Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Region tarnowski. Uratowali psa, który słaniał się z głodu

M. Więcek-Cebula, P. Chwał
Wycieńczonym psem z Bochni zajął się weterynarz Paweł Szpar. Zwierzak został nakarmiony, przebadany i odrobaczony
Wycieńczonym psem z Bochni zajął się weterynarz Paweł Szpar. Zwierzak został nakarmiony, przebadany i odrobaczony Tomasz Rabjasz
Skrajnie wygłodzonego, zarobaczonego i zmarzniętego psa, który ostatkiem sił stał na nogach, znaleźli strażnicy miejscy w jednym z gospodarstw przy ul. Wygoda w Bochni. Funkcjonariusze interweniowali po telefonie zaniepokojonej mieszkanki osiedla, która przejęła się losem wycieńczonego zwierzęcia.

Okazali owczarkowi serce

- Przerażający widok. Wycieńczony pies był uwiązany na krótkim łańcuchu, w misce miał zamarzniętą wodę - opowiada Paweł Szpar, bocheński weterynarz, który towarzyszył strażnikom miejskim.

Owczarek niemiecki trafił do schroniska dla zwierząt w Borku. Wcześniej został jednak dokładnie przebadany przez weterynarza.

- Okazało się, że ma stłuszczenie wątroby. To przypadłość często spotykana u zwierząt, które są głodzone - tłumaczy Paweł Szpar.

Pies został przy okazji odrobaczony, zaszczepiony, a przede wszystkim nakarmiony. Mimo że rokowania nie były najlepsze, jest coraz większa szansa na to, że przeżyje. Najbliższe miesiące zwierzak spędzi w schronisku. Do adopcji będzie mógł pójść dopiero wówczas, kiedy zostanie już całkowicie wyleczony.

Właściciel psa pod lupą

Sprawą zaniedbanego psa, a w zasadzie jego karygodnego traktowania przez poprzedniego właściciela (mężczyzna zrzekł się już praw do zwierzaka) zajmuje się teraz bocheńska policja.

- Sprawdzamy, dlaczego pies został doprowadzony do tak złego stanu - mówi Łukasz Ostręga, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Bochni.

Właściciel czworonoga najprawdopodobniej odpowie za złamane przepisów ustawy o ochronie zwierząt. Grożą mu nawet dwa lata więzienia.

Kozy śpią w... budach

To niejedyny w ostatnich dniach sygnał o złym traktowaniu zwierząt w regionie.

- Rok rozpoczął się fatalnie. Nie pamiętam, abyśmy mieli kiedyś aż tyle interwencji, co teraz - przyznaje Dorota Lewicka z tarnowskiego oddziału Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt Animals.

W sobotę Animalsi, w asyście policji, pojawili się m.in. na posesji mieszkającego samotnie, blisko 70-letniego mieszkańca Zalipia na Powiślu. Kilka lat temu odebrali mu już 10 niedożywionych psów, które egzystowały w fatalnych warunkach.

- Gospodarz niewiele jednak zrobił od tego czasu, aby poprawić los zwierząt. Kilka psów przebywa w zagraconych kojcach, których nikt nie sprząta, inne śpią na mrozie w plastikowych pojemnikach. Prowizorycznie zbite budy służą za schronienie dla kóz, a namiastką kurnika dla całego mnóstwa różnego rodzaju drobiu jest jedynie plandeka zarzucona na stelaż - wylicza Lewicka.

Podczas interwencji inspektorzy natknęli się na posesji na zamarzniętego psa.

- Mężczyzna tlumaczy, że zwierzak nie padł z chłodu, ale że przyniósł go z drogi, gdzie wpadł pod samochód. Został przez nas pouczony, w jaki sposób ma się go pozbyć - informuje Marek Sołtys z dąbrowskiej policji, dzielnicowy w Zalipiu.

Inspektorzy OTOZ Animals przekazali mieszkańcowi Zalipia również sugestie, jak poprawić los zwierząt. - Jeśli się do nich nie zastosuje, skierujemy sprawę do prokuratury - dodaje Lewicka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto