Gdy wyrasta się w domu muzyków, to wybór muzycznej drogi życiowej jest pewnym obligiem?
Myślę, że nie, choć na pewno ma to znaczenie. W przypadku mojej rodziny, gdzie tata jest oboistą, a mama śpiewa w filharmonii, w ślady rodziców muzyków poszedłem tylko ja. Moja siostra próbowała sił na kilku instrumentach, ale nie miała do tego cierpliwości.
Mówi Pan: brakło cierpliwości. Ta cierpliwość jest potrzebna muzykowi?
Bardzo. Trzeba przecież dużo ćwiczyć. Ja zawsze to lubiłem, gdy tylko wracałem ze szkoły podstawowej, siadałem przy fortepianie i ćwiczyłem. Nigdy nie miałem dość.
Kiedy pojawił się obój?
W szkole średniej obój podsunął mi tato, jak wspomniałem, jest oboistą.
Oboiści muszą mieć umiejętność wytrzymania na jednym bardzo długim oddechu...
To jest potrzebne we wszystkich instrumentach dętych czy też w śpiewie.
Dużo trzeba ćwiczyć, by nie wyjść z wprawy?
Na pewno trzeba opanować warsztat, a to wymaga kilkugodzinnego codziennego ćwiczenia na etapie szkoły średniej i studiów. Ja mam to już za sobą, ale później również należy to cały czas robić, aby po pierwsze przygotować się dobrze do danego koncertu, a po drugie – nie wyjść z wprawy. Ćwiczyć więc trzeba sporo przez cały czas.
Sąsiedzi nie protestują?
Nie. Od wielu lat mieszkam w Niemczech. Tam bardzo ceni się muzykę. Pamiętam jednak, że jeszcze w Bochni, kiedy mieszkałem z rodzicami w jednym z bloków na os. Niepodległości, był jeden sąsiad, któremu mocno to przeszkadzało.
A ten obój, na którym Pan gra, to drogi instrument?
Dość drogi. Za dobry obój trzeba zapłacić od siedmiu tysięcy euro wzwyż. Ten, który mam, jest całkiem przyzwoity. Jest to mój ulubiony instrument, choć nie jedyny, który mam. Pierwszy dostałem po ojcu. Na nim przeszedłem całą szkołę i studia w Krakowie. Mam jeszcze jeden – czyli w sumie trzy oboje.
Teraz też Pan studiuje...
To trochę takie spełnienie moich marzeń. Studiuję dyrygenturę na Akademii Muzycznej w Bydgoszczy. Jestem na pierwszym roku.
Łatwiej się dyryguje czy gra na oboju?
Tego się na pewno nie da porównać. Bo to dwie zupełnie różne rzeczy. Myślę jednak, że aby zająć się dyrygenturą, trzeba mieć już doświadczenie muzyczne, wtedy jest na pewno łatwiej.
Dyrygował Pan już jakąś orkiestrą?
Tak, na razie tylko podczas próby, ale wszystko przede mną.
Podziwiam Pana. Koncerty w całej Europie, próby i jeszcze studia. Jak Panu to wszystko udaje się pogodzić?
To chyba kwestia dobrej organizacji. Chętnie włączam się w różnego rodzaju ciekawe muzyczne inicjatywy.
Podobno ma Pan na swym koncie też płytę?
Tak, płytę z muzyką barokową na obój i organy. Powstała ona bardzo spontanicznie. Razem z Pawłem Pierzchałą – świetnym organistą i pianistą z Krakowa – wykonywaliśmy koncert inaugurujący nowe organy, które zbudował znany niemiecki organmistrz Jens Steinhoff. Organizatorzy koncertu byli tak zadowoleni z wykonania, że zaproponowali nam nagranie płyty z utworami, które usłyszeli na koncercie.
Praca nad nią była zupełnie nietypowa, gdyż zaoferowano nam tylko jedną trzygodzinną sesję nagraniową, dlatego też płyta generalnie miała posłużyć bardziej jako nasza reklamówka, czyli tzw. DEMO. W ciągu trzech godzin nagraliśmy wszystkie utwory praktycznie bez poprawek. Nasza praca okazała się jednak całkiem niezła. Płyta trafiła do niektórych sklepów muzycznych w Szwajcarii i w niemieckiej Badenii.
A w Bochni często Pan bywa?
Bywam w Nowym Wiśniczu gdzie mieszkają moi rodzice, zdarza mi się także odwiedzać znajomych w Bochni.
Nasz rozmówca: Łukasz Korta
Ma 37 lat urodził się w Bochni. Tutaj kończył szkołę podstawową i muzyczną. Jest absolwentem krakowskiej Akademii Muzycznej i Hochschule der Kunste Bern w Szwajcarii.
Od 10 lat mieszka na południu Niemiec. Współpracuje z wieloma orkiestrami symfonicznymi w Niemczech Francji, Szwajcarii, ale także w Polsce. Koncertował pod batutą znanych dyrygentów takich jak: Helmut Rilling, James Levine, Antoni Wit, Krzysztof Penderecki oraz w towarzystwie takich gwiazd jak Jessye Norman.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?