Bochnia. Urząd bez windy - dla nich jak K2

Aby dostać się do biura burmistrza Bochni, opłacić podatek, wymienić dowód osobisty albo dotrzeć do sali narad magistratu trzeba pokonać kilkadziesiąt schodów. Dla osoby, która porusza się na wózku inwalidzkim, to prawie niewykonalne. - Każde miejsce użyteczności publicznej powinno być przystosowane dla potrzeb osób niepełnosprawnych - mówi Krzysztof Imiołek, przykuty do wózka z powodu dziecięcego porażenia mózgowego.

Zniesienie tej bariery urząd miejski obiecywał dwa lata temu. Nic z tego, bo w zeszłym roku okazało się, że trzeba wcześniej dokonać zmiany w planie przestrzennym miasta. Gdy tę formalność załatwiono, w tegorocznym budżecie miasto zapisało w budżecie na windę 150 tys. zł. Inwestycja jednak do skutku i tym razem nie dojdzie.

- Nie otrzymaliśmy dofinansowania w takiej wysokości, na jaką liczyliśmy. Mamy na to szansę w przyszłym roku, więc zdecydowaliśmy się przełożyć inwestycję - mówi Andrzej Koprowski, asystent burmistrza.

Tymczasem brak windy stanowi problem nie tylko dla osób niepełnosprawnych. Przydałaby się petentom w podeszłym wieku oraz rodzicom z małymi dziećmi.

- Co mam zrobić z dzieckiem, kiedy potrzebuję załatwić sprawę na drugim piętrze urzędu? Zostawić w wózku na pastwę losu? - pyta poirytowana Barbara Nowak, mama rocznego Filipa.

Windy na próżno szukać także w budynku Starostwa Powiatowego oraz w siedzibie Gminy Bochnia. Nie uświadczą jej bywalcy m.in. bocheńskiej biblioteki oraz Muzeum im. Stanisława Fischera.

- Od czasu do czasu z chęcią wybrałbym się na jakieś kulturalne wydarzenie. Jest to jednak niemożliwe - mówi Krzysztof Imiołek.

- Mam nadzieję, że w końcu u nas coś zmieni się na lepsze - wzdycha Barbara Nowak.

WIDEO: Problem parkingowy Bochni

Źródło: Tarnowskie Media sp. z o.o.