Premiery kinowe tygodnia! [ZDJĘCIA]
Niebo istnieje... naprawdę
Ta książka odbiła się szerokim echem, stając się światowym bestsellerem. Napisana przez pastorów Todda Burpo i Lynna Vincenta "Niebo istnieje…Naprawdę!" to historia 4-letniego Coltona Burpo, który cudem przeżył niespodziewany zabieg wycięcia wyrostka robaczkowego. Historia małego Coltona, który doświadczył w trakcie operacji śmierci klinicznej i miał znaleźć się w niebie, trafia na ekrany dzięki reżyserowi Randallowi Wallace'owi. Wallace znany jest dzięki scenariuszom takich filmów, jak "Braveheart", "Pearl Harbor", czy "Byliśmy żołnierzami". Jednak zawsze chciał nakręcić religijny obraz. Bowiem chrześcijańska duchowość została wpisana w jego życie już w dzieciństwie. Wówczas to co tydzień brał udział w nabożeństwach, na których wszyscy śpiewali z głębi duszy. - Zawsze chciałem zrobić film, który da widzom możliwość przeżycia podobnego uniesienia - tłumaczy 64-letni Wallace. Historia, którą wybrał, z pewnością porusza. Akcja filmu przenosi nas do małej mieściny w Nebrasce. Tu każdy zna każdego, trudno odmówić komukolwiek pomocy, choć rodzicom małego Coltona się nie przelewa. Kryzys wszystkim daje w kość, dodatkowo ojciec chłopca - miejscowy pastor (Greg Kinnear) - popada w marazm, co przekłada się na niemoc pisania poruszających kazań. W tym samym czasie chłopiec, który szczęśliwie przeżył pełen powikłań zabieg, zaczyna opowiadać, że będąc na operacyjnym stole trafił do nieba. Historia czterolatka jest niezwykła i choć dzieci lubią fantazyjne opowieści, Colton snuje swoją niezwykłą opowieść słowami nieznanymi chłopcom w jego wieku. Co więcej, zdradza sekrety, o których nie miał prawa wiedzieć. Jego opowieść jest prostolinijna i szokująco podobna do tej, którą opowiedzieć miała mała dziewczynka z Litwy, która kilka lat przed Coltonem również doświadczyła śmierci klinicznej. Jak to możliwe, że świadectwa w tak odległych od siebie przypadkach są spójne? - Film Randalla Wallace'a to ładna i całkiem niegłupia przypowieść na temat sedna ludzkiej wiary, która paradoksalnie trafi przede wszystkim do ludzi wątpiących i niepewnych, bowiem po tych, którzy okopali się mocno po obu stronach wyznaniowej barykady - religijnych krzyżowcach oraz zagorzałych ateistach - film ten raczej spłynie emocjonalnie - napisał Darek Kuźma w recenzji dla Onetu. Pozostaje więc wyrobić sobie własne zdanie wybierając się na seans, a także sięgając po książkę. (Monika Jagiełło) "Niebo istnieje naprawdę", reż. Randall Wallace