- Jeśli wiosenne przeglądy wypadną dobrze, to rozporządzenie o zwalczaniu zgnilca amerykańskiego zostanie uchylone.
Zarażone ule odkrył w swojej pasiece w Niwnicy koło Nysy jeden z pszczelarzy. Wydzielają charakterystyczny zapach gnijących czerwi. Pszczelarz sam natychmiast powiadomił kolegów w sąsiedztwie oraz zawiadomił inspektorat weterynarii w Nysie, który wyznaczył w promieniu 6 km strefę zagrożoną. Obejmuje ona Nysę i 10 wiosek aż po Białą Nyską, Przełęk, Kępnicę i Wyszków Śląskich. Na tym terenie działa około 40 oficjalnie zgłoszonych pasiek.
- Prawdopodobnie bakterie zgnilca przyniosły do ula same pszczoły w wyniku tzw. rabunku - wyjaśnia Stępień. - Silniejsze roje wchodzą do uli słabszych pszczół, żeby rabować nektar.
Jest prawdopodobne, że w rejonie Nysy znajduje się ciągle ognisko zgnilca, który potrafi przetrwać nawet 40 lat, np. w starych ulach. Część pasiek pozostaje zresztą poza wszelką kontrolą, bo ich właściciele nie są zrzeszeni w związku pszczelarskim i nie rejestrują swoich uli. Zgnilec amerykański jest niegroźny dla człowieka. Bezpieczny jest także miód, nawet z zarażonej pasieki. Ostatni raz w powiecie zgnilec występował w 2013 roku.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?