Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Musieli uciekać przed wodą, ale wrócili i odbudowali domy

Paweł Chwał
Tuchowianka Zofia Ligęza zawsze, kiedy tylko mocniej zaczyna padać, mimowolnie zaczyna pakować rzeczy i z niepokojem patrzy na przepływającą sto metrów dalej Białą. - Ubiegłorocna powódź śni mi się po nocach. Nie daj Boże, aby coś podobnego miało nas jeszcze kiedyś spotkać - mówi. Doprowadzenie domów do stanu sprzed 3 czerwca 2010 roku zajęło poszkodowanym wiele miesięcy. Niektórzy zaczynali od zera, bo wielka woda nie tylko wyrządziła spustoszenie w środku, ale też pozbawiła ich dachu nad głową.

Czytaj także: Tarnów: poseł PSL Andrzej Sztorc niewinny

Tadeusz Lach musiał wybudować nowy dom. W poprzednim nie dało się już mieszkać. - Do listopada spaliśmy w kontenerze. Potem zrezygnowaliśmy z tego, kiedy okazało się, że miesięcznie musimy płacić za jego użyczenie blisko 400 złotych - opowiada.
Zimę żona pana Tadeusza spędziła u córki, a on - w szopie, zaadaptowanej na tymczasowe mieszkanie. Lachowie nadal w niej przebywają, tyle że w miejscu starego, drewnianego domu stoi już nowy, murowany. - Chcielibyśmy wprowadzić się przed zimą. Do zrobienia zostało jednak jeszcze bardzo dużo: wylewki, elektryka, centralne - wylicza Grażyna Lach.

Dotacja od państwa (niewiele ponad 50 tysięcy złotych) starczyła im jedynie na postawienie murów. Resztę muszą płacić już z własnej kieszeni. - Powoli, ale stajemy na nogach. Będzie dobrze - mówią pełni optymizmu.
Powodzianie z Tuchowa podkreślają na każdym kroku swoją wdzięczność za pomoc, której doświadczyli zwłaszcza w pierwszych dniach po przejściu wielkiej wody.
- W internacie, gdzie zamieszkaliśmy, mieliśmy superwarunki, dobre jedzenie, nie musieliśmy martwić się o ubranie - wylicza Zofia Ligęza. Jej sąsiadka - Dorota Waltz dosłownie w ostatniej chwili uciekła przed falą kulminacyjną, która zalała jej dom do wysokości dwóch metrów. - Jak wstałam z łóżka, to woda była już po kolana. Zabraliśmy dzieci i uciekliśmy do drogi - wspomina.

Po powodzi z domu wywiozła kilkadziesiąt taczek mułu. - Wszystko trzeba było robić od nowa. Nic się nie uratowało - wyjaśnia.
Naporowi wody cudem oparł się dom Mariana i Zdzisławy Łobków po drugiej stronie Białej. - Powódź przyszła tak nagle, że zdołałem zabrać jedynie jakieś dokumenty i nic więcej - mówi 72-letni mężczyzna, który na kilka miesięcy - jak wielu innych tuchowian - znalazł schronienie w pobliskim klasztorze redemptorystów. - Dbali o nas, jak o najbliższych z rodziny. Jesteśmy im ogromnie wdzięczni za wszystko - mówią.
Kiedy rok temu fala kulminacyjna przechodziła przez Tuchów, z ich domu widać było jedynie dach. Reszta była w wodzie. Dzisiaj budynek wygląda jak nowy - ładnie odnowiony z zewnątrz i w środku. - Niektórzy radzą nam, abyśmy się stąd wyprowadzali i postawili gdzie indziej. Tylko, że ja już jestem za stary na to, aby zabierać się teraz za budowę. Tu mieszkałem całe życie i tu jest mój dom - mówi Marian Łobko.
Rok po powodzi skutki zalania widać jeszcze w wielu domach. - Cały czas mam otwarte drzwi do piwnicy, aby obieg powietrza suszył ściany. Skuliśmy praktycznie wszystkie tynki w środku, a i tak wilgoć wychodzi nadal w wielu miejscach - przyznaje Janina Trzęsińska.
Tuchowianie w większości wrócili do swoich domów. W inne miejsce przeprowadziły się jedynie cztery rodziny.
Podobnie jest w Woli Rogowskiej koło Wietrzychowic, gdzie w ubiegłym roku, pod wodą, przez blisko dwa tygodnie, były wszystkie gospodarstwa we wsi (ponad 120 domów).

- Ludzie dostali odszkodowania na miarę swoich strat. Z pomocą wojska, strażaków, więźniów i ludzi dobrego serca udało im się odnowić zalane budynki w takim stopniu, że na nowo mogli w nich zamieszkać - mówi Leszek Zabiegała, wójt Wietrzych-owic.
O ile ludzie jakoś uporali się ze skutkami powodzi, to gorzej wygląda sytuacja przerwanego wału na Wiśle. 60-metrowej wyrwy do dzisiaj nie udało się załatać na tyle, aby mieszkańcy mogli spać spokojnie, bez obaw o to, że przy wzroście poziomu wody w rzece, ta nie zalaje znowu Woli Rogowskiej. Rozpoczęcie wyczekiwanych prac poprzedziły skomplikowane procedury i ciągnące się miesiącami ustalenia projektowe.

Codziennie rano najświeższe informacje z Tarnowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zamów newsletter!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto