Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bochnia: mieszkają w centrum miasta bez wody i prądu

Paulina Korbut
W tej kamienicy mieszka jeszcze jedna rodzina
W tej kamienicy mieszka jeszcze jedna rodzina M.Wiecek-Cebula
Z zewnątrz kamienica przy placu św. Kingi 1 wygląda na zupełnie opuszczoną. Sklepy już dawno poprzenosiły swoje siedziby na inne ulice, lokatorzy się wyprowadzili. Została tylko Maria i jej córka Żaneta.

- Właściel kamienicy, zapewnił sąsiadom mieszkania na
Wygodzie. My jednak zalegamy z czynszem. Nie ma mamy go za co opłacić.
Córka straciła pracę, ja rentę - skarży się Maria.

Zgodnie z wyrokiem Sądu Rejonowego w Myślenicach z dnia 16 maja 2008
roku, przyznano Marii Maliszak prawo do lokalu socjalnego.
Jednocześnie wstrzymano eksmisję z obecnego mieszkania do czasu
zawarcia umowy najmu z Gminą Miasta Bochnia. Od tej decyzji minęły już
prawie dwa lata, a kobieta dalej mieszka wraz z córką w przerażających
warunkach.

- Nie mamy prądu. Przez całą zimę nie mamy też wody, bo zamarzła.
Córka chodzi z butelkami po wodę albo topimy śnieg. Potrzeby
fizjologiczne załatwiamy do wiaderka, a potem wyrzucamy to na podwórko
- mówi powstrzymując łzy.

Najgorsze są poranki. Przez noc piec się wychładza, rano więc
temperatura w pokoju jest niewiele wyższa od tej na zewnątrz. -
Palimy czym popadnie. Teraz chodzę i zrywam parkiet z sąsiednich
pomieszczeń, ale tym nie da się napalić. Wszędzie są dziury -
komentuje Maria.

- Kiedyś nam zabrakło opału, więc wyciągłam jakieś ubrania i tym
paliłyśmy - dodaje po chwili Żaneta.
Matka i córka w mieszkaniu praktycznie nie zdejmują z siebie zimowych
kurtek. To jednak nie pomaga, żeby strzec się przed przeziębieniami. -
Chodzimy wycieńczone, bo z chorobowego Żanety i doraźnej pomocy
starcza nam tylko na niektóre lekarstwa, zupki w proszkach i makaron -
wylicza Maria.

A wydatki są ogromne. Od kilku lat obie z córką leczą farmakologicznie
się na nerwicę depresyjno-lękową.
- Bardzo chciałabym skończyć szkołę i zdać maturę. Ale w tych
warunkach nie sposób się skupić na nauce - mówi.
Marię czeka poważna operacja. Zwyrodnione kręgi szyjne bolą coraz
bardziej.- Na razie nie godzę się na zabieg, bo mogę wyjść z niego na
wózku. Nie chcę być ciężarem dla córki - tłumaczy kobieta.
Do tego dochodzą liczne infekcje, szczególnie ginekologiczne. W takich
warunkach trudno o higienę.

Jak wspomina, próbowała szukać pracy, ale wszystko na nic. - Przez te
kręgi nie ustoję ani nie usiedzę ośmiu godzin. Kto mnie więc przyjmie?
Bardzo bym chciała pracować, przestać żyć jak żywy trup - dodaje.
Gdy było im bardzo ciężko, zwracały się o doraźną pomoc do MOPS czy
Caritas. Nie chcą być jednak dla nikogo ciężarem. - Mam już dość tego
żebrania, jest mi autentycznie wstyd. Dlatego nie chodzimy na zupę do
jadłodajni - mówi Maria Maliszak.

Nie mają praktycznie nikogo. Syn wyprowadził się jakiś czas temu do
teściów. W kuchni stoi więc w pogotowiu zawsze łom i siekiera - do
ewentualnej obrony.
Według opinii inspektora budowlanego, kamienica kompletnie nie nadaje
się do zamieszkania. Przebywanie w niej grozi śmiercią lub kalectwem.
Butwiejące schody, balkony, rozpadające się ściany i sufit. - W
styczniu złożyłam pismo do burmistrza z prośbą, aby przydzielił nam
mieszkanie socjalne - wspomina.

Odpowiedź załamała jednak kobiety. Okazało się bowiem, że nowe lokale
zostaną oddane najwcześniej w maju tego roku.
Dlaczego ich pismo trafiło do urzędu miasta dopiero teraz? - Nie
wiedziałyśmy co robić. Wytłumaczono mi wcześniej, że mieszkanie
powinien i tak załatwić mi właściciel kamienicy. Więc czekałam - mówi
Maria.

Jak zaznacza burmistrz Bochni, pomimo wyroku sądu, dalej uważa, że to
Władysław Włodarczyk powinien zadbać o lokal dla tej rodziny.
- Oprócz wyroku, jest też przecież ugoda, w której zobowiązał się do
zapewnienia wszystkim lokatorom lokali zamiennych. Kierując się
jednak względami społecznymi przydzielimy dla tych państwa mieszkanie
socjalne na ul. Krzyżanowickiej - mówi Bogdan Kosturkiewicz.
- Kto nam jednak zagwarantuje, że do maja nie spadnie nam na głowę
sufit? - pyta Maria Maliszak, patrząc na kapiącą z sufitu wodę.

W Bochni na mieszkania socjalnie czeka obecnie około 50 ubogich
rodzin. Miasto szuka więc kolejnych miejsc na stworzenie takich
lokali. Już wiadomo, że w maju mają zostać oddane do użytku
pomieszczenia dawnej harcówki przy ul. Krzyżanowickiej. W planach jest
również przygotowanie dokumentacji projektowej do budowy przynajmniej
jednego budynku socjalnego przy ul. Na Buczków. Pojawiły się też
nieśmiałe propozycje, aby przekształcić budynek świetlicy miejskiej
na osiedlu Kolanów. Ostatnie mieszkania socjalne w Bochni przekazano w
lipcu 2009 roku. Otrzymało je 12 rodzin.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto