Postanowienie zapadło w czwartek na niejawnym posiedzeniu Sądu Okręgowego w Tarnowie. Prokuratura wystąpiła o umorzenie postępowania i zamknięcie Roberta R. w zakładzie psychiatrycznym. Sąd w całości przychylił się do tego wniosku. 52-latek ma też zakaz prowadzenia jakichkolwiek pojazdów mechanicznych.
Do tragedii doszło w niedzielę 15 kwietnia w centrum Rzezawy. Fiat panda na włoskich numerach tuż obok kościoła wjechał w trójkę rowerzystów i jednego pieszego, po czym odjechał i uderzył w kolejną osobę.
Kierowca próbował uciec, ale szybko został zatrzymany przez świadków, którzy wyjęli kluczyki ze stacyjki samochodu. Z ust sprawcy usłyszeli, że chciał „posprzątać chodnik z ludzi wychodzących z kościoła”. Mężczyzna nie wykazywał skruchy.
Fragment tragedii zarejestrowała kamera monitoringu na jednym z budynków w centrum Rzezawy. Zapis jest drastyczny. Widać na nim samochód, który potrąca jedną osobę, a drugą wiezie na dachu. W pewnym momencie kierowca zwalnia, a mężczyzna leżący na dachu upada przed maskę. Samochód nie zatrzymuje się i przejeżdża rannego. Był to zmarły później 72-letni mieszkaniec Bochni.
Chociaż na Robercie R. ciążyły zarzuty zabójstwa jednej osoby i usiłowania zabójstwa kolejnych czterech, prokuratura nie skierowała do sądu aktu oskarżenia. Wszystko za sprawą wyników badań psychiatrycznych sprawcy. Biegli uznali, że w chwili wypadku był on niepoczytalny. Stąd wniosek o umorzenie postępowania i trwałe odizolowanie Roberta R. w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym.
- Biegli stwierdzili, że jego dalszy pobyt na wolności wiąże się z wysokim prawdopodobieństwem ponownego popełnienia podobnych czynów. Zresztą on krótko po tym zdarzeniu powtarzał, że ponownie dopuści się podobnego czynu, tyle tylko że postara się, aby zginęło więcej osób - mówi Tomasz Kozioł, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Tarnowie.
Na razie orzeczenie jest nieprawomocne. Gdy stanie się ostateczne, sąd wystąpi do odpowiedniej komisji przy ministerstwie sprawiedliwości o skierowanie Roberta R. do jednej z zamkniętych placówek w Polsce. Tam stan psychiczny mężczyzny będzie poddawany przez lekarzy systematycznej obserwacji.
- Co sześć miesięcy biegli szpitala, w którym dana osoba przebywa, składają sprawozdanie, informując jakie są postępy w leczeniu i czy nadal taka osoba stanowi zagrożenie dla porządku prawnego - wyjaśnia sędzia Tomasz Kozioł.
Teoretycznie Robert R. może spędzić w izolacji resztę życia, ale może też wrócić na wolność, gdyby okazało się, że choroba się cofnęła.
ZOBACZ KONIECZNIE
WIDEO: Idziesz w góry? O tym nie możesz zapominać
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?