Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Od rodzinnej kłótni do morderstwa tylko krok

G.Maliszewski, K.Wojna
Archiwum Dziennika Łódzkiego
W Rząsawie syn z nożem rzucił się na ojca. Zadał mu trzy ciosy. Ostatni był śmiertelny. W Bełchatowie ojciec zaatakował nożem i pobił syna, 26-latek zmarł w szpitalu. W Piotrkowie w ciągu roku dwie kobiety zginęły z ręki mężów. Latem 2010 ojciec maczetą zaatakował córkę. Rodzinnych zbrodni jest coraz więcej?

Mieszkańcy Rząsawy są w szoku. Wieść o tragicznej śmierci ich sąsiada 50-letniego Włodzimierza P., którego prawdopodobnie śmiertelnie nożem ugodził 26-letni syn, zaskoczyła wszystkich.
- Ten sąsiad to był spokojny człowiek, zawsze dzień dobry powiedział - mówi starsza mieszkanka Rząsawy. - Mieszkał tu od niedawna, wiem, że był rozwiedziony i codziennie dojeżdżał do pracy w elektrowni.

Przebiegu zdarzeń z ostatniego dnia października mieszkańcy mogą się tylko domyślać. Z niewiadomych przyczyn 26-letni syn pchnął nożem Włodzimierza P. aż trzykrotnie. Według jednej z wersji zdarzeń, opowiadanej przez mieszkańców, syn prawdopodobnie najpierw ugodził dwa razy. Ojciec próbował uciekać w stronę wioski wołać o pomoc. Wtedy napastnik miał zadać trzeci, jak się okazało, śmiertelny cios.
- Sekcja zwłok wykazała trzy rany kłute - mówi Danuta Grzybowska, z-ca szefa Prokuratury Rejonowej w Bełchatowie.

Dziś nieoficjalnie wiadomo, że syn z ojcem mieszkał od niedawna. Przeprowadził się od matki, która nie mogła dać sobie z nim rady. Ponoć miał problem z narkotykami. Leczył się w poradni odwykowej w Łodzi i pozostawał pod opieką psychiatry.
- Ludzie są w szoku, nikt nawet nie przypuszczał, że może się taka tragedia wydarzyć - mówi kolejny z mieszkańców. - Sąsiad to był taki pracuś, kupił działkę, wybudował sobie dom. Z sąsiadami jakoś kontaktu nie utrzymywał - dodaje.

Syn tragicznie zmarłego mieszkańca Rząsawy już usłyszał zarzut zabójstwa i został tymczasowo aresztowany.
- Był umieszczony na oddziale psychiatrycznym w szpitalu, bo tego wymagał jego stan zdrowia. Po czym sąd zastosował areszt tymczasowy i mężczyzna został przewieziony do szpitala więziennego w Łodzi - mówi Danuta Grzybowska.

Podobny dramat, jak ten w Rząsawie, rozegrał się kilka miesięcy wcześniej, w lipcu tego roku na os. Binków w Bełchatowie. W jednym z bloków na ul. Turkusowej doszło do kłótni pomiędzy pijanym 49-letnim ojcem a jego 26-letnim synem. W pewnym momencie rozzłoszczony ojciec chwycił za nóż i ugodził syna w lewą nogę. Rannego pogotowie w ciężkim stanie zabrało do szpitala, gdzie mimo reanimacji zmarł. Okazało się, że mężczyzna miał także liczne obrażenia wewnętrzne i znaczną ilość krwi w jamie brzusznej, co mogło świadczyć o dotkliwym pobiciu. Policja zatrzymała pijanego ojca nad ranem. Ten w wydychanym powietrzu miał aż 2,16 promila alkoholu.
- Mężczyzna przebywa w areszcie, usłyszał zarzut spowodowania obrażeń ciała skutkujących śmiercią - mówi Danuta Grzybowska.

Wyrok za morderstwo męża usłyszała niedawno 66-letnia Grażyna J., mężobójczyni ze Szczercowa. Najgłośniejsza sprawa morderstwa ostatnich lat w regionie swój finał miała we wrześniu. Grażyna J. i jej syn 30-letni Andrzej J. zostali uznani winnymi zabicia ojca przez otrucie. Dosypali mu saletrę do kanapek, które mężczyzna zabrał do pracy. Wszystko po to, aby zarobić na jego śmierci 150 tys. zł od towarzystw ubezpieczeniowych. Sprawa otrucia stała się głośna rok temu, kiedy policja zatrzymała żonę i syna zmarłego... Kilka miesięcy wcześniej funkcjonariusze dostali sygnał, że mężczyzna mógł zostać otruty. Sprawa wypłynęła, bo Grażyna J. miała pochwalić się znajomej, jak łatwo zarobiła na śmierci męża. Kobieta została skazana na 25 lat więzienia, jej syn Andrzej J. na 15 lat, ze względu na lekkie upośledzenie umysłowe.

Na proces, także przed piotrkowskim sądem czeka 46-letni Ryszard M. W najbliższe święta minie rok, gdy gołymi rękami zabił własną żonę. Bił ją i okładał pięściami po głowie, dusił i ugodził ostrym przedmiotem w prawe udo, ale to jednak zadawane z ogromną siłą razy w głowę doprowadziły 42-letnią Annę M. do śmierci. Posiniaczoną, nieprzytomną kobietę znalazła córka, która przyszła do rodziców z chłopakiem. Anna M. zmarła w szpitalu. Powód? Masywny krwiak podtwardówkowy, obrzęki mózgu i wylew krwi do mózgu.

Do zabójstwa doszło 23 grudnia 2010 w tzw. kamienicy cudów przy ul. Wierzeje. Krótko po tragedii sąsiedzi o małżonkach M. mówili: razem pili, razem się bawili, razem się bili. Tym razem też razem pili, przynajmniej tyle pamięta lub chce pamiętać oskarżony - w chwili zatrzymania miał ponad 3 promile. Jak zeznał w śledztwie, pamięta, że bolała go głowa. Za zabójstwo grozi mu nawet dożywocie.

Kwiecień 2011. Kilka dni po świętach, tym razem wielkanocnych. Znów mąż zabija żonę, tym razem nożem. 70-latek zadaje 66-letniej kobiecie aż 24 ciosów nożem. Powód? Miała go prowokować.
Sprawa ciągle jest badana przez piotrkowską prokuraturę, która w grudniu chciałaby skierować do sądu akt oskarżenia przeciw 70-latkowi.
Dwie ostatnie sprawy rodzinnych zabójstw, jak przyznaje Witold Błaszczyk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie, powieliły częste scenariusze zdarzeń badanych przez śledczych. Główną rolę zwykle grają emocje, często podsycane przez alkohol. Wtedy do awantury, która wyzwala agresję, wystarcza byle powód, m.in. pretensje, niewyjaśnione urazy.
- Do zasadniczej większości zabójstw dochodzi w kręgu osób, które się znają - w kręgu rodziny, znajomych. Motyw zwykle jest błahy w stosunku do skutków - mówi prokurator.

Poza śmiertelnymi, do zatargów w kręgu rodzinnym na terenie działania Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie dochodzi od kilku do kilkunastu razy w roku. Nie zawsze kończą się tragicznie, ale często ofiarami są kobiety.
Do najgłośniejszego w ostatnim czasie w Piotrkowie zabójstwa doszło w lipcu 2010 roku. Stefan K. zaatakował bagnetem śpiącą córkę i jej chłopaka. Ona przeżyła, on nie, ojciec trafił do więzienia na 25 lat.

Podwójną tragedię rodzinną przeżył mieszkaniec wsi w gm. Gorzkowice. 74-letni Marian W. ponad pół roku spędził w areszcie z piętnem zabójcy syna. Nie uczestniczył nawet w jego pogrzebie. Alojzy W. został pobity podczas domowej imprezy. Śledczy dopiero po kilku miesiącach dotarli do prawdziwego zabójcy. Marian W. wyszedł na wolność, ale do Gorzkowic boi się wracać. Stracił syna i dotychczasowe życie...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto