Mec. Juszko-Pałubska w stanie wojennym broniła w procesie politycznym działaczy Solidarności z Tomaszowa Mazowieckiego. Mimo nacisków i szantaży nie poszła na współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa PRL. W 1985 roku została oskarżona o korupcję. Bezpieka spreparowała dowody przeciwko mec. Juszko-Pałubskiej. Kobieta została postawiona przed sądem i skazana na 4 lata więzienia (w pierwszej instancji na 5 lat). Została też wykluczona z grona adwokatów. I choć później została ułaskawiona przez prezydenta Lecha Wałęsę i przywrócona do palestry, za wszelką cenę chce wykazać, że dowody przeciwko niej były sfabrykowane.
Prawniczka domaga się unieważnienia wyroku, który został wydany przez ówczesny Sąd Wojewódzki w Łodzi. Dlaczego? Bo wyrok to koszmar, który wciąż powraca. Wniosek o jego unieważnienie i odszkodowanie złożyła do Sądu Okręgowego w Łodzi.
- Ze mną miała najwięcej problemów, za ulotkę, którą zrobiliśmy 13 grudnia - wspomina Maria Biesiadowska, jedna z działaczek Solidarności, skazana w tzw. procesie tomaszowskim, której obrony podjęła się Ewa Juszko-Pałubska.
W 1982 roku adwokatkę wezwała piotrkowska SB. Jej funkcjonariusze za wszelką cenę chcieli się dowiedzieć, dlaczego broni przedstawicieli opozycji.
- Powiedziałam im: "żeby się dzieci nie wstydzić, to oczywiste" - wspomina adwokatka z Piotrkowa. - "Ale dlaczego za darmo?" - dociekali esbecy. Jak to dlaczego? To mój portfel, moja kieszeń, po prostu. Synów ludu, narodu polskiego będę broniła zawsze za darmo. Z bandytami i łobuzami rozmawiam za pieniądze." Odpowiedzieli, że to będzie mnie dużo kosztowało. Bezczelnie im odpowiedziałam: - D... mam czystą. A oni, że na każdą d... kij się znajdzie. Odszczeknęłam, że kij zawsze ma dwa końce. I na tym się rozmowa skończyła, ale wtedy zaczęło się już na ostro. Wkrótce dowiedziałam się, że mam mieć sprawę karną.
Prokuratorzy przesłuchali 150 klientów mec. Juszko-Pałubskiej. Troje zeznało, że dali pieniądze lub drobne prezenty. W zamian adwokatka miała np. rzekomo załatwić komuś wyjście z zakładu psychiatrycznego. W wiezieniu trafiła na dwa lata, ale do zawodu wróciła dopiero w 1993 roku.
Wczoraj mec. Juszko-Pałubska odebrała nadany przez prezydenta Kaczyńskiego krzyż oficerski Orderu Odrodzenia Polski i krzyż "Semper Fidelis".
- Mam nadzieję, że wyrok zostanie unieważniony i skończą się wszystkie problemy. Bardzo tego potrzebuje nie tylko moja mama, ale wszyscy ludzie, którzy walczyli w tamtym okresie i zostali stłamszeni - mówi Michał Pałubski, syn pani Ewy.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?