Przez 10 godzin doktor Anna Chrapusta, chirurg ze Szpitala Dziecięcego w Krakowie Prokocimiu, przyszywała trzy palce lewej dłoni 21-letniemu mieszkańcowi Bochni. Operacja zakończyła się o 1 w nocy ze środy na czwartek.
- Zrobiłam co mogłam, teraz wszystko jest w rękach Boga - powiedziała wczoraj "Gazecie Krakowskiej" doktor Chrapusta.
Młody człowiek, który uległ wypadkowi w bocheńskim "Stalprodukcie", czuje się dobrze. Rozmawiał po wybudzeniu z bocheńskimi lekarzami oraz z matką, która do późnych godzin nocnych oczekiwała przed drzwiami sali operacyjnej Szpitala Powiatowego w Bochni, gdzie został przeprowadzony ten skomplikowany, mikrochirurgiczny zabieg.
Doktor Chrapusta niestety nie mogła wczoraj odwiedzić swojego pacjenta. - To dla mnie bardzo niekomfortowa sytuacja - żałowała. - Dziś od rana jestem na nogach i zaraz muszę jechać do Zakopanego, gdzie rozpoczyna się organizowane przeze mnie szkolenie. Do Bochni wpadnę na pewno w sobotę lub w niedzielę zrobić opatrunek - zapewniała.
Bocheńscy lekarze, którzy wczoraj czuwali przy pacjencie, są dobrej myśli. Podkreślają jednak, że jest jeszcze za wcześnie, by mówić, że replantacja się powiodła.
- Dwa palce wyglądają dobrze, trzeci troszkę gorzej, ale to o niczym jeszcze nie przesądza - mówi Zbigniew Kempf, ordynator chirurgii szpitala w Bochni.
Po pomoc w przyszyciu trzech palców doktor Annę Chrapustę poprosili bocheńscy lekarze. W pierwszej chwili odmówiła. Telefon z Bochni dostała bowiem po zejściu z ciężkiego dyżuru. W nocy operowała, spała tylko trzy godziny. Poza tym musiała przygotować się do organizowanej przez siebie konferencji medycznej.
- Zmieniłam zdanie, gdy pomyślałam, że to młody chłopak przed którym jest jeszcze całe życie - mówi.
Do bocheńskiego szpitala przyjechała karetką. Po drodze z domu zabrała tylko lupy mikrochirurgiczne, specjalistyczne narzędzia oraz kilka specjalnych nici. W Bochni operowała przez 10 godzin.
- Nie było łatwo, bo to niezwykle precyzyjny zabieg. Bardzo pomógł mi Mirosław Biajgo - niezwykle doświadczony anestezjolog z Bochni, który świetnie poradził sobie z tym trudnym zadaniem - mówi doktor Chrapusta. Jak wytrzymała taki maraton?
- W takich sytuacjach działa adrenalina. Wtedy nie myśli się o zmęczeniu.
Pacjent ma teraz przed sobą cztery bardzo ważne dni. Po tym czasie okaże się, czy zabieg się powiódł. - Z doświadczenia wiem, że na pewno nie wolno cieszyć się przed piątą dobą - mówi doktor Chrapusta. Pani chirurg z Prokocimia ma na swoim koncie wiele udanych, pionierskich replantacji dziecięcych stóp i rączek. W sierpniu tego roku przyszyła prącie góralowi z Suchej Beskidzkiej, który sam się okaleczył.

szkolenie wojsko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?