Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów. Wspaniały jubileusz Janiny i Jerzego Chodaniów. Od 70 lat idą wspólnie przez życie, dzieląc liczne pasje i zamiłowania

Paweł Chwał
Paweł Chwał
Janina i Jerzy Chodaniowie na emeryturze wciąż chętnie realizują swoje pasje, których mają bardzo wiele a przede wszystkim cieszą się wielką miłością i szacunkiem swoich dzieci, wnuków i prawnuków
Janina i Jerzy Chodaniowie na emeryturze wciąż chętnie realizują swoje pasje, których mają bardzo wiele a przede wszystkim cieszą się wielką miłością i szacunkiem swoich dzieci, wnuków i prawnuków Archiwum rodzinne
Niewiele jest w Polsce par, które mogą pochwalić się tak długim stażem małżeńskim, jak tarnowianie Janina i Jerzy Chodań. Co więcej, dosłownie tryskają pozytywną energią, poświęcają się licznym pasjom i wciąż znajdują siłę na wspieranie rodziny.

Sposób na trwały i szczęśliwy związek...

Siedemdziesiąta rocznica ślubu nazywana jest "kamiennym" jubileuszem. Kamiennym - bo małżeństwo jest trwałe niczym kamień, nie do rozbicia. Na pytanie o receptę na długi i udany związek Jerzy Chodań ma prostą odpowiedź.

- Trzeba być przede wszystkim tolerancyjnym i nie obrażać się o byle co na małżonka – mówi tarnowianin, który niedawno świętował 93. urodziny. Jego małżonka jest o trzy lata młodsza, urodziła się w przedwojennym Lwowie. Poznali i zakochali się podczas studiów w Krakowie.

Pan Jerzy jako mechanizator rolnictwa – przez lata pracował najpierw w Tarnowie, a później w Dębicy. Pani Janina to emerytowana nauczycielka geografii w Szkole Podstawowej nr 3 w Tarnowie.

- Dziadziu zachwyca dobrym nastrojem i energią, zawsze chętny do pomocy i wyzwań. Pielęgnuje kontakty z bliskimi i nie marnuje okazji do nawiązania nowych znajomości. Ostatnio zaprzyjaźnił się na przykład z tarnowskim pilotem i regularnie korzysta z zaproszenia ma powietrzną przejażdżkę… samolotem – opowiada Aleksandra Koronowska, wnuczka jubilatów.

Liczne pasje tarnowskich emerytów

Zamiłowanie do latania to w przypadku pana Jerzego nic nowego. O tym, aby wzbijać się w przestworza marzył od czasów studenckich, kiedy po raz pierwszy poleciał szybowcem. - Potem nie było okazji, czasu, ani pieniędzy, aby tę pasję rozwijać. Dopiero emerytura pozwoliła mi... rozwinąć skrzydła – przyznaje.

Gdy miał 65 lat zaczął regularnie latać motolotnią, zabierając ze sobą na „pokład” członków swojej rodziny. Z powodu swojego wieku musiał jednak już rozstać się z motolotnią.

Za to chętnie wciąż jeździ rowerem. - Mam dwa: zwykły i elektryczny. Pierwszego używam na płaskim terenie, drugi przydaje się wtedy, kiedy jadę do syna, który mieszka pod Tarnowem, gdzie są już pagórki i potrzeba trochę więcej siły w nogach - tłumaczy 93-latek.

Małżonkowie przez całe życie byli bardzo aktywni. Będąc już na emeryturze ani myśleli rezygnować ze sportu i ruchu. Jeszcze do niedawna można było ich spotkać pod Górą św. Marcina czy w okolicach lasku Lipie, spacerujących we dwójkę z kijkami do nordic-walkingu.

Pan Jerzy zimą chętnie zakładał narty, ucząc szusowania kolejno, najpierw swoje dzieci, a potem wnuki. - Gdyby nie feralny wypadek kilka lat temu, pewnie dalej bym jeździł. Niestety w głupi sposób złamałem nogę, ześrubowano mi kości i musiałem definitywnie rozstać się z nartami – wzdycha.

W ubiegłym roku razem z żoną i całą rodziną byli za to na… kajakach w Gibach na Podlasiu. Wyjazd z ukochanymi dziadkami do dzisiaj wspominają ich najbliżsi, a eskapada została oczywiście uwieczniona na fotografiach. Takich pamiątek w rodzinnych albumach jest sporo, gdyż podróże, w tym zagraniczne to kolejna, wielka pasja jubilatów. Podobnie, jak taniec.

- Babcia wciąż piecze najlepsze ciasta, co raz to prosimy ją o przepisy, które spisuje ręcznie. Chętnie też pomaga przy najmłodszej prawnuczce, kiedy tylko jest taka potrzeba. Nie skłamię, jak powiem, że robi po kilka kilometrów dziennie - na zakupy czy spacery, chodzi też na tai chi. No i codzienna, poranna gimnastyka we dwoje obowiązkowo musi być – opowiada Aleksandra Koronowska.

Dziadkowie z Tarnowa są skarbem całej rodziny

70. rocznica ich ślubu dziadków wypada 24 sierpnia, ale rodzinna uroczystość z tej okazji odbędzie się kilka dni wcześniej. Zjadą na nią wnuki i prawnuki, których los rzucił również za granicę.

- Nasi dziadkowie są jednym z najcenniejszych skarbów podarowanym nam przez życie. Nasze najpiękniejsze wspomnienia z dzieciństwa są związane właśnie z nimi. Przekazali nam wartości życiowe, które my dzisiaj przekazujemy swoim dzieciom. Jesteśmy niesamowicie wdzięczni że możemy dzielić się z nimi naszym życiem, w którym bezimiennie wciąż aktywnie uczestniczą - mówi Magdalena Chodań, wnuczka jubilatów.

Jerzy Chodań kilka lat temu napisał pamiętniki. Staraniem jego najbliższych zostały one nawet wydane w formie ilustrowanej książki.

- Wszyscy doceniamy postawę dziadków, bo chyba właśnie za ich sprawą każde z nas nie może usiedzieć ma miejscu. Sport i podróże to nasza codzienność – dodaje pani Ola.

Gdy w 2012 roku pisaliśmy o Janinie i Jerzym CHodaniach na łamach "Gazety Krakowskiej", umawialiśmy się na 70. rocznicę ślubu. Słowa dotrzymaliśmy i aby tradycji stało się zadość, już planujemy kolejne spotkanie i artykuł za… 10 lat, kiedy tarnowianie będą świętować 80. rocznicę ślubu.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto