Już ponad sto wniosków o wsparcie remontów, prac konserwatorskich i zabezpieczających wpłynęło do tarnowskiej delegatury Służby Ochrony Zabytków. W urzędzie spodziewają się, że do 30 stycznia - kiedy mija termin, może być ich nawet drugie tyle.
W składaniu wniosków przodują zwłaszcza okoliczne parafie, choć i samorządy coraz śmielej sięgają po pieniądze z zewnątrz, aby ratować niszczejące pomniki i budynki, które na trwałe wpisały się już w krajobraz danej wsi czy miasteczka.
- Możliwości jest dużo - mówi szef delegatury Andrzej Cetera. - Do podziału są bowiem spore pieniądze zarezerwowane na ten cel, między innymi w budżecie marszałka małopolskiego, ministra kultury i wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Tylko samorząd województwa małopolskiego w 2008 roku zapisał na zabytki sześć milionów złotych.
Wszystkie wnioski z regionu muszą przejść przez tarnowską delegaturę, która wstępnie je ocenia i przekazuje do dalszej weryfikacji. Od kilku dni pracownicy mają z tym pełne ręce roboty, a jednocześnie muszą wykonywać swoje podstawowe obowiązki, polegające na bieżącym nadzorze archeologiczno-konserwatorskim od Bochni po Tarnów.
- W ubiegłym roku rozpatrywaliśmy w sumie 3600 spraw - wylicza Andrzej Cetera dodając, że jak na sześć osób zatrudnionych w delegaturze to wręcz imponujący wynik.
Pracy zdecydowanie przybyło, a pensje, które otrzymują pracownicy służby ochrony zabytków, nie wzrosły od kilku lat. Średnio dostają 1100 złotych. - Lekarzom łatwiej walczyć o swoje. A my co. Zagrozimy, że zaczniemy niszczyć zabytki? - pytają niektórzy.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?