe oraz tzw. ataksja, czyli zaburzenia koordynacji ruchowej ciała. Oliwier przestał także gaworzyć, podnosić główkę, nie potrafił również usiąść.

Chłopiec jest dzieckiem leżącym. Jego nóżki i rączki są bardzo słabe, a mięśnie i stawy muszą być cały czas pobudzane. - Każdy atak jest jak naciśnięcie przycisku „reset” w komputerze, który pozbawia Oliwiera osiągniętych umiejętności, tego, co było najcenniejsze. Ta choroba to złodziejka czasu i życia - dodaje ojciec.

Każdy atak, którego doznaje chłopiec, grozi potwornym niebezpieczeństwem, gdy w porę nie zostanie opanowany. To powoduje, że rodzice praktycznie nie śpią. Żyją w ciągłym czuwaniu, aby ich dziecku nic się nie stało.

Od kilku dni Oliwier znów jest w szpitalu, po tym, jak niedawno dostał silnych ataków padaczki. - Był w stanie agonalnym. To był dramat. Pędząc z nim do szpitala, złamałem chyba wszystkie przepisy ruchu drogowego. Okropnie się o niego bałem - mówi Marcin Basiński.

Trzeba działać szybko

Aby można było wyleczyć chłopca, trzeba jak najszybciej ustalić dokładną przyczynę choroby. Do niej zaś dostosować leczenie i rehabilitację. Są to pilne i drogie działania, które już niestety przekraczają możliwości finansowe rodziny.

Mężczyzna dla dobra synka musiał zrezygnować z dobrze płatnej pracy w Norwegii. Pani Ewa, mama Oliwiera, prowadzi natomiast dwa małe butiki. Wydatki na zapewnienie odpowiedniej opieki nad ich synkiem są jednak tak wysokie, że zaczyna im brakować pieniędzy. - Do tej pory dobrze sobie radziliśmy. Choroba syna spowodowała jednak, że bardzo znacząco zwiększyły się nasze wydatki - zaznacza pan Marcin.

A fundusze są bardzo potrzebne. Trzeba działać szybko, bo młody organizm ma duże możliwości regeneracji. Jeśli nie uda się ustabilizować ataków padaczki, mogą one ponadto spowodować nieodwracalne zmiany w organizmie. Dlatego trzeba zrobić wszystko, by temu zapobiec. - Wiemy, że tam w środku tego małego, umęczonego ciałka jest mądry i piękny człowiek i chcemy mu pomóc normalnie żyć. Niestety, bez pomocy innych osób, nie damy rady tego dokonać - podkreśla tata Oliwiera.

Można pomóc w leczeniu chłopca

W portalu internetowym Zrzutka.pl (https://zrzutka.pl/k74rry) uruchomiono zbiórkę pieniędzy, potrzebnych do ratowania życia małego Oliwiera z Bochni. Akcja cieszy się bardzo dużym powodzeniem. W chwili pisania tego artykułu, udało się uzbierać już blisko 80 tys. zł.

Zebrane pieniądze posłużą na sfinansowanie intensywnej, specjalistycznej rehabilitacji Oliwiera. Jest ona konieczna dla jego rozwoju fizycznego i umysłowego. Zebrane fundusze pozwolą również na wykonanie kosztownych badań genetycznych, które nie są refundowane, a mogą wyjaśnić przyczyny choroby Oliwiera. To zaś pomogłoby znaleźć właściwą metodę leczenia. Za zebrane pieniądze zostanie też zakupiony sprzęt, np. pionizator, niezbędny w procesie rehabilitacji chłopca.

WIDEO:"Chodzę już tydzień czasu, ale nie ma". W aptekach rozkładają ręce, pacjenci odchodzą z kwitkiem

Źródło: TVN24/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto