Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lipowe. Karetka była na miejscu, ale nie mogła zabrać poparzonego, bo wcześniej ratowała chorego na COVID-19

Karetka po akcji „covidowej” musi być zdezynfekowana przed zabraniem kolejnego pacjenta
Karetka po akcji „covidowej” musi być zdezynfekowana przed zabraniem kolejnego pacjenta OSP Limanowa, OSP Łososina Górna, OSP Słopnice
Kiedy w Lipowem, wiosce za rogatkami Limanowej, pożar domu poważnie poparzył mężczyznę, straż i pogotowie były już na miejscu, bo w tej wiosce, ale w innym domu właśnie ratowały osobę chorą na COVID-19. Teoretycznie pomoc była natychmiastowa. Załoga karetki jednak nie mogła zabrać ofiary pożaru do szpitala, bowiem wykluczał to jej wcześniejszy kontakt z osobą zakażoną. W regionie nie było innego wolnego ambulansu, a śmigłowce krakowskiego LPR akurat uczestniczyły w innych akcjach. Musiano czekać, aż dotrze karetka z sąsiedniego powiatu bocheńskiego.

W poniedziałek, po godzinie 14, do Lipowego pojechali strażacy i ratownicy medyczni, zaalarmowani przez bliskich mieszkańca tej wsi, będącego na kwarantannie z powodu wykrycia u niego wirusa COVID-19. Niepokój o los tego samotnie mieszkającego człowieka wzbudził brak możliwości nawiązania z nim jakiegokolwiek kontaktu.

Pożarnicy i medycy właśnie byli już przy chorym w Lipowem, kiedy z miejscowości tej dotarł do oficera dyżurnego Powiatowej Komendy Państwowej Straży Pożarnej w Limanowej alarm o pożarze w innym domu. Telefonujący przekazywał, że w budynku, w którym ogień pustoszy garaż i kotłownię, najprawdopodobniej jest ciężko poparzony mieszkający tam starszy mężczyzna.

Do kolejnej akcji w Lipowem natychmiast przekierowane zostały jednostki ratownicze, pożarnicze i medyczne, które już były w tej wsi. Wysłane zostały tam również zastępy strażackie. Trzy roty z Jednostki Ratowniczo Gaśniczej PSP w Limanowej, a także ochotnicze straże pożarne z Limanowej, Słopnic Dolnych, Łososiny Górnej i Słopnic Górnych. W sumie aż 10 wozów bojowych z pełnymi obsadami, czyli pół setka strażaków.

Strażacy, zabezpieczeni maskami z aparatami do oddychania, zdołali wejść do gorejącego i zadymionego wnętrza. Odnaleźli i ewakuowali mężczyznę. Był on przytomny, ale strasznie poparzony. Wstępna ocena wskazywała na uszkodzenie nawet połowy powierzchni ciała.

Optymalnym rozwiązaniem było natychmiastowe przetransportowanie ofiary ognia do szpitala. Teoretycznie zadanie proste, bo ambulans Pogotowia Ratunkowego był na miejscu. Procedury zabraniają jednak, by kolejny pacjent mógł znaleźć się w karetce wcześniej uczestniczącej w akcji "covidowej". A ambulans stojący przy gaszonym domu, wcześniej ratował koronawirusowego pacjenta.

Trzeba było czekać na przyjazd kolejnej karetki Pogotowia Ratunkowego. Niestety, wszystkie w regionie były zaangażowane w inne akcje. Nie było również śmigłowca sanitarnego Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który mógłby natychmiast startować do Lipowego. Najbliższy ambulans Pogotowia Ratunkowego mogący zaraz ruszyć do akcji, dyspozytorzy namierzyli w powiecie bocheńskim, sąsiadującym z powiatem limanowskim. Ta karetka na pokonanie górskiej trasy z miejscowości Muchówka jednak potrzebowała sporo czasu. Wreszcie pacjent z rozległymi poparzeniami trafił do szpitala.

Z prośbą o wyjaśnienie całej sytuacji zwróciliśmy się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Szpitala Powiatowego w Limanowej.

– Mogę powiedzieć tylko tyle, że w Limanowej nie mamy dyspozytorni, ale jesteśmy dysponowani przez oddział w Tarnowie. Tamtejsza dyspozytornia decyduje gdzie ma się udać dana załoga – przyznał w rozmowie z „Gazetą Krakowską” dyrektor limanowskiej placówki dr Marcin Radzięta.

Następnie skontaktowaliśmy się z Powiatową Stacją Pogotowia Ratunkowego w Tarnowie.

– Prawdą jest, że to dyspozytornia decyduje o przydziale karetki do konkretnego zdarzenia, ale od 1 stycznia br. nasza tarnowska stacja została przejęta przez Wojewodę Małopolskiego. My odpowiadamy zatem jedynie za tarnowskie karetki – powiedział nam Krzysztof Krzemień koordynator medialny tarnowskiej stacji pogotowia.

– Zazwyczaj dysponuje się karetkę znajdującą się w najbliższej odległości od danego zdarzenia. Z informacji, jakie posiadam to system podpowiada dyspozytorni, która karetka dotrze na miejsce najszybciej. Nie ma rejonów, nie ma granic – dodał.

Polecono nam kontakt z Wydziałem Zdrowia Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie. Drogą mailową na skrzynkę rzecznik prasowej Wojewody Małopolskiego dr Joanny Paździo przesłaliśmy prośbę o skomentowanie zaistniałej sytuacji, ale w dniu publikacji tego materiału nie doczekaliśmy się odpowiedzi.

WIDEO: Jak pomóc osobie, która straciła przytomność?

Autor: Dzień Dobry TVN, x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Lipowe. Karetka była na miejscu, ale nie mogła zabrać poparzonego, bo wcześniej ratowała chorego na COVID-19 - Gazeta Krakowska

Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto