Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miłośnik tradycyjnych papierosów w Małopolsce przepala 6,5 tys. zł rocznie. A ile zapłaci w 2022 roku? To zależy od nowych stawek akcyzy

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Dokładnie 6.570 złotych rocznie, czyli aż 16 procent przeciętnego wynagrodzenia netto, wydaje na swój nałóg miłośnik tradycyjnych papierosów w Polsce i Małopolsce. 70 procent chce rzucić nałóg, ale 95 procent tych, którzy tego spróbowali, wraca doń w ciągu roku...
Dokładnie 6.570 złotych rocznie, czyli aż 16 procent przeciętnego wynagrodzenia netto, wydaje na swój nałóg miłośnik tradycyjnych papierosów w Polsce i Małopolsce. 70 procent chce rzucić nałóg, ale 95 procent tych, którzy tego spróbowali, wraca doń w ciągu roku...
Dokładnie 6.570 złotych rocznie, czyli aż 16 procent przeciętnego wynagrodzenia netto, wydaje na swój nałóg miłośnik tradycyjnych papierosów w Polsce i Małopolsce. Taki statystyczny palacz zużywa paczkę dziennie, ale są przecież i tacy, którzy przepalają każdego dnia dwie paczki. Ich roczne wydatki na ten cel przekraczają 13 tys. złotych i potrafią stanowić nawet jedną trzecią rocznych zarobków. Trzeba przy tym pamiętać, że papierosy są w Polsce i tak dość tanie (w całej Unii Europejskiej niższe ceny są tylko w Bułgarii), co ostatnio zachęca do palenia tysiące młodych ludzi, zwłaszcza kobiet. Tymczasem koszty leczenia miłośników tradycyjnego dymka z chorób płuc, nowotworowych, kardiologicznych itp. idą w miliardy i rosną. Część ekspertów proponuje w tej sytuacji podniesienie akcyzy na papierosy, zwłaszcza że skarbówka z pomocą innych państwowych służb świetnie radzi sobie z tytoniową szarą strefą.

FLESZ - Pijani wciąż prowadzą - jest raport NIK!

od 16 lat

Globalny serwis analityczny Picodi.com sprawdził, ile palacze w kilkudziesięciu krajach świata wydają na papierosy i jaką część statystycznego wynagrodzenia w danym kraju stanowią te wydatki. Oczywiście, wszystko zależy od tego, ile sztuk papierosów rocznie wypala przeciętnie palacz w danym kraju oraz ile kosztuje tam paczka najpopularniejszych wyrobów tytoniowych. Różnice są duże: o ile w skali globalnej statystyczny palacz wypala około paczki dziennie (więcej na wschodzie Europy i w Azji, nieco mniej na Zachodzie), to ceny paczki papierosów wahają się od 0,82 euro w Nigerii, 1 euro w Kazachstanie i 1,12 euro w Wietnamie do 13,3 euro w Wielkiej Brytanii, 14 euro w Irlandii oraz 21 euro w Australii i Nowej Zelandii. W USA paczka kosztuje średnio 6,79 euro, w Niemczech – równe 7 euro, ale za wschodnią granicą Polski, na Białorusi – 1,36 euro i na Ukrainie – 1,9 euro. Tanio jest także w Turcji (1,79 euro).

Ile kosztuje paczka papierosów i ile palacze wydają na nałóg w Polsce innych krajach Europy i świata

W Polsce najpopularniejsza paczka kosztuje niespełna 4 euro. W całej Unii taniej jest tylko w Bułgarii (nieco ponad 3 euro). Mówimy tu jednak tylko o stawkach nominalnych. Jeśli weźmiemy pod uwagę zarobki i siłę nabywczą obywateli w poszczególnych krajach, to okaże się, że najmniej, bo tylko 4 procent swych rocznych dochodów, wydają na nałóg palacze w Luksemburgu. W Szwajcarii jest to 5 proc., w Danii 7 proc., w Szwecji 8 proc., a w bliskich nam geograficznie Niemczech i Austrii – 8 proc., czyli tyle samo, co w Kazachstanie (gdzie paczka kosztuje siedem razy mniej, ale też zarobki są wiele razy niższe i pali się więcej).

A jak to wygląda u sąsiadów Polski? Po Niemcach najmniejszy odsetek swych zarobków – 12 proc. – wydają na papierosy Białorusini (podobnie – Rosjanie), nieco więcej – Litwini (13 proc.) i Czesi oraz Słowacy (po 14 proc.). W Polsce statystyczny palacz wydaje na zakup papierosów aż 16 proc. swych dochodów, czyli tyle, ile Irlandczyk i nieco mniej niż Bułgar.

Najwięcej w Europie na tradycyjne papierosy wydają Albańczycy (23 proc.!), oraz Rumuni i Czarnogórcy (22 proc.). Tuż za tym niechlubnym podium znaleźli się mieszkańcy Macedonii Północnej (21 proc.) oraz Serbowie i Grecy (po 19 proc.). Palacze z Węgier, Portugalii i Wielkiej Brytanii przeznaczają na zakup papierosów aż 18 procent swoich zarobków. W przypadku Brytyjczyków jest to blisko 5 tysięcy euro, a Irlandczycy wydają nawet więcej. To już są naprawdę poważne kwoty.

Co ciekawe w skali globalnej nałóg potrafi pustoszyć kieszenie jeszcze bardziej. W Ugandzie przeciętny palacz przeznacza na papierosy aż… 44 procent swoich dochodów. To więcej niż na jedzenie! Podobnie jest na Dominikanie (41 proc.) oraz na Jamajce i w Egipcie (38 proc.) czy też Bangladeszu (35 proc.). Najmniej na tradycyjnego dymka przeznaczają mieszkańcy wspomnianego Luksemburga (4 proc.) oraz Korei Południowej, Japonii, Kuwejtu i Szwajcarii (po 5 proc.).

W świecie stale przybywa palaczy, w Polsce i Europie ich liczba spada, ale wolno, bo ceny są wciąż niskie

Jak podaje prestiżowy medyczny magazyn „The Lancet”, liczba aktywnych palaczy w 2019 roku wzrosła do 1,14 mld osób. Światowa organizacja zdrowia mówi to tytoniowej epidemii zabijającej co roku 8 mln osób, czyli więcej niż pochłonął dotąd Covid-19. W Polsce liczba palaczy tradycyjnych papierosów stopniowo się zmniejsza, ale ostatnie dane (sprzed wybuchu pandemii) mówią, że pali wciąż 8 milionów Polaków i Polek - 24 proc. mężczyzn i 18 proc. kobiet. Przy czym aż 70 proc. palaczy deklaruje, że chce wyjść z nałogu, a próbę rzucenia papierosów podejmuje każdego roku około połowy z nich.

- Aż 95 proc. tych, którzy samodzielnie podejmują te próby, wraca do palenia

– przyznał podczas konferencji w Warszawie prof. dr hab. n. med. Jacek Jassem, kierownik Katedry i Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, zaangażowany od lat w kampanie antynikotynowe. Pocieszające jest to, że w ciągu ostatniej dekady odsetek Polaków codziennie palących tytoń zmniejszył się z 31 do 21 proc., przy czym w przypadku mężczyzn odnotowano spadek z 39 do 24 proc., zaś w przypadku kobiet - z 23 do 18 proc. Gorsza wiadomość jest taka, że od kilku lat trend spadkowy u kobiet zatrzymał się na poziomie właśnie 18 proc., a zdarzają się nawet okresowe wzrosty do 20 proc. (jak w 2017 r.). Eksperci wskazują, że głównym powodem tego jest powrót mody na palenie wśród dziewcząt powiązany z relatywnie dużą dostępnością papierosów, zwłaszcza tych najtańszych (w cenie ok. 14 zł) – w relacji do średnich zarobków są one dzisiaj tańsze o jedną czwartą niż jeszcze kilka lat temu.

- Zdarza się, że po papierosy po raz pierwszy sięgają dzieci w wieku zaledwie 11-12 lat, dlatego z kampaniami antynikotynowymi trzeba docierać do szkół, nawet do małych dzieci

– zwraca uwagę Aleksandra Lusawa, doktor nauk o zdrowiu. Dodaje, że dzieci z jednej strony czerpią wzorce od rodziców, ale też mogą motywować starszych do rzucenia nałogu, akcentując obawy o zdrowie i przypominając, że palacze żyją wyraźnie krócej.

Pinkas: mocno podnieść akcyzę na papierosy, by były ekstremalnie drogie

Były wiceminister zdrowia i główny inspektor sanitarny w latach 2018-2020 Jarosław Pinkas wielokrotnie powtarzał, że papierosy w Polsce powinny być ekstremalnie drogie, by w 2030 roku palenie tytoniu stało się nad Wisłą rzadkością. Jego zdaniem, oprócz edukacji i intensywnych kampanii prozdrowotnych najlepszym sposobem jest odpowiednie podwyższenie akcyzy na wyroby tytoniowe, zwłaszcza te najbardziej szkodliwe, czyli właśnie tradycyjne papierosy.

Cześć doradców podatkowych i ekonomistów, zwłaszcza tych związanych z niektórymi globalnymi koncernami tytoniowymi, w których produkcji dominują tradycyjne wyroby, ostrzega wprawdzie, że zbytnie obciążenia podatkowe mogą doprowadzić do eksplozji szarej strefy, odtwarzania nielegalnych fabryk oraz wzrostu przemytu ze Wschodu, zwłaszcza z Białorusi, gdzie działają zakłady wręcz nastawione na zaopatrzenie czarnego rynku w Polsce, ale pozostali eksperci są zgodni, że w obecnej sytuacji – gdy skarbówka znakomicie radzi sobie na wojnie z przemytnikami i nielegalnym obrotem – istnieje spora "przestrzeń fiskalna do podniesienia akcyzy na papierosy", przede wszystkim te najtańsze, po które sięga polska młodzież.

Z badań Instytutu Doradztwa i Badań Rynku Almares, wykonanych na zlecenie czterech działających w Polsce międzynarodowych koncernów tytoniowych, wynika, że szara strefa na rynku tytoniowym w Polsce ma dziś najniższe rozmiary w historii i stale się kurczy: w drugim kwartale 2021 roku jej udział wyniósł 5,5 proc. całego rynku w porównaniu z 6,3 proc. w pierwszym kwartale. Jeszcze kilka lat temu nielegalne wyroby stanowiły ponad 18 procent rynku, a na wschodzie Polski – nawet jedną trzecią.

Jak szacuje Instytut Prognoz i Analiz Gospodarczych (IPAG), każdy procent odzyskany z szarej strefy na rzecz legalnej sprzedaży papierosów daje wzrost wpływów do budżetu państwa o około 250 mln zł rocznie. Eksperci Instytutu podkreślają, że dzięki sukcesom w walce z przemytem i nielegalnym obrotem resort finansów mógłby spokojnie podnieść akcyzę na papierosy o 10 proc., zyskując już w pierwszym roku dodatkowy 1 mld zł na niezbędne wydatki państwa. Zwracają przy tym uwagę, że w ciągu ostatnich pięciu lat przeciętne wynagrodzenie wzrosło nad Wisłą o prawie jedną trzecią, a papierosy drożały znacznie wolniej, przez co ich przystępność cenowa zwiększyła się aż o 24 proc. To może być jednym z powodów nie tylko ograniczenia szarej strefy, ale i wzrostu popularności nałogu wśród ludzi młodych, zwłaszcza kobiet.

Z tego powodu dr Bohdan Wyżnikiewicz, prezes IPAG uważa, że fiskus ma teraz ma „solidny mandat do podwyżki minimalnej stawki akcyzowej na papierosy”. W jego opinii zaproponowana przez ministerstwo podwyżka w wysokości zaledwie 5 proc. (o wskaźnik inflacji) przyniesie budżetowi około 290 mln zł. A tymczasem spokojnie mogłoby to być ponad trzy razy więcej. Fiskus realizowałby przy tym nie tylko cel podatkowy, ale i – prozdrowotny.

Zgadza się z tym Krzysztof Rutkowski, ekspert ds. podatków i akcyzy z kancelarii KDCP. Zauważa, że zaproponowana przez ministerstwo podwyżka akcyzy sprawi, że przeciętna paczka papierosów zdrożeje zaledwie o około 30 groszy.

- Sądzę, że w ten sposób rząd zaprzepaszcza wielką szansę na zwiększenie wpływów budżetowych. Nie rozwiązuje też problemu przystępności cenowej papierosów w Polsce. Dzisiaj optymalne wydawałoby się podniesienie minimalnej stawki akcyzy na papierosy o 10, a nawet 15 proc., na czym budżet zyskałby realnie 1,9 mld zł

– kwituje ekspert. Jego zdaniem, powrót szarej strefy jest bardzo mało prawdopodobny, gdyż granica z Białorusią została uszczelniona, a właśnie z tego kierunku pochodzi towar sprzedawany nielegalnie. W pierwszych dziewięciu miesiącach 2021 roku dzięki wspólnym działaniom Straży Granicznej, CBŚ, CBA i innych służb udało się zatrzymać aż 232 mln sztuk trefnych papierosów oraz 470 ton tytoniu przeznaczonego do podziemnej produkcji w Polsce (to w przeliczeniu kolejnych 470 mln sztuk.

Eksperci zwracają uwagę, że szara strefa na rynku papierosów ma charakter silnie regionalny: w większości województw stanowi około 2 procent, a nawet mniej niż 1 procent rynku (tak jest m.in. w Świętokrzyskiem i Lubuskiem). Problemem pozostaje na Podkarpaciu
(14,9 proc.) i w Podlaskiem (13,3 proc.), a także w województwie warmińsko-mazurskim (9,5 proc.).

Federacja Przedsiębiorców Polskich i CALPE: nowa akcyza oznacza małe zyski, duże szkody

Nowe propozycje akcyzowe Ministerstwa Finansów silnie krytykuje także Federacja Przedsiębiorców Polskich. Jej główny ekonomista, Łukasz Kozłowski, wiceprezes Centrum Analiz Legislacyjnych i Polityki Ekonomicznej CALPE, przekonuje, że budżet państwa mógłby zyskać z papierosów miliard zł wpływów więcej i ograniczyć szkody zdrowotne.

- FPP uważa za konieczne zmodyfikowanie założeń projektowanej nowelizacji ustawy akcyzowej. Wzrost stawki kwotowej zarówno na zwykłe papierosy, jak i tytoń podgrzewania powinien być równy i wynosić 10 proc. Podwyżki należy wprowadzić dla wszystkich wyrobów tytoniowych w tym samym czasie, tj. od 1 stycznia 2022 r. Gwarantuje to, że wprowadzone zmiany rzeczywiście zgodnie z zamysłem Ministerstwa Finansów będą miały charakter indeksacji akcyzy, a nie szkodliwej z punktu widzenia polityki zdrowotnej ingerencji w rynek

– mówi Łukasz Kozłowski.

Wedle analiz CALPE, największym mankamentem ministerialnego projektu jest nierówne traktowanie różnych grup wyrobów tytoniowych – już od 1 stycznia 2022 r. akcyza kwotowa na tytoń do podgrzewania ma wzrosnąć aż o 100 proc., podczas gdy akcyza kwotowa na zwykłe papierosy będzie rosnąć o 10 proc. i to dopiero od 2023 r. Cygara i płyny do papierosów elektronicznych zostały zwolnione z podwyżek. Saszetki z nikotyną w ogóle nie zostały akcyzą objęte.

- Gdyby rząd przyjął propozycje FPP, budżet państwa już w 2022 r. zyskałby 3,1 mld zł, czyli o 1,1 mld zł więcej niż przy obecnym kształcie projektowanej nowelizacji. Rezygnację z ok. 135 mln zł potencjalnych wpływów z drastycznego wzrostu akcyzy na wyroby nowatorskie wielokrotnie rekompensuje bowiem ok. 1,25 mld zł dodatkowych wpływów wynikających z podwyższenia stawki kwotowej na wyroby tradycyjne już od 2022 r. Takie rozwiązanie zapewniłoby finansom publicznym stabilne finansowanie potrzeb budżetowych związanych z usuwaniem skutków pandemii, jednocześnie przynosząc pozytywne efekty zdrowotne. Skutkiem tych korzyści zdrowotnych dla społeczeństwa byłoby również zmniejszenie obciążenia publicznego systemu ochrony zdrowia związanego z leczeniem chorób spowodowanych przez palenie papierosów – przekonuje wiceszef CALPE.

Jego zdaniem, trudno zrozumieć motywy stojące za tak zróżnicowanym traktowaniem różnych grup produktowych przez projektodawcę, który koncentruje planowane podwyżki na tylko jednej z nich. Dziwi to tym bardziej, iż coraz liczniejsze badania naukowe wskazują na obniżoną szkodliwość korzystania tytoniu do podgrzewania w porównaniu do palenia tradycyjnych papierosów – co potwierdzają decyzje i oświadczenia instytucji publicznych m.in. ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Holandii, Japonii, czy Nowej Zelandii. Również badania polskich naukowców z Polskiej Akademii Nauk wykazały, że traktowanie ludzkich komórek nabłonka oskrzeli cząstkami z dymu papierosowego powoduje dużo silniejsze zmiany związane z uszkodzeniem komórek niż traktowanie ich tym samym stężeniem aerozolu z podgrzewacza tytoniu.

- Podatek akcyzowy spełnia dwie role. Dostarcza dochodów do budżetu państwa, ale też, co nie mniej ważne, stanowi bardzo istotny element polityki zdrowotnej państwa. Oceniając projektowaną ustawę pod kątem zdrowia publicznego, w swoim obecnym kształcie de facto zniechęca ona palaczy do poszukiwania mniej szkodliwych alternatyw do papierosów, a tym samym skazuje ich na dalsze palenie najbardziej szkodliwego typu wyrobów tytoniowych, jakim są papierosy. W konsekwencji prowadzi to do absurdalnej sytuacji – użytkownicy tytoniu do podgrzewania będą płacili wyższą akcyzę po to, by finansować leczenie osób, które polityka akcyzowa państwa przekonywała do dalszego palenia zwykłych papierosów

– podkreśla Łukasz Kozłowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto