Projekt zabezpieczenia Wątoku i jego dopływów nie może doczekać się realizacji już od ponad pięciu lat. W okiełznaniu przepływającego przez gminy Ryglice, Skrzyszów i Tarnów potoku, który podczas powodzi błyskawicznie zmienia się w niebezpieczną, rwącą rzekę, pomóc miała m.in. częściowa regulacja oraz wybudowanie suchych zbiorników. Zabrakło na to jednak pieniędzy.
Pierwszym krokiem do uporania się z problemem notorycznie zalewanych domów przez Wątok była budowa zbiornika retencyjnego w Skrzyszowie na Korzeniu - jednym z dopływów potoku.
- Zbiornik jest w stanie przyjąć dodatkowo 250 tysięcy metrów sześciennych wody spływającej głównie od strony Trzemesnej. Przy intensywnych opadach to jednak za mało, gdyż w tym samym czasie ogromne masy wody nadciągają również od gminy Ryglice i Szynwałdu oraz od Łękawicy i Łękawki. Wszystko kumuluje się w Skrzyszowie i uderza na Tarnów - tłumaczy Marcin Kiwior, wójt Skrzyszowa.
Pierwszą falę powodziową miały znacząco osłabić suche poldery (zbiorniki). Wyznaczono pod nie siedem lokalizacji (3 w Szynwałdzie, 3 w Łękawicy, jedno w Łękawce). Podczas powodzi byłyby w stanie zebrać ponad 300 tysięcy metrów sześciennych wody. Ta spuszczana byłaby poprzez specjalnie wykonane na każdym z takich zbiorników minizapory dopiero po jakimś czasie, gdy główne zagrożenie powodziowe już minie.- Mamy gotowe projekty i wszystkie niezbędne pozwolenia, w tym z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Niestety, Program Ochrony Górnej Wisły się zakończył, a my zostaliśmy bez dofinansowania - mówi wójt Kiwior.
Koszt budowy samych tylko polderów to wydatek ok. 30 milionów złotych. Regulacja Wątoku od Zalasowej do ujścia do Białej w Tarnowie może pochłonąć kolejnych ponad 50 milionów.
- W mieście też były zaplanowane dwa takie zbiorniki suche - jeden w rejonie ulicy Łyczków, drugi przy Spytka z Melsztyna, ale na razie temat został odłożony do szuflady. Gdyby udało się wybudować poldery w Skrzyszowie, to Wątok nie zagrażałby już Tarnowowi - mówi Marek Kaczanowski, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska w tarnowskim magistracie.
Wraz z zakończeniem promowanego przez rząd PO-PSL Programu Ochrony Górnej Wisły zamrożone zostały także projekty rozbudowy wałów przeciwpowodziowych na Białej.
Na dokończenie czeka również projekt tarnowskiego starostwa, dotyczący ustawienia radaru meteorologicznego na Pogórzu. Dostarczane z niego dane pozwoliłyby na wcześniejsze uprzedzenie mieszkańców zagrożonych terenów o zbliżającej się fali powodziowej oraz ich szybką ewakuację.
- Na sam radar potrzeba nam około trzech milionów złotych. Pukaliśmy już do wszystkich drzwi w Warszawie, ale na razie bez skutku. W ostateczności jego zakup sfinansujemy sami, ale nie teraz, bo mamy do spłacenia inne zobowiązania - mówi Roman Łucarz, starosta tarnowski.
Wicewojewoda małopolski Józef Gawron daje jednak cień nadziei. - Programu Ochrony Górnej Wisły wprawdzie już nie ma, ale jest inny, prowadzony przez obecny rząd, w którym do zagospodarowania są duże pieniądze na działania przeciwpowodziowe z Banku Światowego. Na razie zapisanych zostało w nim kilka działań, ale niewykluczone, że dopisane zostaną kolejne, także z regionu tarnowskiego - mówi.
ZOBACZ TAKŻE: Zmiana czasu z zimowego na letni
źródło: naszemiasto.pl
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?