Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Bochni będzie droga zamiast ogrodu

Małgorzata Więcek-Cebula
Od lewej Tomasz Wojas, Jan Wyrwa i Danuta Wyrwa przeciwni decyzji Rady Miejskiej w Bochni
Od lewej Tomasz Wojas, Jan Wyrwa i Danuta Wyrwa przeciwni decyzji Rady Miejskiej w Bochni Małgorzata Więcek-Cebula
Decyzja Rady Miejskiej w Bochni skomplikowała im życie. Na tyle, że nie mogą spokojnie spać w nocy. Jedną uchwałą przyjmującą plan zagospodarowania przestrzennego dla osiedla Goczałkowskich w Bochni stracili nadzieję na normalne i spokojne życie. Bo jak tu żyć, gdy tuż za oknami jeżdżą olbrzymie samochody? Jak normalnie funkcjonować, gdy aby dostać się do domu trzeba przejść wąską ścieżką?

Mieszkańcy ulicy 20 stycznia nie chcą i nie mogą pogodzić się z zapisami planu. Zapowiadają walkę z urzędnikami o prawo do swojej własności. Zapewniają, że nie odpuszczą, za dużo bowiem mogą stracić.
Dom, który zajmuje rodzina Wyrwów i Wojasów, zlokalizowany jest przy skrzyżowaniu ulic Proszowskiej i 20 stycznia. Sporej wielkości murowany obiekt otoczony jest zielenią. To enklawa dla właścicieli budynku, ale także ochrona przed kurzem i hukiem samochodów. W nowym planie zamiast ogrodu mamy drogę. Mało tego jest ona podniesiona, tak więc przy opadach woda nas będzie zwyczajnie zalewać - mówią zdesperowani mieszkańcy.

Na zaproponowane przez burmistrza rozwiązanie nie zgodzili się już na etapie projektowania. Do magistratu przesłali pismo. Pod dokumentem podpisało się trzynaście osób. - Nie mogliśmy tego tak zostawić. Poprosiliśmy więc radnych, aby nie przyjmowali planu, wstrzymali się z tym i przeprojektowali ten fragment, który bezpośrednio nas dotyczy - mówi Tomasz Wojas.

Byli pewni, że rajcy wezmą pod uwagę ich prośby. Sesja, podczas której przyjęto plan zagospodarowania przestrzennego dla osiedla Goczałkowskich, odbyła się pod koniec kwietnia. W pierwszym głosowaniu radni odrzucili przyjęcie planu, w drugim zarządzonym przez przewodniczącego także. Głosowano jednak raz jeszcze - tym razem z niepomyślnym skutkiem dla mieszkańców 20 stycznia. Mieszkańcy ulicy, którzy obserwowali całe to zamieszanie, byli w szoku. - Jak można tak postępować - pytają, to bardzo kontrowersyjna sprawa, która oznacza, że trzeba głosować do skutku, zanim się nie osiągnie zamierzonego efektu - dodaje Tomasz Wojas.

Radni z Bochni nie mają sobie nic do zarzucenia. Uważają, także, że przyjęcie planu było koniecznym rozwiązaniem. - To nie tylko moja opinia, ale większości radnych. Współczujemy mieszkańcom tej ulicy, ale są inwestycje i zadania, których nie możemy blokować. W tym konkretnym przypadku zmiana charakteru tej ulicy wiąże się z pilną przebudową skrzyżowania obok. Nad tym rozwiązaniem pracowało wielu specjalistów - zapewnia Eugeniusz Konieczny, radny RM w Bochni.

Radny dodaje także, że wyłączenie tej ulicy z przyjęcia całego planu - jak postulowali mieszkańcy - byłoby nie możliwe. Te argumenty nie przemawiają do zdesperowanych mieszkańców. - Nie możemy się pogodzić z tym, co nam narzucono. Ja w efekcie nowych zapisów tracę całe podwórko - mówi z żalem Danuta Wyrwa.

Zapewnia, także, że jej rodzina planowała sprzedać budynek. - Mieliśmy dwóch poważnych kupców, którzy zastanawiali się nad zakupem. Po tym zamieszaniu widząc, co się dzieje, niestety, ale wycofali się - dodaje mieszkanka Bochni. W podobnej sytuacji są także pozostali mieszkańcy tej ulicy. W efekcie przyjęcia planu tracą na wartości ich działki - w większości budowlane.

- To rozwiązanie powoduje, że obniży się nasz standard życia, dlatego walczymy, bo na to dobrowolnie nie możemy się zgodzić - przekonują.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto