Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Małopolska. W szpitalach brakuje miejsc dla pacjentów "niecovidowych". Dyrektorzy: "Musimy ich kłaść na dostawkach, na korytarzach"

Patrycja Dziadosz
Patrycja Dziadosz
Archiwum
Oddziały niecovidowe w Małopolsce mają tylu chorych, że kolejnych nie ma już gdzie kłaść. Najczęściej brakuje miejsca dla pacjentów internistycznych, którzy coraz częściej zajmują dostawki i łóżka na korytarzach. Dyrektorzy szpitali nie mają złudzeń: piąta fala jeszcze bardziej pogłębiła dług zdrowotny Polaków.

Pandemia koronawirusa nie sprawiła, że inne choroby w magiczny sposób zniknęły. Przeciwnie. Statystyki nie pozostawiają złudzeń: wciąż najwięcej osób umiera przez nowotwory i problemy z sercem. W szczególnie trudnej sytuacji w trakcie kolejnej fali zakażeń znaleźli się pacjenci oddziałów przekształconych w covidowe.

- We wszystkich szpitalach, jeśli chodzi o Małopolskę, krytycznie brakuje czystych łóżek internistycznych, które są przeznaczone dla pacjentów z różnego rodzaju schorzeniami - mówi nam Marcin Jędrychowski, dyrektor szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, największej placówki specjalistycznej na terenie województwa.

I dodaje, że to pokłosie m.in. dużej liczby pacjentów postcovidowych, czyli takich, którzy byli hospitalizowani z powodu zakażenia koronawirusem i uzyskali już negatywny wynik testu, ale mimo, że nie są zakażeni, muszą przebywać w szpitalu, bo ich stan w wielu przypadkach jest bardzo ciężki.

- Pacjenci wychodzą z covidu, stają się ozdrowieńcami, ale ich stan jest na tyle ciężki, że nie mogą zostać wypisywani do domu. Ponadto do szpitali zgłasza się bardzo dużo osób z zaostrzonymi chorobami. Na każdym oddziale funkcjonują dostawki - dodaje Jędrychowski.

W innych szpitalach w regionie mówią podobnie. Dla przykładu Szpital Narutowicza dysponuje 97 łóżkami dla osób z potwierdzonym SARS-CoV-2 oraz 16 dla tych z podejrzeniem zakażenia. W oddziały covidowe zostały przekształcone: Oddział Chorób Wewnętrznych i Chorób Płuc, Oddział Kardiologii i Chorób Wewnętrznych oraz Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii. W sumie dla pozostałych pacjentów placówka dysponuje 227 łóżkami.

- Obłożenie jest bardzo duże. Często brakuje miejsc i pacjenci są hospitalizowani na tzw. "dostawkach". Pacjenci trafiający do szpitala, zwłaszcza internistyczni i onkologiczni, często są w bardzo ciężkim stanie - odpowiada zastępca dyrektora tego szpitala Agnieszka Marzęcka-Wójcik.

W szpitalu im. L. Rydygiera w Krakowie dodają: - Pacjenci niecovidowi mają ograniczony dostęp do leczenia nie tylko z powodu braku łóżek, które zostały zagospodarowane na covidowe, ale i z powodu braku personelu. Niestety, jak większość szpitali, przyjmujemy tylko pilnych pacjentów, gdy również dla nich nie ma miejsc, tworzymy je stawiając dostawki nawet na korytarzu - mówi nam Edyta Przybylska, rzeczniczka placówki.

Efekt pandemii

Wzrost liczby niecovidowych pacjentów w ciężkich stanach w szpitalach to paradoksalnie efekt uboczny pandemii. Strach przed zakażeniem u wielu był większy niż przed innymi chorobami, ale pojawiały się też inne problemy. - Wiele przychodni było zamkniętych, były ograniczenia w zakresie dostępności do lekarzy specjalistów. Pacjenci przeczekali czasami bardzo newralgiczny moment swojej choroby w domu - tłumaczy dr Lech Kucharski, internista i zarazem wiceprezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie.

I dodaje: - Trafiają do nas pacjenci z niewydolnościami serca, nerek, ciężkimi zapaleniami płuc, rozregulowaną cukrzycą, którą można tylko ustabilizować w trakcie hospitalizacji.

Zarówno lekarze jak i dyrektorzy szpitali nie mają wątpliwości, że w czasie pandemii został zaciągnięty ogromny dług zdrowotny.

- Pamiętajmy, że w czasie pandemii wszystkie placówki ochrony zdrowia, zarówno przychodnie jak i szpitale, funkcjonują z pewnymi ograniczeniami. Każde jedno takie ograniczenie przekłada się natomiast na powiększenie długu zdrowotnego, który nie został nadrobiony po przednich falach - tłumaczy Jędrychowski.

W oficjalnych statystykach dramatu, z jakim mierzą się szpitale, jednak nie widać. Jak podaje Małopolski Urząd Wojewódzki w Krakowie, na ponad 13 tys. wszystkich łóżek szpitalnych zajętych jest niewiele ponad 9 tys. Wśród nich jest 3016 miejsc dla zakażonych pacjentów, z czego ponad tysiąc z nich jest wolnych.

Analizując sytuację covidową w Małopolsce oraz głosy płynące od dyrektorów lecznic, wojewoda małopolski podjął decyzję o powolnym odmrażaniu części miejsc w szpitalach. Jak zaznacza jego rzeczniczka Joanna Paździo - to bardzo ostrożne, czasowe decyzje. W sumie chodzi o 75 miejsc, które już teraz lub w najbliższych dniach wrócą do normalnego funkcjonowania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Małopolska. W szpitalach brakuje miejsc dla pacjentów "niecovidowych". Dyrektorzy: "Musimy ich kłaść na dostawkach, na korytarzach" - Gazeta Krakowska

Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto