Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nietypowe oświadczyny podczas Święta Grzyba. Na scenie wyznali sobie miłość

Paulina Marcinek
archiwum Gminne Centrum Kultury w Borzęcinie
To był nieplanowany przerywnik koncertu w Łękach. Tysiące osób były świadkami chwili, w której Norbert Warzecha oświadczył się ukochanej.

Pełna publika, znakomita muzyka i śliczny pierścionek - o takiej scenerii oświadczyn marzy niejedna dziewczyna. Paulina Piątek, wybranka Norberta, właśnie w tych okolicznościach usłyszała wyznanie miłości. - Nigdy tego nie zapomnę, to było cudowne przeżycie. Zupełnie się tego nie spodziewałam - mówi 22-latka.

Mieszkaniec Żabna przez prawie rok obmyślał plan, jak uczynić ten dzień niezwykłym. Chciał wypaść niebanalnie.

- Początkowo przymierzałem się do zaręczyn na Giewoncie - przyznaje.

Potem jednak spotkał znajomego księdza Przemysława Pasternaka. Duchowny, który kiedyś uczył Norberta religii, jest dyrygentem Polskiej Orkiestry Muzyki Filmowej. Od słowa do słowa wymyślili, że młody mężczyzna poprosi swoją wybrankę o rękę właśnie podczas koncertu orkiestry.

W niedzielę 21 sierpnia namówił Paulinę, nieświadomą niczego, do wyjazdu na koncert w ramach Borzęckiego Święta Grzyba do Łęk.

- Lubimy takie imprezy, więc od razu się zgodziłam - wspomina 22-latka. Niespecjalnie zaskoczyło ją to, że w trakcie znaleźli się za kulisami. Przecież Norbert świetnie zna księdza dyrygenta.

Koncert trwał w najlepsze, kiedy nagle jej chłopak wmaszerował na scenę. Sprawiał wrażenie, jakby zamierzał dołączyć do muzyków. - Moja mama i chrzestna pomyślały początkowo, że Norbert będzie coś śpiewał - śmieje się 22-latka. - Sama zaczęłam coś przeczuwać, ale dopiero kiedy poproszono mnie na scenę, dowiedziałam co się święci.

Muzycy przerwali grę, a tysiące zaciekawionych oczu wpatrywało się w parę.

- Klęknąłem przed Pauliną i wtedy zamarłem. Myślałem, że z przejęcia nie wyduszę z siebie ani słowa. Po chwili mi przeszło, zapytałem „czy zostaniesz moją żoną?”.

- Mimo wszystko byłam w szoku i stałam jak wryta, ale bez wahania się zgodziłam - wspomina 22-latka.

Norbert i Paulina, choć mieszkają niedaleko siebie i chodzili do jednego liceum, poznali się dopiero przypadkiem, kilka lat temu w... Zakopanem. To on wykonał pierwszy krok, podszedł do dziewczyny. Ale wydała się mu niedostępna. Zagadał więc najpierw do którejś z koleżanek.

- To miała być taka strategia, żeby ją bliżej poznać - wyjaśnia.

Wspólna koleżanka wpadła na pomysł, że warto byłoby, żeby spotkali się już po powrocie. - Zaproponowała, żebyśmy wzięli od siebie jakąś rzecz, no i Paulina zabrała moją koszulę - wspomina 26-latek.

Kiedy ponownie się zobaczyli, zaiskrzyło. - Przyjechałem tylko po koszulę, a rozmawialiśmy wtedy z pięć godzin - podkreśla pan Norbert.

Od tamtej pory niemal każdą chwilę spędzali już wspólnie i zostali parą. - Nigdy nam nie brakuje tematów do rozmów - uśmiecha się pani Paulina.

Związek co tydzień przeżywa rozłąkę, bowiem Norbert pracuje w Wiedniu. Gdy jednak nadchodzi piątek, wsiada w samochód i pokonuje w drodze do ukochanej blisko 600 kilometrów. - Czasami pracuję w weekendy, wtedy mówię mu, żeby nie przyjeżdżał, bo będziemy się widzieli ledwie kilka godzin, ale nigdy nie ustępuje - dodaje Paulina.

Zakochani ślub planują dopiero za dwa lata. - Wymarzyłam sobie taki, do którego idę w pięknej białej sukni, z dużą liczbą gości na weselu - podkreśla przyszła pani młoda.

"Wolne dni w roku szkolnym 2016/2017"

źródło: naszemiasto.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto