Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chińczykom zasmakowały polskie jabłka. Najbardziej te tarnowskie i dębickie

Paweł Chwał
Dębiccy przedsiębiorcy i samorządowcy znaleźli wspólny język z przedstawicielami chińskiej delegacji. Ci zapowiedzieli, że tu wrócą
Dębiccy przedsiębiorcy i samorządowcy znaleźli wspólny język z przedstawicielami chińskiej delegacji. Ci zapowiedzieli, że tu wrócą archiwum
Chińczycy chcą robić interesy w naszym regionie. W weekend rozmawiali o tym w Dębicy, we wtorek kolejna ich grupa przyjeżdża do Tarnowa.

W blisko 30-osobowej delegacji burmistrzowi i władzom chińskiego miasta Nanhai towarzyszyli przedsiębiorcy, m.in. z branży tekstylnej, ceramiki budowlanej, produkcji maszyn, meblowej i budownictwa.

Blisko... małżeństwa
- Mamy nadzieję, że miłość między naszymi miastami okaże się długotrwałym związkiem małżeńskim. Zanim dojdzie do małżeństwa jest etap zapoznawania się. My dziś jesteśmy właśnie na takim etapie - mówili podczas spotkania w dębickim ratuszu goście z Chin.

Z ich ust wielokrotnie padały deklaracje, że są poważnie zainteresowani współpracą z Dębicą. Potwierdziły to m.in. wieczorne rozmowy kuluarowe, odbywające się w luźniejszej atmosferze, bezpośrednio między chińskimi i polskimi przedsiębiorcami.

- Pytali, ile kosztuje u nas ar ziemi, jakie są stawki podatków oraz czy mogliby liczyć na jakieś odliczenia i ulgi, gdyby zdecydowali się tutaj zainwestować - wylicza Patrycja Krupka z Urzędu Gminy Dębica.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że wspólny język z przedstawicielami chińskiej delegacji znaleźli szefowie firmy Olimp z Nagawczyny - poważnie zainteresowani eksportem swoich suplementów diety na rynek dalekowschodni. Udało się to już wcześniej firmie Arkus z Podgrodzia, która sprzedaje w Chinach swoje rowery.

Nadzieja dla sadowników
Równie liczna jak w Dębicy, chińska delegacja, tyle że z prowinicji Hubei, przyjedzie jutro do Tarnowa. Goście wezmą udział m.in. w forum inwestycyjnym.

- Chiny mają deficyt żywności, zwłaszcza owoców i warzyw. Spore ich partie sprowadzali dotąd z Ukrainy, ale w związku z działaniami wojennymi, które toczą się obecnie w tym kraju, szukają nowych rynków dostaw. Jest duża szansa na to, aby kupowali u nas między innymi jabłka - twierdzi Roman Ciepiela, wicemarszałek Małopolski.

Do pomysłu z entuzjazmem podchodzi sadownik Stanisław Zelek z grupy producentów owoców Zelsad z Tęgoborzy. Posiada m.in. sporą plantację jabłek pod Wierzchosławicami.

- Blisko 80 procent mojej produkcji wysyłałem do tej pory do Rosji. Było to około 8 tysięcy ton jabłek rocznie. Z powodu embarga grozi mi plajta - mówi sadownik. Zapowiedź tego, że jego jabłkami mogliby delektować się Chińczycy, przyjmuje z entuzjazmem. - Jestem oczywiście na tak. Boję się tylko o to, czy to się będzie opłacać. Chiny są jednak dalej niż Rosja. Nikt za darmo ich tam nie zawiezie - zauważa.


Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto