Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rzezawa. Tam gdzie zginął Janusz Kulig znowu nic nie widać!

Małgorzata Więcek-Cebula
Józef Zych i Czesław Baran stoją w tym miejscu, gdzie musi się zatrzymać samochód przed wjazdem na tory kolejowe
Józef Zych i Czesław Baran stoją w tym miejscu, gdzie musi się zatrzymać samochód przed wjazdem na tory kolejowe Małgorzata Więcek-Cebula
Olbrzymie ekrany akustyczne zamontowano wzdłuż torów kolejowych obok przejazdu w Rzezawie. Kierowca, który jedzie od strony krajowej "czwórki" nie ma szans zobaczyć nadjeżdżającego pociągu.

- To stwarza niepotrzebne zagrożenie - twierdzi Jan Kulig, ojciec Janusza, kierowcy rajdowego, który 13 lutego 2004 roku zginął w tym miejscu.

Jeden z najlepszych kierowców w Europie wjechał na przejazd, ponieważ rogatki były otwarte. Nie zamknęła ich dróżniczka, która tego zimowego wieczoru pełniła dyżur. Samochód Janusza Kuliga został zmiażdżony przez pociąg. Mistrz kierownicy nie miał szans na przeżycie.

Po tamtej tragedii kolej przebudowała przejazd. Wyburzono budkę dróżnika, która zasłaniała tory. Na przejeździe wprowadzono automatykę. Teraz w ramach modernizacji linii kolejowej na odcinku Kraków - Rzeszów przebudowywane jest torowisko. Przy tej okazji PKP zdecydowało się na zamontowanie ekranów dźwiękowych. Problem w tym, że zasłaniają one widok na nadjeżdżające pociągi i na nowo stwarzają zagrożenie.

- Znów zrobiło się bardzo niebezpiecznie, ludzie boją się tędy jeździć - przekonuje Czesław Baran z Rzezawy. Sam codziennie pokonuje samochodem feralny przejazd kolejowy i za każdym razem ma obawy, czy akurat wtedy nie nadjedzie pociąg. Tak samo myślą pozostali mieszkańcy gminy, którzy dobrze pamiętają tragiczny wypadek sprzed dziesięciu lat i zapewnienia władz kolei, że zrobią wszystko, aby poprawić bezpieczeństwo.

- A to, co teraz zrobiono, na pewno nie poprawia - podkreśla Aleksander Dziadowiec, sekretarz Urzędu Gminy w Rzezawie.

Podobnego zdania są policjanci. - W tej chwili, żeby coś zobaczyć, trzeba wjechać na tory, a wtedy już na wszelkie manewry jest za późno - przekonuje Jacek Sobiecki, szef wydziału ruchu drogowego Komendy Powiatowej Policji w Bochni.

Rozwiązaniem problemu - zdaniem szefa drogówki - może być montaż przezroczystych ekranów lub lekka korekta ich położenia.

- Chodzi o ułożenie ich w kształcie leja, który ułatwi widoczność kierowcom wjeżdżającym na tory - wyjaśnia Józef Zych, sołtys Rzezawy.

Kłopot w tym, że kolej nie chce nic zmieniać, bo nie widzi problemu. - Wszystko, co zrobiono na tym przejeździe, opiera się na zatwierdzonym wcześniej projekcie. Został on opracowany zgodnie z zasadami i potrzebnymi pozwoleniami - przekonuje Dorota Szalacha z zespołu prasowego PKP.

Przedstawicielka kolei zapewnia, że przy przejeździe kolejowym w Rzezawie zostały zamontowane nowoczesne urządzenia, które strzegą bezpieczeństwa.

- Jeśli ta inwestycja spełnia wszelkie wymogi bezpieczeństwa to, po co ją poprawiać? - pyta. - Musimy przede wszystkim pamiętać, że to jest skrzyżowanie, na którym każdy kierowca powinien przestrzegać zasad ruchu drogowego. Wtedy nic złego się nie wydarzy.

Takie tłumaczenie mieszkańców gminy nie zadowala. Przynajmniej od dziesięciu lat, mając w pamięci tragiczny wypadek Kuliga, jeżdżą tu wyjątkowo ostrożnie.

- To jednak nic nie daje. Nawet jeśli my uważamy, zawieść mogą urządzenia, które są tu zamontowane. A zdarza się im to dość często - podkreśla Józef Zych.

Awarie bywają - potwierdza Jacek Sobiecki z bocheńskiej drogówki. - W ubiegłym roku odnotowaliśmy w tym miejscu dziesięć zdarzeń, dwa były związane z awariami urządzeń - informuje.
Sytuacją zbulwersowany jest Jan Kulig. - Oby tylko nie doszło w tym miejscu do kolejnej tragedii, bo historia lubi się powtarzać - zauważa.

Samorząd Rzezawy stara się przekonać kolej do zmian, . Liczy, że jeśli nie teraz, to poprawki zostaną wprowadzone po zakończeniu inwestycji. Ma to nastąpić za dwa lata. Oznacza to jednak, że do końca 2015 roku o przejeździe kolejowym w Rzezawie na pewno nie będzie można powiedzieć: bezpieczny.

Janusz Kulig
, jeden z najlepszych kierowców rajdowych w Europie, zginął 13 lutego 2004 roku w Rzezawie.
Wjechał na strzeżony przejazd kolejowy, ponieważ rogatki były otwarte. Kierowany przez niego fiat stilo został zmiażdżony przez nadjeżdżający pociąg. Dróżniczkę, która pełniła tego feralnego dnia dyżur, bocheński sąd uznał za winną spowodowania wypadku. Wypowiadający się podczas procesu biegli eksperci ds. wypadków drogowych podkreślali, że przejazd w Rzezawie nie był wówczas bezpiecznym miejscem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto