Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Częstochowa: Szpital na Tysiącleciu nie będzie likwidowany? 5 tys. osób podpisało się pod protestem

Janusz Strzelczyk
Anna Grabowska z woj. małopolskiego ze swoją trzydniową córeczką Aleksandrą
Anna Grabowska z woj. małopolskiego ze swoją trzydniową córeczką Aleksandrą Beata Marciniak
Prawie 5 tys. osób podpisało się pod protestem przeciwko likwidacji nowocześnie urządzonego oddziału ginekologiczno-położniczego w szpitalu na Tysiącleciu. List protestacyjny położnych, pielęgniarek i pacjentek wysłano do premiera, minister zdrowia i sejmiku województwa.

Porodówka ma być przeniesiona jeszcze w tym roku do szpitala na Parkitce. A to oznacza, że na całą Częstochowę przypadną tylko dwa oddziały dla przyszłych matek: na Parkitce i w miejskim szpitalu przy ul. Mickiewicza.

- Nasza porodówka istnieje od lat 60. W 2006 roku została wyremontowana za 6 mln zł. Jest najnowocześniejsza w regionie, spełnia normy unijne. Natomiast porodówka na Parkitce przez ponad 20 lat nie była remontowana. Jak dojdzie do przeprowadzki, pacjentki będą odsyłane do szpitala miejskiego lub do Myszkowa i Pajęczna, bo zabraknie dla nich miejsc - wyjaśnia Elżbieta Zielińska, pełnomocniczka protestującego personelu z oddziału położniczego, ginekologicznego, neonatologicznego i bloku operacyjnego przy ul. PCK.

Rada społeczna Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego zgodziła się już na przeniesienie położnictwa z Tysiąclecia na Parkitkę. - Przez lata wypracowałyśmy swoją markę. To u nas rodzą kobiety z całego miasta, regionu, a nawet innych województw - dodaje Zielińska. - Miesięcznie mamy 150 porodów.

Dyrekcja WSzS twierdzi, że rocznie ginekologie i położnictwo z obu szpitali przynoszą straty 3,5 mln zł. Natomiast połączenie obu porodówek da oszczędności. Po przeprowadzce ginekolodzy zostaną zatrudnieni na części etatów, zmniejszy się także liczba łóżek ze 140 na 80. - Po wyborach zapadną decyzje co do przeprowadzki - mówi Magdalena Sikora, rzecznik prasowy WSzS.

Pacjentki nie chcą zmian. - Tutaj jest komfortowo - twierdzi Anna Grabowska, młoda mama z woj. małopolskiego. - Na sali są tylko trzy panie, mamy łazienkę. Chcę tu urodzić drugie dziecko.

Córka ma 6 lat
Anna Kowalczyk z Częstochowy urodziła sześć lat temu na Tysiącleciu córeczkę.

Lekarze byli bardzo sympatyczni, podobnie jak pielęgniarki. Można było tu liczyć na profesjonalną opiekę. Ale mój poród miał miejsce jeszcze przed remontem porodówki, nie było tu żadnego komfortu. Na sali leżały ze mną cztery kobiety, każda z płaczącym dzieckiem, jak były odwiedziny, to nie można było spokojnie dojść do siebie po cesarskim cięciu.

Teraz są tutaj luksusy.

Stał 3 godziny
Paweł Nowak razem ze swoim szwagrem stał pod drzwiami i czekał trzy godziny aż siostra pokaże mu syna.

Nie zapomnę tego nigdy. Szwagier zadzwonił do mnie w nocy i oznajmił, że Kasia rodzi. Rano pojechałem i czekałem z nim jeszcze trzy godziny za drzwiami zanim zobaczyliśmy Mikołaja.

Pielęgniarki przez cały czas uspokajały zdenerwowanego szwagra. Dziś mój chrześniak ma pięć lat. Siostra miała tu bardzo dobre warunki i opiekę.

Była dwa razy
Irena Balik leżała na oddziale ginekologicznym dwa razy.

Pierwszy raz trafiłam na Tysiąclecie w 2002 r. Na oddziale ginekologicznym była wtedy masakra, oddział znajdował się w oddzielnym pawilonie w parku. Koszmarne sale i budynek. Drugi raz trafiłam tu już po remoncie porodówki i ginekologii. Wtedy było tu bardzo wygodnie, łazienka na dwie sale, nie trzeba było nawet wychodzić na korytarz, bo wszystko miałam pod ręką. Opieka też była dobra.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto