Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jackiem Majchrowskim

Rozmawiała Małgorzata Nitek
Małgorzata Nitek pyta Jacka Majchrowskiego, prezydenta Krakowa Co takiego jest w Janie Tajsterze, że obdarza go Pan tak dużym zaufaniem? - To coś, co nie podoba się wielu ludziom.

Małgorzata Nitek pyta Jacka Majchrowskiego, prezydenta Krakowa

Co takiego jest w Janie Tajsterze, że obdarza go Pan tak dużym zaufaniem?
- To coś, co nie podoba się wielu ludziom. Mianowicie jego zdecydowanie, czasem nieustępliwe egzekwowanie wykonania pewnych zadań.

A Panu się to podoba?
- Uważam, że jeśli się wydaje jakieś dyspozycje, to powinny być wykonane. Tymczasem często zdarza się, że ludzie odkładają coś na później albo robią nie tak, jak trzeba. Potrzebny jest więc ktoś, kto na zasadzie dociskania śruby będzie to egzekwował.

Jan Tajster, dokręcając śrubę, przy okazji wywołuje jednak ostre konflikty. Ta cecha raczej nie ułatwi mu kierowania zespołem, który ma przygotować Kraków do mistrzostw Europy w piłce nożnej w 2012 roku.
- Konflikty z pewnością się pojawią, ale tak bywa w przypadku wielu ważnych zadań. Jan Tajster koordynował do tej pory kilka inwestycji, które wiążą się z Euro 2012. Ma już wiedzę na ten temat.

A jak w środku nocy zacznie wzywać członków zespołu, co zdarzało się już podczas jego szefowania zarządowi dróg?
- Myślę, że nie dojdzie do takich sytuacji. Przygotowany zostanie podział kompetencji, by każdy z członków zespołu wiedział, za co odpowiada.

Myśli Pan, że Jan Tajster potrafi rozwiązywać konflikty, a nie tylko je tworzyć?
- Potrafi i tworzyć, i rozwiązywać. Umówmy się jednak, że jeśli pojawi się konflikt, to jego rozwiązaniem stanowczo zajmę się ja (śmiech).

Do tej pory, gdy sypały się gromy na głowę Tajstera, Pan zawsze mu wybaczał. Dlaczego?
- Nie traktujmy tego w kategorii wybaczania. Natomiast rozumiałem go. Znaczna część tych gromów jest nieuzasadniona. Powstawały na skutek skarg ludzi, od których najzwyczajniej w świecie egzekwował wykonanie ich obowiązków.

Ale liczy się także forma. A wiele osób twierdzi, że Jan Tajster egzekwując po prostu poniża ludzi.
- Pracuję nad nim edukacyjnie.

I co? Robi jakieś postępy?
- W porównaniu z okresem sprzed paru lat są one znaczne.

Jakim uczniem jest Jan Tajster?
- Chłonnym.

Jaką ocenę by mu Pan wystawił?
- Ocenę wystawię dopiero po zakończeniu procesu edukacyjnego. Generalnie jednak jest lepiej. Rodziców nie trzeba wzywać.

Radni PiS twierdzą, że Jan Tajster jest Pana tarczą. Na nim skupia się krytyka, a Pan chodzi w aureoli dobrego prezydenta.
- Bo jestem dobrym prezydentem. Niewątpliwie jednak Jan Tajster kumuluje na sobie całą masę różnego rodzaju krytyki, ze względu na sposób współpracy z ludźmi. Poza tym nie mam mu nic do zarzucenia.

Według radnych, na czele zespołu ds. Euro 2012 powinna stać osoba obdarzona autorytetem.
- Kiedy czytam gazety, to mam wrażenie, że wszelkie autorytety teraz zwalczamy. A tak poważnie, powinna to być osoba, która ma doświadczenie organizacyjne, orientuje się w urzędowych procedurach, stawia cele i z nich rozlicza. Obok jednak będzie funkcjonował także zespół honorowy, skupiający krakowskie autorytety. Ma on spełniać rolę polityczną.

Czyli powołanie Jana Tajstera na pełnomocnika ds. Euro jest już przesądzone?
- Dopóki nie będzie tego na piśmie, nic nie jest przesądzone.

Po Krakowie krążą pogłoski, że "niezatapialność" Jana Tajstera wiąże się z tym, że ma kwity na ważne osoby. Także na Pana.
- Dotarły do mnie te plotki. Nie zna pani wszystkich. Dowiedziałem się, że Tajster jest moim kuzynem, była też wersja, że jest kuzynem mojej żony. Prezydentowi Lassocie również przypisywano rodzinne związki z Janem Tajsterem. Nie mam wpływu na to, co mówią ludzie. To są bzdury.

Zdarzyło się, że Jan Tajster wyprowadził Pana z równowagi?
- Nie, choć muszę przyznać, że długie z nim rozmowy czasem mnie męczą. To osoba, która musi od podszewki wszystko wyjaśnić. Znalazłem jednak na to sposób. Pan Tajster pracuje w nocy. A ja po godz. 22 muszę iść spać. Gdy więc nadchodzi ta pora, przerywam spotkanie i idę domu.

Niektórzy twierdzą, że Jan Tajster jest specem od nękania. Czuje się Pan czasem przez niego nękany?
- Zdarza się to w sytuacjach podbramkowych, gdy coś pilnie wymaga załatwienia, ale jakoś to przetrzymuję. Jeśli "nękanie" ma być drogą do sukcesu, to niech tak twierdzą.

Opowiadają też o jego napadach furii. Widział Pan to kiedyś?
- Nigdy.

Nie nakrzyczał na Pana?
- Nie.

Czyli jest Pan jedyną osobą, której Tajster się boi?
- Tego nie wiem.

A o Pana imieninach zawsze pamięta?
- Tak, podobnie jak wiele osób. Mam jednak świadomość, że kiedy przestanę być prezydentem, większość o tym zapomni.

Jan Tajster też?
- Sądzę, że nie. O ile go znam, jest człowiekiem, który bardzo sobie ceni swoje słowo, honor, lojalność. Takie jest moje odczucie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto