Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czchów. Nowotwór zakłócił szczęście rodziny z Czchowa, trwa walka o zdrowie i życie pani Moniki

Paweł Michalczyk
Paweł Michalczyk
Od pół roku pani Monika z Czchowa zmaga się z chorobą nowotworową. Od kilku miesięcy bierze chemioterapię, a przed nią cztery poważne operacji
Od pół roku pani Monika z Czchowa zmaga się z chorobą nowotworową. Od kilku miesięcy bierze chemioterapię, a przed nią cztery poważne operacji archiwum rodzinne
Ma dwoje dzieci i kochającego męża. Niestety, od pół roku pani Monika z Czchowa zmaga się z chorobą nowotworową. Od kilku miesięcy bierze chemioterapię, a przed nią cztery poważne operacji. Niestety, nie całe leczenie jest refundowane. Dlatego trwa zbiórka pieniędzy na sfinansowanie terapii i późniejszej rehabilitacji.

FLESZ - Rak zabija coraz więcej Polaków

od 16 lat

- 42 lata to za wcześnie, żeby umierać - mówi Monika Żeglińska-Janicka. Od pół roku walczy z nowotworem piersi. Ma dwójkę dzieci: 10-letnią Zuzię i 5-letniego synka Karolka. - Kocham ich najbardziej na świecie i chciałabym dożyć ich pełnoletniości, ale do tego potrzebuję waszej pomocy i wsparcia - dodaje.

Diagnoza o nowotworze piersi ścięła ją z nóg

Chorobę zdiagnozowała pod koniec 2020 roku. Poszła do ginekologa, bo źle się czuła. Ten skierował ją na USG i mammografię. Pierwsze badania nie wykazały niczego groźnego, ale mąż pani Moniki zasugerował jej dalsze badania, aby się upewnić że wszystko jest w porządku. Niestety, nie było.

W listopadzie wykryto u niej guzka w lewej piersi. Kolejne badania przed Bożym Narodzeniem badania wykazały już sześć guzów i przerzuty do węzłów chłonnych. Do tego pojawił się guz w prawej piersi. Dla pełnej energii mieszkanki Czchowa to był cios. Tym bardziej, że lekarz, od którego usłyszała diagnozę, nie zadbał o delikatne jej przedstawienie. Na szczęście, oparcie znajdywała w mężu i dwójce dzieci. - Są dla mnie jak koło napędowe - przyznaje.

Pani Monika rozpoczęła leczenie w jego gliwickim oddziale Narodowego Instytutu Onkologii. W styczniu przeszła tomografię. Niestety, wykazała przerzuty do węzłów chłonnych, a badania genetyczne przyniosły kolejne złe wieści. U kobiety występuje mutacja genów. Oznacza to, że mieszkanka Czchowa ma 90 procent prawdopodobieństwa na nowotwór jajników i jajowodów.

Pod koniec stycznia pani Monika przeszła pierwszą z ośmiu chemioterapii. Każde podanie preparatu oznacza dla niej niekorzystne skutki uboczne w postaci osłabienia, złego samopoczucia i bólu, który w przypadku jednego z preparatów towarzyszy jej aż trzy dni. Ostatnią, ósmą dawkę ma przyjąć 26 maja, niejako symbolicznie - Dzień Matki. Niestety, znów będzie to preparat, po którym występuje ból, którego nie może złagodzić lekami, bo jest na nie uczulona.

Pod koniec czerwca ważna operacja

Najprawdopodobniej 24 czerwca w Gliwicach kobieta przejdzie operację amputacji obu piersi i radykalnego usunięcia węzłów chłonnych z lewej strony. Po tym zabiegu czeka ją pięciotygodniowa rehabilitacja, bo usunięcie węzłów chłonnych może być dużym obciążeniem dla organizmu.

Na szczęście, obecna medycyna pozwala na rekonstrukcję piersi po ich usunięciu. - Kiedyś tylko usuwano pierś i nie było ratunku. Do dziś wiele się zmieniło - mówi z ulgą kobieta.

W dalszej perspektywie, pani Monika musi jeszcze przejść kolejną operację: usunięcia jajników i jajowodów. - Nie chcemy ryzykować, ponieważ drugiej chemii już nie jestem w stanie przetrwać, nie dałabym rady.

Niestety, o ile operacje usunięcia piersi i węzłów chłonnych są refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia, kolejny zabieg musi zostać wykonany prywatnie. - Musiałabym dużo czekać na zabieg refundowany, a ja tego czasu nie mam. Dlatego trwa zbiórka pieniędzy na leczenie i rehabilitację mieszkanki Czchowa.

Pieniądze można wpłacać za pośrednictwem strony zrzutka.pl oraz przekazując w rozliczeniu rocznym jeden procent podatku dochodowego.

Oprócz tego na Facebooku działa grupa „Pomagamy Monice w walce z rakiem”, zrzeszająca ponad tysiąc osób. Organizowane są w niej aukcje charytatywne różnych przedmiotów. Grupa ta również stanowi duże wsparcie psychiczne dla mieszkanki Czchowa. Wiele osób deklaruje modlitwę, która wiele znaczy dla pani Moniki.

„Nieszczęścia chodzą parami”

Jakby problemów z nowotworem było mało, pod koniec lutego w domu rodziny Janickich doszło do pożaru. Zapaliła się sadza w kominie. Doszło do jego uszkodzenia. - Nieszczęścia chodzą parami - mówi mieszkanka Czchowa.

Na szczęście, ogień nie rozprzestrzenił się na poszycie dachowe. Konieczna była jednak naprawa komina, tymczasem za oknem panował mróz. Rodzina przeniosła się do krewnych, mieszkających nieopodal.

Pani Monika nie kryje, że dużo jej daje wsparcie psychologiczne z ośrodka w Gliwicach. - Poza tym są psychoonkolodzy, którzy udzielają wsparcia telefonicznie. Można porozmawiać z osobami, które wyszły z tego i to jest pokrzepiające. Bez tego człowiek nie dalby rady, bo ciężko sobie to pookładać w głowie.

Masz informacje? Nasza Redakcja czeka na #SYGNAŁ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto