Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy Wiśnicz: aktu oskarżenia nie ma, biegli pracują jak ślimaki

Małgorzata Więcek-Cebula
We wtorek o godzinie 9 na biurku prokuratora Daniela Podobińskiego z Prokuratury Rejonowej w Dąbrowie Tarnowskiej miała się znaleźć ekspertyza biegłych z zakresu budownictwa, dotycząca kamienicy przy Rynku 20 w Nowym Wiśniczu. Przedstawiciele Politechniki Krakowskiej, którzy nad jej przygotowaniem pracują już od pięciu miesięcy, pisma jednak nie dostarczyli.

Śledczy usiłowali się z nimi skontaktować, biegli telefonu nie odbierali. To już kolejny niedotrzymany przez nich termin. Ekspertyza, która jest kluczowym dokumentem dla postępowania w sprawie o ewentualne wyłudzenie około 100 tysięcy złotych przez rodzinę burmistrza Nowego Wiśnicza Stanisława Gaworczyka, miała być gotowa na koniec czerwca.

- Po tej dacie było jeszcze kilka innych niedotrzymanych terminów. W tej sytuacji będziemy zmuszeni zastosować wobec biegłych środki dyscyplinujące - mówi stanowczo Witold Swadźba, zastępca prokuratora rejonowego w Dąbrowie Tarnowskiej. - Może to być nawet kara finansowa w wysokości 10 tysięcy złotych.

Prokuratura zajmuje się sprawą od ponad roku. Śledztwo dotyczy pieniędzy, które z Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego w Krakowie na usuwanie skutków powodzi dostali żona i syn burmistrza Nowego Wiśnicza. Z wniosku, który przedłożyli agencji, wynikało, że podczas wielkiej wody w 2010 roku zniszczone zostały dwa lokale w kamienicy przy Rynku należącej jeszcze wtedy do nich (w tej chwili obiekt ma nowego właściciela). Fakt ten potwierdziła Ewa K. podwładna burmistrza, pracownica wiśnickiego magistratu.

Rodzina burmistrza Stanisława Gaworczyka przesłała też do agencji faktury za rzekomo wykonane prace remontowe po powodzi. Na tej podstawie wypłacono im w sumie 100 tys. zł.

Pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że do centrum Wiśnicza powódź nie dotarła. Potwierdzili nam to przedstawiciele budynków sąsiadujących z niby zalaną kamienicą burmistrza. Podobnie rzecz ocenili prokuratorzy, którzy do tej pory w tej niejasnej sprawie przesłuchali już kilkudziesięciu świadków. Zapoznali się także z kilkoma opiniami biegłych. Z tych dokumentów wynika, że podtopień w centrum Nowego Wiśnicza nie było. Przygotowane na zlecenie śledczych opinie podważały też fakt przeprowadzenia w lokalach należących do rodziny burmistrza robót, które miały usuwać skutki powodzi.

Rodzina Stanisława Gaworczyka twierdzi, że to nie woda, ale ziemia nią namoczona wdarła się do piwnicy i zniszczyła kamienicę. Aby to zweryfikować, pod koniec grudnia prokurator zdecydował się na powołanie biegłych, którzy mieli odpowiedzieć na kilka pytań z zakresu budownictwa.

Specjaliści mieli dokonać oględzin kamienicy przy Rynku. Badanie to przeprowadzono późną wiosną. Do tej pory nie ma opinii na ten temat. - Są to materiały kluczowe dla sprawy. Od wyników badania będzie uzależnione nasze dalsze postępowanie, które może skończyć się skierowaniem do sądu aktu oskarżenia, ale równie dobrze zmianą postawionych już zarzutów - mówi prokurator Swadźba.

Burmistrz Stanisław Gaworczyk czuje się niewinny. Przekonuje, że udowodni to przed sądem. Nie zmienia to faktu, że usłyszał w tej sprawie zarzuty, podobnie jak jego żona, syn i pracownica magistratu Ewa K. Grozi im od 3 do nawet 8 lat więzienia.

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto