Koronawirus w Bochni. Pacjentka zataiła przed ratownikami, że może mieć koronawirusa

FLESZ - Prawidłowe mycie rąk chroni przed wirusami

– Oczywiście, nie odmówimy pomocy takiemu pacjentowi. Ta pomoc zostanie mu na pewno udzielona. Wyjeżdżając, jednak będziemy przygotowani, ubrani w kombinezony ochrony biologicznej, maski i gogle, które nas ochronią przed zakażeniem – mówi Sebastian Lewandowski, koordynator Zespołu Ratownictwa Medycznego w Bochni.

W środę ZRM z Bochni został wezwany do pacjentki z powiatu bocheńskiego. Po przybyciu na miejsce okazało się, że kobieta ma ponad 38 stopni gorączki, ból głowy, mięśni i dreszcze, czyli objawy charakterystyczne dla koronawirusa. Dopiero po przybyciu ratowników kobieta ujawniła, że miała kontakt z osobą, która może być zakażona. Mieszkanka powiatu bocheńskiego trafiła na oddział zakaźny jednego z krakowskich szpitali.

- W tym trudnym czasie nie możemy sobie pozwolić na takie sytuacje, bo to zupełnie rozwali system ratownictwa, który jest i tak mocno nadwyrężony - podkreśla Lewandowski. W tym przypadku załoga karetki nie trafiła na kwarantannę, bo specjalista chorób zakaźnych uznał, że do zakażenia nie doszło. Gdy tylko ratownicy weszli do domu kobiety, zmierzyli jej temperaturę. Gdy okazało się, że jest ona podwyższona, załoga założyła maski ochronne sobie i pacjentce.

Sebastian Lewandowski przypomina, że osoba, która zatai, że może być nosicielem koronawirusa, może być pociągnięta do odpowiedzialności karnej z art. 161 p.2 KK. Mówi on, że kto, wiedząc, że jest dotknięty chorobą zakaźną, naraża bezpośrednio inną osobę na zarażenie taką chorobą, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Pobierz bezpłatną aplikację Gazety Krakowskiej i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.