Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bochnia: za zabójstwo syna ojciec nie pójdzie za kratki

Paulina Korbut
Waldemar Wylęgalski
- Sędzia uznał, że Ryszard K. działał w obronie koniecznej, ale przekroczył jej granice. Zazwyczaj w takich przypadkach orzeka się łagodniejszy wymiar kary, w tym wypadku jednak uznano, że oskarżony działał w uzasadnionym strachu. Umorzono więc całe postępowanie| - tłumaczył sędzia Kozioł w Tarnowskim Sądzie Okręgowym. Taki wyrok zapadł w sprawie zabójstwa syna przez 56-letniego Ryszarda K. Doszło do niego 17 kwietnia br. w Bochni.

Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł w styczniu br. Sąd wymierzył wtedy surową karę - 10 lat pozbawienia wolności. Dodatkowo Ryszard K. miał zapłacić 100 tys. zł swojej byłej żonie oraz 200 tys. zł drugiemu synowi. W czasie postępowania nie wzięto jednak pod uwagę kwestii obrony koniecznej 56-letniego ojca przed dużo silniejszym synem. Wątkiem tym zajęto się dopiero teraz - na wniosek obrony.

Kluczowa okazała się opinia biegłych psychiatrów. Stwierdzili oni, że w Ryszardzie K. od dłuższego czasu narastał stres spowodowany konfliktem i strachem przed Piotrem. W dniu morderstwa nastąpiła kulminacja przerażenia. Ryszard K. był przekonany, że nie może liczyć na jakikolwiek ratunek i jest zdany tylko na siebie. Nikt bowiem nie odpowiadał na jego wołanie o pomoc. - K. zeznawał też, że nie miał świadomości, jak ciężkie obrażenia zadał synowi. Podkreślał, że bronił się, nie chciał zabić - uzupełnia sędzia Kozioł.

Przypomnijmy przebieg całej sprawy. 17 kwietnia zeszłego roku, osiedle św. Jana w Bochni. Spokojna niedziela. Ryszard K. wraca do swojego trzypokojowego mieszkania, które dzieli z 28-letnim synem Piotrem. Jest zmęczony, bo pomagał przy remoncie mieszkania drugiego syna. Gdy wchodzi do domu, widzi bałagan. Zły pyta Piotra, dlaczego nie pozmywał nawet naczyń. Dochodzi do gwałtownej kłótni. W jej trakcie Ryszard K. wybiega do sąsiadki, prosząc, by pozwoliła mu zadzwonić po policję. Gdy funkcjonariusze się nie pojawiają, jeszcze raz puka do mieszkającej obok kobiety. Policja zjawia się w końcu, starając się załagodzić sytuację. Ryszard i Piotr po dłuższej rozmowie obiecują, że będzie już spokojnie. Policja odjeżdża, ojciec idzie do kuchni, żeby przygotować obiad, syn wraca do pokoju.

Po chwili Piotr pojawia się znowu przy ojcu. Ze słowami "Teraz to cię zaj...ę" zamierza się pięścią na ojca. Ryszard broni się trzymanym w dłoni nożem i rani syna między żebrami. Piotr wybiega z domu, upada jednak przed drzwiami wejściowymi do klatki schodowej. Ledwo żywy krzyczy, że ugodził go ojciec. Mimo starań lekarzy, umiera w szpitalu w Bochni.

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto