Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powódź w Królówce: dramat trwa. Wciąż nie mają domów

Paulina Korbut
Rodzina Marszałków z własnych środków zdołała postawić tylko fundamenty i parter. Co będzie z resztą - nie wiedzą
Rodzina Marszałków z własnych środków zdołała postawić tylko fundamenty i parter. Co będzie z resztą - nie wiedzą Paulina Korbut
W maju zeszłego roku ich życie zmieniło się w koszmar. Dwóm rodzinom z Królówki osuwająca się ziemia zabrała dorobek całego życia. Nie poddali się jednak i powoli stają na nogach. Naprzeciwko miejscowego Domu Ludowego powstają właśnie dwa budynki. Rodziny rozpoczynają nowe życie. - Dopiero niedawno moi synowie przestali się budzić w nocy. Najgorzej było wtedy, kiedy zaczynało padać. Przybiegali wtedy przestraszeni, mówiąc "Mamo! Zobacz - woda" - mówi Agnieszka Marszałek.

Zobacz także: Nowy Wiśnicz: jest kaplica. Koniec konduktów na drodze

W maju zeszłego roku osuwająca się ziemia zaczęła coraz bardziej napierać na ich dom. Budynek zaczął się odchylać. - Kopaliśmy, robiąc miejsce ziemi. Chcieliśmy uratować dom... - mówi drżącym głosem.

Cud się nie zdarzył. Z domu trzeba było jak najszybciej uciekać. Rodzina Marszałków mieszkała w nim zaledwie cztery lata. Dopiero co się urządzali, nawet nie zdążyli go ubezpieczyć.

- Miałam już przygotowane papiery. Tylko wypełnić i zawieźć. Zawsze brakowało czasu i nie zdążyłam - dodaje.

Dom Marszałków był nie tylko nieubezpieczony, rodzina nie zdążyła także dopełnić formalności związanych z odbiorem budowy. - W tej sytuacji nie należała się nam żadna pomoc z funduszów dla powodzian. Mogliśmy liczyć tylko na dobrą wolę władz lokalnych - mówi kobieta, a w jej oczach stają łzy.

Z własnych środków udało się postawić fundamenty i parter. Z czego zbudują górę domu, nie wiedzą. Liczą, że obiecane przez burmistrza Nowego Wiśnicza materiały faktycznie trafią na ich budowę.

Obok powstaje dom rodziny Bratków. Im, po prawie roku załatwiania formalności, wreszcie przyznano należną pomoc. Do nowego domu chcą wprowadzić się na zimę.

- Teraz mieszkamy w Domu Ludowym. Oddano nam dużą salę. Poprzedzielaliśmy ją parawanami, żeby każdy miał trochę intymności - mówi Maria Bratek. Razem z nią mieszka mąż, trzy córki, zięć i wnuk.

- Michałek miał się urodzić 19 maja, dzień po tym, jak musieliśmy uciekać z osuwającego się domu. Poród był bardzo trudny, bo córka wiedziała o wszystkim co się stało... I ja nawet bardziej się wtedy bałam o nią i o wnuka niż o ten walący się dom... - wspomina.

Tuż pod dachem jest przygotowane miejsce na przekazywaną z pokolenia na pokolenie figurkę Maryi. W domu, który stracili, pomimo że zrobili specjalną wnękę, ciągle zapominali o umieszczeniu w niej figurki.

- Teraz zrobimy to jeszcze przed przeprowadzką. Na pewno będzie nas chronić, tak jak ten zabytkowy krzyż stojący przy działce - kończy Maria.

Jak pomóc?

Pomóżmy rodzinom odbudować domy! Osoby, które chcą pomóc, powinny dzwonić na nr tel. 502 499 953, lub pisać - [email protected]

Zobacz zdjęcia ślicznych Małopolanek! Wybierz z nami Miss Lata Małopolski 2011!

Kochasz góry?**Wybierz najlepsze schronisko Małopolski**

Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail

Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto