Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gnojnik. Z całych sił walczą o zdrowie Radka

Robert Gąsiorek
W listopadzie zrobił nam wspaniały prezent. Wypowiedział słowa mama i tata
W listopadzie zrobił nam wspaniały prezent. Wypowiedział słowa mama i tata Robert Gąsiorek
Pięcioletni Radosław Kępa z Gnojnika od chwili urodzenia zmaga się z bardzo ciężkimi schorzeniami. Wykryto u niego m.in. guza mózgu i padaczkę. Nie może chodzić ani mówić. Wymaga stałej opieki.

Całe życie chłopca jest pasmem nieszczęść. Ma guza mózgu, wadę nerek i wzroku, a jakby tego było mało, cierpi jeszcze na padaczkę. Rodzice całą dobę czuwają, by ich synkowi nie stało się nic złego.

- Radziu jest naszym darem. Więcej daje niż bierze. Potrafi jednym spojrzeniem wynagrodzić wszystko - Małgorzata Kępa, mama chłopca, ociera łzy płynące po policzkach.

Trudna historia Radka rozpoczęła się w piękny lipcowy dzień w 2010 r., gdy kobieta dowiedziała się, że jest w ciąży.

- Radość przepełniała moje serce i pomyślałam, że jak urodzi się synek to damy mu na imię Radosław, od radości - wspomina 35-letnia kobieta.

W trakcie ciąży pojawiły się pierwsze problemy. U chłopczyka stwierdzono zastoje moczu w nerkach. Rozważano operację prenatalną jednak do niej nie doszło. Gdy tylko Radek przyszedł na świat lekarze zauważyli u niego wzmożone napięcie mięśniowe.

- Przez miesiąc przebywał na intensywnej terapii - mówi pani Małgorzata.

Później chłopczyk wrócił co prawda do domu, ale pozostawał pod stałą kontrolą neurologa. Zanim skończył 9 miesięcy, na rodziców spadł kolejny cios.

- Kilka razy dziennie dostawał ataków, które usztywniały całe jego ciało. Strasznie się niepokoiliśmy - przyznaje mama chłopczyka. Lekarze przeprowadzili rezonans głowy dziecka. Diagnoza brzmiała: guz mózgu o wielkości 9 milimetrów. Zaczęła się walka o życie dziecka. Każda wizyta u lekarzy przynosiła złe wieści. Okazało się, że guza nie można usunąć, bo spowodowałoby to jeszcze gorsze konsekwencje.

- Na szczęście do tej pory guz nie urósł - podkreśla pani Małgorzata.

Organizm chłopca nie rozwija się jednak tak, jak w przypadku rówieśników. Radek nie chodzi, nie potrafi samodzielnie siedzieć, ani mówić.

- Wymaga stałej rehabilitacji. Bierze również leki przeciwpadaczkowe i na prawidłowe działanie jelit - zaznacza kobieta. Chłopiec musi korzystać z wielu bardzo drogich urządzeń. W jego domu znajduje się m.in specjalny pionizator, który pozwala dziecku utrzymać się w pozycji stojącej, specjalistyczny wózek oraz mnóstwo innych sprzętów do rehabilitacji.

- Nie myślałam nigdy, że zamiast rowerka albo hulajnogi, będę musiał kupować mojemu synowi wózki inwalidzkie - mówi przez łzy pani Małgorzata. Z mężem wychowują jeszcze dwuletniego synka Nikodema. Rehabilitacja Radzia to dla rodziny olbrzymie obciążenie. Wczoraj, podczas imprezy z okazji Dnia Dziecka w Gnojniku, zbierano datki na wsparcie leczenia 5-latka.

- W listopadzie zrobił nam wspaniały prezent. Z jego ust usłyszeliśmy: „mama” i „tata” - mówi Małgorzata Kępa, mocno przytulając synka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto