Od trzech lat Powiatowe Stacje Sanitarno-Epidemiologiczne w Tarnowie i Dąbrowie Tarnowskiej mają dyrektora w osobie Romana Bartusia. - Nie znam drugiego miejsca nie tylko w Małopolsce, ale i całym kraju, w którym funkcjonowałoby coś takiego. To jakiś twór z pogranicza prawa. Jeśli dyrektor jest w jednym miejscu, to nie jest w stanie z niego nadzorować drugiego - przekonuje Józef Gawron, wicewojewoda małopolski.
Roman Bartuś w 2012 r. został szefem sanepidu w Tarnowie, a na początku 2013 r. stanął do konkursu także na stanowisko dyrektora takiej samej powiatowej instytucji na Powiślu. I wygrał go. Łączenie przez niego tych funkcji nie wzbudziło niczyich uwag aż do tej pory. Wicewojewoda Gawron, który nadzoruje działalność sanepidu w Małopolsce, gdy odkrył personalną unię, określił ją mianem kuriozum. Domaga się, aby Bartuś zrezygnował przynajmniej z pracy w Dąbrowie Tarnowskiej. Na razie nic jednak nie wskórał.
Pierwszą rozmowę panowie odbyli na wiosnę. W efekcie dyrektor złożył na ręce starosty dąbrowskiego rezygnację z prowadzenia stacji na Powiślu. Samorządowiec jednak jej nie przyjął.
- Akurat wtedy zbliżały się Światowe Dni Młodzieży, a sanepid miał dużą rolę do spełnienia, zapewniając zabezpieczenie sanitarne całego powiatu. Postanowiłem nie manipulować wtedy przy tej instytucji - zaznacza Tadeusz Kwiatkowski, starosta dąbrowski.
W dwa miesiące po ŚDM sporna kwestia pozostaje nierozwiązana, a Kwiatkowski podkreśla, że szef PSSE w Dąbrowie wykonuje swoje obowiązki bardzo dobrze. - W całej tej sytuacji nie widzę żadnego problemu. Jednostka w taki sposób kierowana jest już kilka lat i fajnie funkcjonuje. Dyrektor jest osobą operatywną i dobrze zarządzającą. Oceniam go bardzo wysoko - podkreśla starosta dąbrowski. O dalszych jego losach ma zdecydować w najbliższych dniach.
Pozbawiać Bartusia dyrektorskiego fotela w PSSE w Tarnowie nie zamierza na pewno starosta powiatu tarnowskiego Roman Łucarz. - Mimo łączenia dwóch funkcji, wykonuje swoje obowiązki w sposób zadowalający - stwierdza.
Roman Bartuś nie chce komentować całego zamieszania. Trzy lata temu, gdy obejmował stanowisko w Dąbrowie, mówił reporterowi „Gazety Krakowskiej”: „Mam nienormowany czas pracy, a moi przełożeni nie widzieli żadnych przeciwwskazań, bym szefował jednocześnie w dwóch placówkach”.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?