Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów. Przedsiębiorca spędził ponad miesiąc w areszcie, w procesie go uniewinniono. Teraz domaga się 300 tys. zł zadośćuczynienia

Robert Gąsiorek
Robert Gąsiorek
Jeśli sąd przyzna Wojciechowi Krzyżakowi zadośćuczynienie, to przedsiębiorca przeznaczy jest na cele charytatywne
Jeśli sąd przyzna Wojciechowi Krzyżakowi zadośćuczynienie, to przedsiębiorca przeznaczy jest na cele charytatywne Archiwum
Wojciech Krzyżak miał być główną postacią w aferze korupcyjnej dotyczącej utrzymania dróg krajowych w regionie tarnowskim. Przedsiębiorca pod koniec ubiegłego roku został jednak prawomocnie oczyszczony z najpoważniejszych zarzutów. Teraz domaga się od Skarbu Państwa 300 tys. zł zadośćuczynienia za ponad miesięczny okres aresztowania.

FLESZ - Najdroższy apartament w Polsce sprzedany

Właściciel firmy drogowej przekonuje, że do dziś trudno mu się pozbierać po traumie jaką przeszedł w areszcie i później podczas toczącego się ponad dwa lata procesu. Gdy sąd ostatecznie prawomocnie uniewinnił go od najpoważniejszych korupcyjnych zarzutów, postanowił domagać się od Skarbu Państwa zadośćuczynienia, za pobyt w areszcie tymczasowym. - Szukam sprawiedliwości. To co przeżyłem było dla mnie prawdziwą udręką - podkreśla Wojciech Krzyżak.

Afera z koszeniem trawy

Problemy przedsiębiorcy zaczęły się 24 października 2016 roku. Krzyżak został wtedy zatrzymany w swoim domu o szóstej rano przez tarnowską policję. Po doprowadzeniu do prokuratury dowiedział się, że jest oskarżony o wyłudzenie ponad 200 tysięcy złotych z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Firma, którą prowadził, miała podpisaną umowę na utrzymanie dróg krajowych w regionie tarnowskim. Według śledczych firma Krzyżaka - wbrew wytycznym - nie wywoziła skoszonej trawy przy drogach, a pracownicy GDDKiA potwierdzali w dokumentach, że roboty wykonano zgodnie z planem. Przedsiębiorca miał również próbować wręczyć łapówkę jednemu z pracowników GDDKiA w Tarnowie.

Po pierwszym przesłuchaniu Krzyżak został zwolniony do domu. Na początku listopada ponownie został zatrzymany. Tym razem prokuratura złożyła do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie. Sąd przychylił się do niego i biznesmen trafił do aresztu w Zakładzie Karnym w Tarnowie. - Siedziałem razem z zabójcami i gwałcicielami. Przez trzy tygodnie nie mogłem kontaktować się z bliskimi. Już wtedy byłem schorowany i pobyt w areszcie tylko pogorszył mój stan - mówi Wojciech Krzyżak.

W areszcie spędził półtora miesiąca. Wyszedł na wolność, gdy po wniosku obrońcy sąd uznał, że nie ma podstaw do dalszego stosowania aresztu tymczasowego.

Tarnów. Wypadek busa i ciężarówki na ulicy Nowodąbrowskiej. ...

To była życiowa tragedia

Po trwającym ponad dwa lata procesie Wojciech Krzyżak został uniewinniony od zarzutów wyłudzenia pieniędzy i usiłowania wręczenia łapówki. Pod koniec ubiegłego roku zapadł prawomocny już wyrok w tej sprawie. Teraz przedsiębiorca domaga się 300 tys. zł tytułem zadośćuczynienia za spędzony czas w areszcie. - Dla człowieka, który nie miał wcześniej nic wspólnego z organami ścigania, to jest ogromna życiowa tragedia. Nie było podstaw do tego aresztowania. Zastosowano go, aby zabezpieczyć postępowanie przed rzekomymi możliwymi próbami mataczenia. A jakie on miał możliwości mataczenia, jak w chwili aresztowania już wszyscy byli w sprawie przesłuchani a dowody zebrane? - podkreśla Marcin Szumlański, mecenas reprezentujący Krzyżaka.

Biznesmen jeśli otrzyma odszkodowania, nie chce zostawiać go dla siebie. Przekonuje, że przeznaczy je na kilka instytucji charytatywnych m.in Caritas oraz Fundację Klikowska Ostoja Polskich Koni.

Sprawą zadośćuczynienia ma zajmować się Sąd Okręgowy w Tarnowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Tarnów. Przedsiębiorca spędził ponad miesiąc w areszcie, w procesie go uniewinniono. Teraz domaga się 300 tys. zł zadośćuczynienia - Gazeta Krakowska

Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto