Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trzeba pilnie zaszczepić kasjerki i sprzedawców w sklepach. Brytyjski wirus bardziej zaraźliwy, więc zakupy stały się ryzykowne

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Z powodu tego, że dominuje dziś w Polsce bardziej agresywna brytyjska odmiana koronawirusa, łatwiej niż w 2020 r. można zarazić się covidem w miejscu pracy, zwłaszcza w zamkniętym pomieszczeniu, w którym przebywa wiele osób. Minister zdrowia Adam Niedzielski przyznaje, że z zakładów i biur pochodzi już ponad połowa zakażeń i apeluje o powrót do pracy zdalnej – gdzie tylko się da. Nie jest to jednak możliwe w niektórych zawodach, także tych wymagających bliskiego kontaktu z wieloma obcymi ludźmi. – W najtrudniejszej sytuacji nie są dziś nauczyciele i wykładowcy, którzy już zostali zaszczepieni, a w przytłaczającej większości pracują zdalnie, lecz pracownicy handlu, zwłaszcza ci przy kasach i ladach sklepowych – mówi Alfred Bujara, szef handlowej „Solidarności”. I po raz kolejny apeluje do rządu o szczepienie pracowników zatrudnionych w sklepach na pierwszej linii, w bliskim kontakcie z klientami. Tym bardziej, że mogą oni zarażać nie tylko siebie, ale i innych.

FLESZ - AstraZeneca wraca do łask

Działacze handlowej „Solidarności” w liście wysłanym do rządu - za pośrednictwem Michała Dworczyka, szefa Kancelarii Premiera i zarazem pełnomocnika ds. narodowego programu szczepień - zwracają uwagę, że nauczyciele szkół podstawowych, średnich i wyższych zostali zaszczepieni w pierwszej kolejności, choć większość z nich w ostatnich miesiącach nie miała kontaktu z uczniami i studentami, bo od początku roku szkolnego i akademickiego (podobnie jak w roku poprzednim) pracuje zdalnie. Teraz do pracy w domach wrócili także nauczyciele pierwszych klas podstawówki. Tymczasem pracownicy handlu od pierwszych dni pandemii pozostają na swoich stanowiskach i – jak podkreśla Alfred Bujara - narażają swoje zdrowie i życie, by Polacy mogli kupić wszystkie potrzebne im towary.

- To jasne, że nie da się tej pracy wykonywać zdalnie. Ona jest możliwa tylko na miejscu, w sklepie, w stałym kontakcie z setkami, czasem wręcz tysiącami klientów, którzy zachowują się różnie – wyjaśnia przewodniczący Krajowego Sekretariatu Banków Handlu i Ubezpieczeń NSZZ Solidarność.

Przyznaje, że we wszystkich chyba placówkach handlowych już podczas pierwszej fali pandemii wprowadzono liczne zabezpieczenia mające zahamować lub utrudnić transmisję koronawirusa, jak dystansowanie, ograniczenie liczby klientów w sklepie, obowiązkowa dezynfekcja, używanie rękawic ochronnych, bezwzględny nakaz noszenia maseczek czy oddzielenie personelu od klientów specjalnymi ściankami z pleksi. Jak wynika z badań (m.in. amerykańskich) sklepy nie były dzięki temu głównym miejscem zakażeń podczas pierwszej i drugiej fali pandemii. Teraz może być jednak inaczej, bo nowa, brytyjska odmiana wirusa, która – jak przyznaje minister Niedzielski – od tygodnia dominuje w Polsce, jest zdecydowanie bardziej zaraźliwa od poprzedniej.

- Słyszymy od przedstawicieli sanepidu, że handlowcy pracujący na pierwszej linii są z natury rzeczy bardziej narażeni na zakażenie i zarazem mogą zakażać innych. Dlatego apelujemy o zaszczepienie wszystkich takich pracowników w pierwszej możliwej kolejności – tłumaczy szef handlowej „S”. Dodaje, że na początek akcja szczepień winna objąć osoby w wieku od 50 lat wzwyż.

Szczepienia pracowników handlu: klienci zachowują się ryzykownie

„Zdajemy sobie sprawę, że realizacja programu szczepień przeciwko COVID-19 jest zadaniem niezwykle trudnym z uwagi na niewywiązywanie się dostawców szczepionek z przyjętych wcześniej zobowiązań oraz ze względu na dynamicznie zmieniającą się sytuację epidemiczną w kraju. Jednakże, zwłaszcza w kontekście ponownego zaostrzenia rygorów epidemicznych od 20 marca, uważamy, że nasz postulat dotyczący zaszczepienia pracowników handlu jest słuszny i powinien zostać zrealizowany najszybciej jak to możliwe” – czytamy w piśmie związkowców.

Argumentują oni, że nawet w przypadku totalnego lockdownu gospodarki, kasjerki, kasjerzy i sprzedawcy pozostają cały czas na posterunku i obsługują klientów. Jako „grupa zawodowa zapewniająca funkcjonowanie podstawowego obszaru działalności państwa, jakim jest zaopatrzenie obywateli w żywność i artykuły pierwszej potrzeby” nie mają oni żadnej możliwości przejścia do pracy zdalnej, o co zaapelował w poniedziałek do wszystkich pracowników i pracodawców minister Niedzielski. Jedyną szansą realnego zabezpieczenia się przed zakażeniem jest dla nich zatem szczepienie.

Związkowcy opisują przy tym realia, w jakich wykonują pracę handlowcy: „Przy kasach czy w wypełnionych towarem alejkach hipermarketów i dyskontów spożywczych nie ma możliwości zachowania odpowiedniego dystansu społecznego. Klienci robiąc zakupy nie przywiązują do tego zalecenia uwagi. Nadal wielu klientów robi zakupy w nieprawidłowo założonej maseczce lub w ogóle nie zasłania nosa i ust. Dlatego też – w naszej ocenie - jak najszybsze umożliwienie przyjęcia szczepionki przez tę grupę zawodową jest absolutnie konieczne. Nie tylko ze względu na dobro pracowników handlu i ich rodzin, ale również z uwagi na zdrowie klientów, czyli w praktyce całego społeczeństwa. W sytuacji, gdy znaczna część zarażonych koronawirusem przechodzi chorobę bezobjawowo, jedna kasjerka w supermarkecie nie wiedząc, że jest zakażona, może nieświadomie zarazić dziesiątki klientów”.

Szczepienia pracowników handlu: pracodawcy popierają związkowców

To nie pierwszy apel handlowej „Solidarności” o zaszczepienie pracowników sklepów: związkowcy prosili już o to już w grudniu 2020 r., gdy po ogłoszeniu przez rząd, iż w priorytetowej grupie do zaszczepienia znajdą się nauczyciele. Postulat „S” popierają od początku pracodawcy, m.in. z Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, zrzeszającej największe sieci w naszym kraju, w tym Biedronkę.

W 2020 r. sieci zrzeszone w POHiD poniosły w celu zapewnienia najwyższych standardów sanitarnych koszty ponad 350 mln złotych. Wedle badań, nie handel jest źródłem zakażeń. Jednakże specyfika pracy handlowców, polegająca na kontakcie z wieloma klientami, wiąże się z podwyższonym ryzykiem transmisji wirusa. Nie ulega wątpliwości, że dostęp do szczepionki i zapewnienie maksymalnych środków ochrony pracowników będą kluczowe dla utrzymania ciągłości pracy w handlu – tłumaczy Renata Juszkiewicz, prezes POHiD.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Trzeba pilnie zaszczepić kasjerki i sprzedawców w sklepach. Brytyjski wirus bardziej zaraźliwy, więc zakupy stały się ryzykowne - Dziennik Polski

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto