Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pożar kamienicy w Bochni. Czy to było podpalenie?

Małgorzata Więcek-Cebula
Pożar, który wybuchł po godzinie 7 spowodował zadymienie całej okolicy w centrum miasta
Pożar, który wybuchł po godzinie 7 spowodował zadymienie całej okolicy w centrum miasta Tomasz Stodolny
Prawie przez sześć godzin strażacy z bocheńskiej komendy gasili w środę pożar kamienicy przy placu św. Kingi. Mogło być jednak dużo gorzej. Budynek sąsiaduje bowiem z zabytkową bazyliką. Obok są też inne kamienice. Strażacy, którzy uczestniczyli w akcji pożarniczej, podkreślają, że gdyby nie szybka reakcja jednej z pracownic Urzędu Skarbowego w Bochni, która w drodze do pracy zauważyła dym i powiadomiła dyżurnego, pożar miałby dużo większy zasięg.

- Śmiało możemy powiedzieć, że to zgłoszenie uratowało budynek, kamienice obok i bazylikę - mówi mł. brygadier Maciej Wolak, dowódca JRG KP PSP w Bochni. Katarzyna Krysa jak zwykle przed godziną siódmą szła do pracy w bocheńskim Urzędzie Skarbowym. Gdy mijała kamienicę, zauważyła jak z rynien budynku wydobywa się dym. Na tyle ją to zaniepokoiło, że zdecydowała się powiadomić o tym straż.

- Opowiedziałam tylko tyle, co widziałam, nie zrobiłam nic nadzwyczajnego - mówi skromnie. Strażacy sygnału nie zbagatelizowali. Natychmiast na miejsce wysłano samochód. - Okazało się, że pali się część więźby dachowej oraz papa. To wszystko powodowało, że wydobywał się gęsty, czarny i śmierdzący dym - wyjaśnia Maciej Wolak.

Kilkanaście minut po godzinie siódmej zamknięte były już wszystkie ulice wokół kamienicy. Strażaków z Bochni, którzy gasili pożar, wspomogli koledzy z jednostek OSP w Bratucicach i Lipnicy Murowanej. W sumie w akcji wzięło udział prawie trzydzieści osób. - To był dość trudny pożar tak ze względu na miejsce, ale także czas. To zdarzenie zbiegło się z akcją powodziową na terenie gminy Łapanów - zapewnia Krzysztof Kokoszka, komendant KP PSP w Bochni.

Co było przyczyną pożaru, wyjaśni dochodzenie. Policjanci, którzy pracowali na miejscu zdarzenia, zabezpieczyli ślady. Wśród znalezionych na strychu przedmiotów był także kanister na benzynę. To może nasuwać pewne przypuszczenia. Policjanci na razie jednak ich nie potwierdzają. - Policjanci z grupy dochodzeniowo-śledczej zabezpieczyli ślady i dowody mogące pomóc w wyjaśnieniu okoliczności i przyczyn pożaru. Powołaliśmy również biegłego z zakresu pożarnictwa - wyjaśnia Leszek Machaj, rzecznik prasowy KPP w Bochni.

Na wyniki dochodzenia czekają właściciele kamienicy w centrum miasta, którzy nabyli ten obiekt cztery lata temu. Chcą remontować budynek. Mają zgromadzone fundusze na ten cel. Rozpoczęcie inwestycji utrudniają im jednak urzędnicy. I choć wygrali wszystkie sprawy własnościowe (począwszy od sądów rejonowych a skończywszy na okręgowych) ciągle wynikają jakieś proceduralne sprawy, które uniemożliwiają rozpoczęcie zadania. Obecnie trwa proces przed sądem administracyjnym do którego przedsiębiorcy odwołali się po tym, jak bocheński starosta nie wydał im pozwolenia na budowę. - W zasadzie już cztery lata temu byliśmy gotowi do remontu - podkreśla Władysław Włodarczyk, jeden z właścicieli obiektu.

Sam ma pewne przypuszczenia co do okoliczności pożaru. - Przecież na strychu, gdzie wybuchł, nie ma żadnej instalacji, dziś rano nie było też burzy z piorunami. Znaleziono tam natomiast kanister. Te fakty mówią same za siebie - dodaje. Kamienica przy św. Kingi od dłuższego czasu jest w zasadzie pusta. Do wczoraj zamieszkiwała ją nielegalnie (po wyroku eksmisyjnym) matka i córka. Pozostali lokatorzy musieli się wyprowadzić.

- Budynek nie nadaje się do zamieszkania, tak zdecydował zresztą jeszcze mój poprzednik. Wczoraj obejrzałem obiekt. Pożar nie naruszył jego konstrukcji. Ulice wokół budynku są bezpieczne - zapewnił nam Andrzej Stapurewicz po. PINB w Bochni.

To jest prywatna własność

Sąd Okręgowy w Krakowie, który zajmował się kamienicą, przyznał, że budynek przy placu św. Kingi w Bochni należy do prywatnych właścicieli oraz że samorząd Bochni, który przez lata administrował obiektem, nigdy nie miał podstaw do jej zasiedzenia. Od decyzji nie ma odwołania. Dwaj bocheńscy przedsiębiorcy, którzy odkupili kamienicę od spadkobierców, wystąpili więc do starosty o wydanie pozwolenia na budowę. Ten jednak takiej decyzji im nie wydał.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto