FLESZ - Czas zimowy i letni przez kolejne 5 lat
Beata Kaszewska, sołtys Siedlca, pod koniec września odebrała telefon od prywatnego przedsiębiorcy z Opola. Był zainteresowany trzema działkami w Górnym Siedlcu, na których plan zagospodarowania przestrzennego przewiduje „tereny infrastruktury technicznej - tereny urządzeń usuwania odpadów”.
Miejsce to zostało ujęte w planie, uchwalonym w 2005 roku, za czasów poprzedniego wójta Jerzego Lysego. Ma 75 arów i zahacza kilka działek, z których trzy są największe. - W kilku miejscach w gminie przewidzieliśmy tereny pod gospodarkę śmieciową w szerokim tego słowa znaczeniu, bo taki był ówczesny obowiązek gmin, aby problemy gospodarki odpadami gminy rozwiązywały we własnym zakresie. W planie przestrzennym dla gminy Bochnia takich miejsc było kilka - wspomina Lysy.
Ponieważ już po uchwaleniu planu zmieniły się przepisy, gmina nie zdążyła uruchomić żadnego z wysypisk. - Nowa ustawa wręcz zabroniła gminom składowania śmieci w dowolnych miejscach na swoim terenie, bo wyznaczono tzw. PSZOK-i, a w kilku miejscach w województwie ustalono tzw. RIPOK-i. Po wprowadzeniu tych przepisów ani ówczesna rada, ani obecna nie wykreśliły tych miejsc - dodaje były wójt.
W jaki sposób inwestor trafił na działki w Siedlcu? - Znalazłem ten grunt przez Geoportal, takich gruntów szukam po całej Polsce - mówi nam przedsiębiorca.
Po jego pierwszym telefonie sołtys Beata Kaszewska spotkała się z wójtem gminy Bochnia oraz starostą bocheńskim. Chciała ustalić plan działania, który zabezpieczałby interesy mieszkańców na wypadek niekorzystnej dla nich inwestycji. Następnie doszło do kolejnej rozmowy telefonicznej, po której 14 października biznesmen przyjechał do Siedlca na spotkanie z radą sołecką, radnym oraz panią sołtys. Usłyszał to samo, co w drugiej rozmowie telefonicznej: nie ma zgody na inwestycję, jaką chciałby tu wybudować.
Wiadomość o sprawie rozniosła się wśród mieszkańców lotem błyskawicy. Aby uspokoić nastroje, zwołano zebranie wiejskie, które odbyło się w miniony piątek. Oprócz przedstawicieli wsi, wzięli w nim udział wójt Marek Bzdek i jego zastępczyni Ewelina Makowska. Zabrakło jednak potencjalnego inwestora.
Gospodarz gminy Bochnia uspokajał mieszkańców. - Jesteśmy zadeklarowanymi przeciwnikami takiej inwestycji. Jeśli będzie trzeba, ściągniemy nawet organizacje ekologiczne, żeby nam pomogły - mówił Marek Bzdek.
Wójt zapowiedział, że jest umówiony na spotkanie z marszałkiem województwa małopolskiego oraz dyrektorem krakowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. To ta instytucja miałaby dać zgodę na wybudowanie wjazdu na działki od strony drogi krajowej nr 94.
Zdaniem wójta nietypowy jest sposób działania biznesmena, który wystąpił do sołtysa zamiast najpierw zwrócić się do urzędu gminy. - To pierwszy przypadek, gdy ktoś interesuje się jakąś niemałą inwestycją i szuka kontaktów wszędzie, tylko nie w gminie. Ani raz nie było telefonu, ani raz nie było zapytania, to jest dziwne. Wręcz podejrzane.
Według wójta mało wiarygodne jest również twierdzenie inwestora, że wspomniane działki znalazł za pomocą Geoportalu. - Takie zbiegi okoliczności to może w filmach.
Biznesmen ze zdziwieniem przyjął informację, że we wsi powstał tak duży ferment. - Przyjechałem tam tylko raz i dostałem odmowę. Nie będę działał wbrew ludziom. Nie chcę z nikim iść na wojnę - zapewnia.
- Bochnia. Gala Laureatów 14. Festiwalu Piosenki "Integracja malowana dźwiękiem"
- Bochnia. Jakub Kuszlik zdobył IV miejsce w Konkursie Chopinowskim
- Ujazd. Wypadek busa i ciągnika, jedna osoba nie żyje, kilkunastu rannych
- Mieszkańcy rozżaleni na kolej za nowy dworzec PKP w Biadolinach k. Tarnowa [ZDJĘCIA]
- Mała Leyla spod Bochni cierpi na rdzeniowy zanik mięśni, trzeba 9 mln zł na leczenie
Masz informacje? Nasza Redakcja czeka na #SYGNAŁ
Bądź na bieżąco i obserwuj
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?