Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jeśli nie pomogą nam samorządowcy, pójdziemy do samego ministra - przekonują mieszkańcy ulicy Proszowskiej

MAŁGORZATA WIĘCEK
Ponad sto osób podpisało się pod listem skierowanym do wojewody małopolskiego. Mieszkańcy ulicy Proszowskiej proszą w nim o wsparcie. Od kilku lat nie mogą doprosić się ustawienia na ulicy, przy której mieszkają znaków ...

Ponad sto osób podpisało się pod listem skierowanym do wojewody małopolskiego. Mieszkańcy ulicy Proszowskiej proszą w nim o wsparcie. Od kilku lat nie mogą doprosić się ustawienia na ulicy, przy której mieszkają znaków ograniczających tonaż i prędkość przejeżdżających samochodów.

- To kpina, na nasze sugestie nikt nie reaguje, bagatelizuje się problem dotyczący ponad stu rodzin - mówi Jan Imiołek, który codziennie bywa u córki mieszkającej przy tej ruchliwej drodze.

Kolejny sygnał
O problemie mieszkańców południowej części miasta pisaliśmy już kilka tygodni temu. Od tamtej pory, nic się nie zmieniło. Na apel mieszkańców, aby przy drodze postawić znak ograniczający wjazd samochodów o dużym tonażu, nie zareagował ani samorząd powiatu, ani też miasta.
- A tiry, jak jeździły, tak jeżdżą. I na dodatek jest ich coraz więcej. To nas przeraża i jednocześnie zastanawia, dlaczego nikt nie zrobi nic, aby to zmienić - mówi Jan Imiołek.

Od rana do nocy
Ciężkie samochody wyładowane po brzegi przejeżdżają przez Proszowską już od wczesnych rodzin rannych. Później jest już coraz gorzej. Pękają i osiadają domy. Rozwalają się betonowe ogrodzenia i niszczą chodniki.
- To efekt tego, że przez ulicę przejeżdżają pojazdy które ważą ponad 50 ton - zwracają uwagę zdenerwowani mieszkańcy.
Przy Proszowskiej pękają szyby w kredensach, tłuką się szklanki i okna.
- To jakiś absurd. Kilka razy w miesiącu odwiedzamy szklarza - mówi Halina Ryncarz, jedna z właścicielek domku jednorodzinnego postawionego przy tej ulicy.
Nie sposób zliczyć wszystkich próśb i telefonów wykonywanych do różnych instytucji.
- Nic to nie daje. Chodzimy, stukamy gdzie się da i prosimy o pomoc, do tej pory nikt się nami nie zainteresował. A szkody są - mówi Stanisław Mączka i wskazuje na pęknięcia na murze, jego domu.

Sposób na bezczynność władz
Zdesperowani mieszkańcy mają już dość. Dlatego przygotowali list do wojewody małopolskiego. I powołali komitet protestacyjny.
- Czekamy na odpowiedź na kilka nurtujących nas problemów, i mamy nadzieję, że tym razem nasz problem zostanie potraktowany poważniej niż na szczeblu lokalnym. W zasadzie od 2003 roku spotykamy się tylko z bezczynnością lokalnych władz - mówi Jan Imiołek.
Mieszkańcy znużeni składanymi obietnicami domagają się konkretnych działań. I poważnych decyzji. Chcą wprowadzenia dodatkowego oznakowania, które uniemożliwi wjazd na ten teren samochodów ciężarowych. Domagają się także fotoradaru, który wykluczy piractwo drogowe.
Zdesperowani ludzie przestrzegają jednocześnie, że jeśli ich prośby nie zostaną pozytywnie załatwione - zablokują drogę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto