Dziś już nie pamięta, kiedy i dla kogo zrobiła pierwszego anioła. Być może podarowała go komuś bliskiemu, może jakiemuś znajomemu, któremu chciała podziękować.
- Doszłam do wniosku, że taki anioł jest bardzo sympatycznym prezentem. Dlatego obdarowywuję nimi swoich przyjaciół i znajomych - zapewnia ludowa artystka.
Do tej pory przygotowała setki aniołów. Różnych. Były biało-czerwone - patriotyczne, były też zielone dla ludowców i najpiękniejsze białe, kremowe lub złote.
Przygotowanie każdego z nich zajmuje prawie dwie godziny. To ręczna i bardzo precyzyjna robota.
Najpierw wycina się z twardej gąbki korpus, do którego przymocowuje się sukienkę z bibułki. Później dochodzi do tego głowa i ręce.
- Najwięcej czasu zajmuje wykończenie. Ozdobienie kwiatami i koralikami oraz brokatem. Tego ostatniego jest zawsze bardzo dużo. Bo anioł musi przecież błyszczeć - twierdzi mieszkanka Cikowic.
Piękne anioły powstają także z makaronu pociągniętego błyszczącym brokatem. Podobnie jak te papierowe mają zwiewne sukienki.
- Do ich przygotowania zużywam różnych makaronów. Umiejętnie je łączę i sklejam mocnym i dobrym klejem - tłumaczy kobieta.
W domu rodzinnym Janiny Chojnackiej anioły ozdabiają zawsze bożonarodzeniową choinkę. Są nimi ustrojone także pokoje w tym wyjątkowym, świątecznym okresie.
- Sprawia mi radość, że moje anioły cieszą obdarowanych - rodzinę i znajomych - zwierza się pani Janina.
Zamiłowanie do własnoręcznego przygotowywania ozdób choinkowych Janina Chojnacka wyniosła z domu. Dobrze pamięta, gdy jako mała dziewczynka, razem z mamą przygotowywała bibułkowe łańcuchy. W czasach jej dzieciństwa była to jednak bardziej konieczność niż wybór .
- To lata okupacji i wielkiej biedy, nie było szans na inne ozdoby - zwierza się.
Do perfekcji opanowała więc przygotowywanie dekoracji na choinkę. Swoją pasją zaraziła córkę, która - jak się okazało - ma artystyczną duszę, ukończyła nawet tkactwo w szkole artystycznej w Łysej Górze.
Razem brały udział w konkursach, na których oceniano precyzyjną, ręczną robotę. Były nagrody i wyróżnienia, które odbierały za przygotowywanie ozdób na święta zimowe, ale także wielkanocne.
Dziś Janina Chojnacka z nostalgią wraca do tamtych lat i ubolewa, że młodzież niechętnie garnie się teraz do tego typu zajęć.
- Szkoda. Mamy taki dobrobyt, że w sklepach jest wiele kolorowych, pięknych ozdób, które można kupić bez problemu. Nie ma w nich jednak duszy - dodaje.
Pani Janina ma jednak nadzieję, że kiedyś to zamiłowanie do ręcznie wykonywanych dekoracji powróci.
- To są rzeczy, które powinno się wyjątkowo cenić nie tylko za walory estetyczne, ale także fakt, że w ich przygotowanie wkłada się zawsze serce - podkreśla artystka z Cikowic.
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?