Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Borek. Schronisko liże rany po powodzi. Pomoc nadchodzi z całego kraju

Paweł Michalczyk
Paweł Michalczyk
Trwają naprawy w zalanym podczas niedawnej powodzi schronisku dla zwierząt w Borku. Większość kojców z budami z powrotem zajęły bezdomne czworonogi. Choć do zrobienia jest wciąż mnóstwo rzeczy, nie ma obaw o przyszłość placówki. Odzew po dramatycznym apelu o pomoc był olbrzymi.

Ślady wody, która przez wiele godzin przelewała się przez teren schroniska w Borku, widać do dziś. Uszkodzenia są systematycznie naprawiane, a budy suszone. W niektórych psich schronieniach trzeba było wymienić część konstrukcji.

Woda pojawiła się znienacka

22 maja przedstawiciele schroniska w Borku pospieszyli z pomocą podobnej placówce, podtopionej w Wadowicach Dolnych. Zawieźli tam 200 kg karmy, koce, poduszki, zabrali też pod swój dach dwa psy.

Żaden z pracowników podbocheńskiego schroniska nie przypuszczał wtedy, że za chwilę sami będą zmagać się z żywiołem. 23 maja schronisko w Borku znalazło się pod wodą. Po intensywnych opadach, kilkadziesiąt psich bud zostało zalanych. Wystarczyło zaledwie kilka minut. Woda wdarła się też do nowo budowanej części budynku administracyjnego, zalała też samochód.

Wszystkie zwierzęta trzeba było prędko zabrać z zalanego terenu. Na szczęście, mobilizacja ze strony ludzi dobrej woli była ogromna. Informacja o powodzi w schronisku w Borku rozeszła się w mediach społecznościowych błyskawicznie.

- Post o naszym zalaniu dotarł do ponad miliona osób - mówi Agnieszka Szpar, prezes Fundacji Straż Obrony Praw Zwierząt, prowadzącej schronisko. Ewakuowano w sumie 90 czworonogów. 80 z nich trafiło do tymczasowych domów, dla dla dziesięciu właściciele schroniska znaleźli bezpieczne miejsce we własnym zakresie. Natychmiast uruchomiono również zbiórki za pośrednictwem portali społecznościowych. Ludzie przywozili do Borku karmę, koce, poduszki, materace. Trwa to zresztą do dziś.

Nie ma tego złego...

Paradoksalnie, cała ta sytuacja zakończyła się niespodziewanym happy-endem dla szesnastu zwierząt. Nie wróciły już do schroniska, bo ludzie którzy przygarnęli je po potopie, zdecydowali się na ich adopcję.

- Liczba osób, które usłyszały o nas w efekcie powodzi, zaskoczyła nas bardzo. Swoją drogą naszym marzeniem jest, żeby schroniska były w ogóle niepotrzebne - mówi prezes.

Do tej pory w trzech zbiórkach internetowych zebrano w sumie na rzecz placówki ponad 120 tys. zł. Prowadzone obecnie prace fundacja realizuje jednak na razie z własnych pieniędzy, bo kwesty wciąż trwają. Zalany przez wodę samochód udało się naprawić, na dniach kładziona będzie nowa wylewka przed kojcami, w miejsce podmytej przez wodę. - Nie sprzeniewierzymy ani złotówki - zapewnia Agnieszka Szpar. Pieniądze zostaną wydane zgodnie ze statutem fundacji: na cele związane z ochroną zwierząt w schronisku oraz wsparcie innych psów wymagających pomocy.

WIDEO: Trzy Szybkie. Prof. Jarosław Flis: Opozycja zrobiła wiele, by umożliwić sukces wyborczy PiS

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Borek. Schronisko liże rany po powodzi. Pomoc nadchodzi z całego kraju - Gazeta Krakowska

Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto