Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Borek. Wielka pomoc pogorzelcom [ZDJĘCIA]

Małgorzata Więcek-Cebula
Rodzina Budków, której spłonął dom, nie została sama. Otrzymała podarunki od uczniów w Bochni. Wczoraj delegacja szkoły trzema samochodami zawiozła rzeczy, których potrzebowali pogorzelcy

Olbrzymia radość zapanowała wczoraj w sześcioosobowej rodzinie Budków z Borku, która pod koniec stycznia w wyniku pożaru straciła dach nad głową. Kilka pudeł wypełnionych środkami czystości, kołdry, poduszki, pościel, ubrania, a nawet sprzęt rtv i agd przywiozła im delegacja ze Szkoły Podstawowej nr 1 z Bochni.

- Boże, jak my się wam odwdzięczymy? - witała darczyńców łamiącym się ze wzruszenia głosem Krystyna Budek.

Stracili wszystko

Pomoc pogorzelcom zorganizowała Beata Drużkowska, przewodnicząca komitetu rodzicielskiego w SP nr 1 w Bochni.

- O losach tej rodziny dowiedziałam się z „Gazety Krakowskiej”. Postanowiłam pomóc, bo ci ludzie przecież stracili w ogniu wszystko, co mieli - mówi.

Zbiórka dla pogorzelców odbywała się w szkole. Koordynatorką dwutygodniowej akcji była Maria Ryglicka, jedna z nauczycielek. - Poprosiliśmy, by każdy dał tyle, ile może. Jedni wrzucali więc do puszki pieniądze, inni przynosili kosmetyki czy niezbędne w codziennym życiu sprzęty - wyjaśnia.

Pokazali wielkie serca

Efekt zbiórki zaskoczył samych organizatorów. - Było tego tak dużo, że do Borku musieliśmy się wybrać aż trzema samochodami. Każdy z nich był wypełniony po brzegi darami - cieszy się Beata Drużkowska. Jedna z rodzin sprezentowała Budkom komplet nowych mebli, ktoś inny przekazał dwie wersalki, znalazło się też drewno na opał. Do tymczasowego domu Budków trafił też telewizor.

- Nie wiem, jak za to wszystko dziękować - mówiła ze łzami w oczach Krystyna Budek, która razem z mężem opiekuje się dwojgiem wnucząt: 6-letnią Nikolką i 4-letnim Łukaszkiem. Razem z nimi mieszka też ojciec dzieci i 30-letnia, niewidoma córka pani Krystyny. - Bóg nam was zesłał - mówiła do delegacji z bocheńskiej „jedynki” kobieta. Najbardziej ucieszyła się z nowiutkich kołder i poduszek. - W pożarze straciliśmy wszystko, ale teraz w końcu każdy będzie miał się czym przykryć, nie będziemy już marznąć - uśmiechała się.

Chcą wrócić na swoje

Budkowie marzą, by odbudować swój dom. Zdają sobie jednak sprawę z tego, że bez pomocy ludzi dobrej woli nie będzie to możliwe. W tej chwili mieszkają w udostępnionym im na rok niewielkim domu w centrum wioski. Mogą w nim zostać jednakże tylko do grudnia. Później powinni na własną rękę znaleźć dla siebie jakieś cztery kąty.

- Być może z pomocą życzliwych ludzi uda się nam odbudować dom na naszej działce. Wszyscy byśmy tego bardzo chcieli - mówi Jan Budek.

W zorganizowanie pomocy dla rodziny Budków włączyli się:

Dyrekcja SP nr 1 w Bochni, Marian Mikulski, Monika Czesak, Ewa Sokalska-Gabryel, Małgorzata Gazda, Renata Kromer, Anna Zając, Marian Biernat, Jan Kasprzycki, Małgorzata Siemek, Nina Siemek, Stanisława i Bronisław Adamczykowie, Marek Steczyszyn.

Jesienią ub. r. spalił się też dom Moniki Hadały z Jodłówki

Znajomi i przyjaciele, a także osoby z całej Polski pomogły kobiecie samotnie wychowującej dwóch chłopców w trzy miesiące odbudować dom i go wyposażyć. Pani Monika święta Bożego Narodzenia spędziła w nowym budynku, który udało się także częściowo wyposażyć.

Z kolei z pomocą rodzinie Ściborów - pogorzelców z Drwini - pospieszyła gmina.

Samorząd znalazł i opłacił firmę, która odbudowała spalony dom. Sporo robót wykonali też sami poszkodowani. Państwo Ściborowie do swojego domu wrócili jesienią ub. roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto