Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Bochni handlują punktami karnymi

Małgorzata Więcek-Cebula
Nie oni kierowali samochodem, który przekroczył prędkość, ale gotowi byli przyjąć na siebie punkty karne za to wykroczenie. Tylko w ciągu ostatnich tygodni strażnicy miejscy z Bochni, którzy obsługują fotoradar, mieli kilka takich przypadków.

- Wezwani do nas właściciele pojazdu nie potrafili sobie przypomnieć, kto w konkretnym dniu kierował ich samochodem, deklarowali jednak, że przyjmą na swoje konto punkty karne - wyjaśnia Krzysztof Tomasik, komendant Straży Miejskiej w Bochni.

Kierowców, zwłaszcza tych, którzy nagminnie łamią przepisy, nie przeraża wysokość mandatu, ale punkty karne, które otrzymują za każde wykroczenie. Jeśli ich liczba przekroczy 24, mają nie lada problem - tracą bowiem uprawnienia do kierowania pojazdami. Konieczny jest także powtórny egzamin, który, jak pokazuje życie, wcale nie jest prosty. - Do takiego egzaminu podchodziłem trzy razy. W końcu udało się. Dla starego kierowcy, który jeździ od ponad dwudziestu lat, pozbycie się pewnych przyzwyczajeń jest prawie niemożliwe - mówi Mikołaj Janicki z Bochni.

Aby uniknąć takich problemów, kierowcy kombinują. Doszło do tego, że punkty karne skupują potrzebujący gotówki poprzez serwisy aukcyjne. W przypadku mandatu z fotoradaru jest to niestety możliwe. Często zdjęcia wykonane przez to urządzenie nie są dość wyraźne. A to otwiera drogę do oszustw. - Mieliśmy przypadek, kiedy to kobieta, która się do nas zgłosiła, przekonywała, że to ona kierowała samochodem, mimo że na zdjęciu był mężczyzna - opowiada Krzysztof Tomasik.

W takim przypadku strażnicy nie mogą uznać jej racji. Mogą jednak ukarać ją grzywną , która nie jest mała, wynosi bowiem 500 złotych. Tyle samo zapłaci właściciel pojazdu, który nie będzie w stanie wskazać, kto kierował jego samochodem. - Czasami ludzie tłumaczą się, że dostęp do kluczyków miało kilkanaście osób. Wtedy prosimy o podanie ich danych, abyśmy mogli ich przesłuchać - tłumaczy komendant Tomasik.
Bywa, że wnikliwe sprawdzanie nie przynosi efektu. Mandat płaci wówczas właściciel pojazdu. Jest też ukarany grzywną, zyskuje tylko na punktach, których nie można przypisać do samochodu, lecz tylko do konkretnej osoby.

Bocheński fotoradar pracuje na miejskich ulicach od ubiegłego roku. Do tej pory wykonał ponad dwa tysiące zdjęć. Większość z nich pozwoliła ustalić sprawcę wykroczenia. Dzięki temu tylko za ubiegły rok do kasy magistratu wpłynęło ponad 1oo tys. zł. W tym roku fotoradar zasilił budżet miasta ponad 30 tys. zł. Pieniądze te są przeznaczane na remonty ulic.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto