Właściciele posesji na ul. Korty wielokrotnie zwracali się do urzędników o przeprowadzenie pilnego remontu jezdni, która już raz lekko się osunęła.
Ustawili znak i słupki
Magistrat ograniczył się jednak tylko do ustawienia znaku zakazu wjazdu dla osób, które nie są mieszkańcami tej ulicy. Zamontowano też słupki, oddzielające fragment drogi będącej w dobrym stanie technicznym od tego, który uległ uszkodzeniu. Ani słupki, ani łączące je łańcuszki nie były w stanie powstrzymać ruchu rozmokłego gruntu, który kilka dni temu oberwał się, zabierając ze sobą dużą część asfaltu.
- Problemy z drogą zaczęły się jakieś cztery lata temu, kiedy miasto postanowiło ją poszerzyć. Stara jezdnia była wąska, ale za to wykonana bardzo dobrze. Sposób, w jaki zrobiono jej przebudowę to jakieś nieporozumienie, czego skutki teraz się uwidoczniły - mówi Krzysztof Zabrzański.
W podobnym tonie wypowiadają się również inni okoliczni mieszkańcy.
- Niewłaściwe zastosowanie materiałów do wykonania nasypu pod jezdnię, zła konstrukcja rowu odwadniającego i szereg innych zaniedbań doprowadziły do takiego stanu, jaki mamy obecnie - wylicza Jerzy Budzyn.
Ogromne pretensje do urzę-dników o fatalne wykonanie drogi mają także państwo Krystyna i Włodzimierz Gauden. W bezpośrednim jej sąsiedztwie mają działkę, na której zamierzali wybudować dom.
- Przez fuszerkę, która została w tym miejscu wykonana, nasza działka jest systematycznie zalewana oraz zsuwa się na nią ziemia. Z tego powodu musieliśmy wstrzymać budowę, co oznacza dla nas olbrzymie straty. Będziemy się ubiegać o to, aby miasto zapłaciło nam odszkodowanie - podkreślają małżonkowie.
Może teraz, a może za rok...
Z zarzutami mieszkańców nie zgadzają się urzędnicy. Przekonują, że drogę wybudowano solidnie, a przyczyną jej zapadnięcia się jest specyficzne ukształtowanie terenu, które w połączeniu z kilkudniowym ulewnym deszczem doprowadziło do osunięcia się ziemi.
- Droga została wykonana na podstawie niezbędnej dokumentacji. W roku 2010, podczas powodzi, ujawniły się osuwiska, które nigdy nie były aktywne. Zjeżdżały kilkudziesięciohektarowe tereny wraz z domami. W Bochni występuje dużo terenów osuwiskowych i niestety przy obfitych opadach takie rzeczy raz na jakiś czas mogą się zdarzać. Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby miejsca takie zostały odpowiednio zabezpieczone. Nie jesteśmy jednak w stanie zrobić wszystkiego od razu - mówi Andrzej Koprowski z wydziału promocji bocheńskiego magistratu. Dodaje, że miasto będzie się starało naprawić ulicę Korty możliwe szybko.
- Urząd miasta uaktualnia dokumentację dotyczącą tego miejsca. Pełna jej wersja powinna być sporządzona w najbliższych dniach. Wkrótce, wraz z inspektorem nadzoru budowlanego ustalimy również, czy stabilizacja tego miejsca ruszy jeszcze w tym roku, czy zadanie to zostanie umieszczone w budżecie inwestycyjnym miasta na przyszły rok - dodaje Koprowski.
Mieszkańcy ulicy Wacława Korty po takich deklaracjach są jednak pełni obaw.
- Widząc podejście miasta do pewnych spraw, boję się, że na realizację tej inwestycji trochę poczekamy - martwi się Piotr Cąber.
Kłopotliwe objazdy
Na reakcję miasta czekają nie tylko osoby, których domy znajdują się przy ulicy Korty, ale także właściciele posesji przy sąsiednich ulicach, w tym Maissa i Witosa. - Obecnie, ze względu na poprowadzony objazd, ruch na tych ulicach znacznie się zwiększył, a nie są one są do tego przystosowane. Są wąskie, nie mają chodników. Boję się teraz puszczać dzieci same z domu - niepokoi się Grażyna Wójcik.
Koszt naprawy drogi, która się rozpadła, nie jest jeszcze znany. Z całą pewnością inwestycja ta pochłonie minimum kilkaset tysięcy złotych.
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?